Jura Krakowsko-Częstochowska - co warto zobaczyć? Trasa na 1 dzień motocyklem (TPM #18)
Trasa motocyklowa: Wolbrom-Pieskowa Skała-Miechów-Szczekociny-Czarnca-Koniecpol-Mirów-Bobolice-Pilica-Smoleń-Wolbrom (długość trasy około 210 km)
Któż, będąc w tym położonym na południu Polski zakątku, zwiedzając go, nie byłby zachwycony? Absolutnie retoryczne pytanie! Już sama jazda po tutejszych drogach, kiedy wspinamy się na przełęcze, w pofałdowanych pasmach wzgórz, i mamy przed sobą wspaniałe panoramy lesistych i poszatkowanych przez pola pagórków powoduje, że ten widok każe człowiekowi głębiej wciągać powietrze do płuc. A ile jest tutaj ciekawostek natury przyrodniczej, czy też rozmaitych perełek architektonicznych! Zawsze wracam tutaj z ogromną przyjemnością i dodam, że również z osobistą nostalgią. Nostalgia wynika z faktu, że spędziłem w tych rejonach dużo czasu w mojej młodości, "górnej i durnej", kiedy na tutejszych skałkach - ostańcach, przygotowywałem się do prawdziwych wysokogórskich wspinaczek, które na wiele lat mną owładnęły i odsunęły w cień chłopięce zainteresowanie motocyklami.
Ale biologia ma swoje prawa i kiedy góry zmęczyły moje ciało, a zwłaszcza kolana, to wróciwszy do młodzieńczych zainteresowań od wielu już lat poznaję mój kraj i rozmaite jego okolice z siodełek rozmaitych motocykli. Tak między innymi obejrzałem moje wyśnione Dolomity, których niestety nie miałem sposobności zdobywać w okresie alpinistycznym. No, dość tych dygresji i wracajmy do "naszych baranów" (jak mówią Francuzi), czyli do Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
"PanMarek" Pasjonat opery, gór i motocykli + dobra czysta wódeczka (na zgłuszenie). |
Z Wolbromia, który specjalnie niczym się nie wyróżnia, wyruszamy w stronę najpiękniejszego zamku Jury, ba nawet nie zniszczonego, czyli zamku w Pieskowej Skale. Znajduje się on na północnych krańcach Ojcowskiego Parku Narodowego. Zaparkowawszy motocykle na parkingu u jego stóp, czyli w Dolinie Prądnika i mając przed oczami dziw natury jakim jest Maczuga Herkulesa, wdrapujemy się, aby zwiedzić wnętrza tego zamku. Oczywiście jak każda obronna budowla ulegał ten zamek rozmaitym modyfikacjom. Mimo rozmaitych wojen, które w tym rejonie się toczyły, zamek mający swoje początki w XIV wieku przetrwał do XIX wieku w najlepszym stanie spośród innych licznych zameczków Jury. W XVII wieku dobudowano do niego bastionowe fortyfikacje (dla artylerii), ale i tak Szwedzi w czasie "potopu" zajęli go i obrabowali. Potem jeszcze zrobili to Rosjanie w odwet za Powstanie Styczniowe. Odrestaurowany i mieszczący muzea jest obecnie w stanie kwitnącym i ogromnie wartym, aby go zwiedzić. Ba, na bastionie pyszni się ogród w stylu francuskim. Ten rejon, czyli Dolina Prądnika, to miejsce wspaniałych wycieczek motocyklowych dla "Krakusów" oraz rozmaitych turystów z innych części Polski.
Zamek w Pieskowej Skale prezentuje się wspaniale
Widok na Maczugę Herkulesa z podnóży zamku
Jakimi drogami teraz dotrzemy do następnego punktu wartego obejrzenia, to jest już zupełnie nieistotne. Najważniejsze że powinniśmy obejrzeć kolejną nietypową budowlę z wbudowanym do niej zabytkiem. Otóż w Miechowie jest kościół, którym opiekują się Bożogrobcy (w Polsce z dodatkiem Miechowitów). Jest to zakon rycerski, założony w czasie wypraw krzyżowych, którego funkcją była opieka nad grobem Chrystusa w Jerozolimie. Oczywiście zakonnicy opiekowali się również pielgrzymami, którzy do tego grobu, często z drugiego końca (ówczesnego) świata, docierali. Otóż w kościele jest wbudowana replika Grobu Pańskiego takiego, jaki jest w Jerozolimie. Zwiedzając kościół i grób pozwoliłem sobie (było to już kilka lat temu) wzorem św. św. Jana i Piotra wczołgać się do grobu. Niestety nie znalazłem żadnych usuniętych płócien (to oczywiście żart). Ale i tak to "zwiedzanie" wywarło na mnie duże wrażenie. Obejrzałem natomiast z ogromnym zainteresowaniem będącą w sali przy bocznym korytarzu wystawę poświęconą Całunowi Turyńskiemu. Uważam, że to bardzo rzetelnie i naukowo zrobiona wystawa, przedstawiająca badania i fakty historyczne, związane ze znalezieniem i rozmaitymi "przygodami" tego niezwykłego zabytku.
A to ogrody zamkowe w stylu francuskim...
... i dziedziniec zamkowy
Przed kościołem Bożogrobców w Miechowie
Znowu zostawiając uważnemu czytelnikowi-turyście wybór drogi dojazdowej kierujemy się na Szczekociny. To tutaj w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej 1794 r Naczelnik Kościuszko poniósł klęskę w bitwie z Prusakami, sprzymierzonymi z Rosjanami. Było to już po sławnych dla nas Racławicach, w których tak chlubnie wyróżnił się Wojciech Bartos, nazwany Głowackim. Niestety pod Szczekocinami ten dzielny kosynier odniósł śmiertelne rany i zmarł niebawem koło Małogoszczy (prawdopodobnie).
Po atrakcjach Jury Krakowsko-Częstochowskiej przebiegła trasa prologu przed Motulową wyprawa do Azji. Zobacz, jak to wszystko wyglądało na filmie.
Ze Szczekocin kierujemy się na Włoszczową. Jednak tam nie docieramy i kiedy zobaczymy tablicę informującą, że jesteśmy w Czarncy tam, właśnie (skręciwszy w lewo do wsi), najpierw podjedziemy pod kościół i park. W kościele jest sarkofag Stefana Czarnieckiego. Kto to był, chyba nie trzeba specjalnie wyjaśniać. Poświęcona jest mu również boczna kaplica, w której są pamiątki po tym wielkim patriocie i wodzu. Naprzeciwko kościoła jest park, w którym był kiedyś dwór, a obecnie jest pomnik z płaskorzeźbą głowy naszego hetmana, co to był: "ani z soli, ani z roli". Przed pomnikiem, mocno wetknięty w kamienne podłoże, sterczy nadludzkiej wielkości miecz. Dlaczego miecz? Przecież Czarniecki, jeśli już czegoś używał, to była dużo poręczniejsza szabla. Natomiast pomnik wodza, stojący na rynku przed budynkiem szkoły, w którym są wystawy poświęcone jego postaci, jest już bardziej historyczny i trzyma w ręku buławę hetmańską.
Czarnca. Współczesna kawaleria przed pomnikiem hetmana Czarnieckiego
Z Czarncy jest niedaleko do Koniecpola. Jest to z kolei rodowa miejscowość innego znakomitego dowódcy z pierwszej połowy XVII w. Tym dowódcą był Stanisław Koniecpolski. Był to wódz zasłużony zarówno w bitwach ze Szwedami, jak i z Tatarami. A przecież obydwie te nacje cechowały zupełnie inne style walki. Koniecpolski potem związał się z innym rejonem ówczesnej Rzeczpospolitej, czyli z kresowym Podolem. To tam zostawił po sobie jeden z najwspanialszych zabytków XVII-to wiecznej architektury, czyli palazzo in fortezza w Podhorcach koło Brodów. Niestety aktualnie ten zabytek to obraz "nędzy i rozpaczy". W kościele w Koniecpolu znajduje się też symboliczny nagrobek hetmana, gdyż faktycznie pochowany jest w ufortyfikowanych przez siebie Brodach (współcześnie Ukraina). Ogromnie jego, wojskowego i organizacyjnego, talentu zabrakło w czasie powstania Chmielnickiego (1648). Koniecpolski zmarł bowiem w 1646 r mając zaledwie 54 lat. Miechów, Szczekociny, Czarnca, Koniecpol - trochę żeśmy opuścili naszą Jurę.
Koniecpol. Rodowa miejscowość innego wspaniałego wodza I Rzeczpospolitej czyli Stanisława Koniecpolskiego
Czas wracać. Więc z Koniecpola jedziemy na Lelów. Z Lelowa minąwszy Niegowę lądujemy pod zamkiem w Mirowie. Jest to jeden z wielu zameczków-strażnic, jakie na ówczesnej granicy Królestwa Polskiego pobudował (obrona przed Czechami i ich niemieckimi królami, kumplami Krzyżaków) ówczesny król czyli Kazimierz Wielki. Ten, który (na początku XIV w): "zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną" (w drugiej połowie tegoż wieku). Zamek jeszcze niedawno jako ruina niszczał na skutek pogodowych fanaberii. Teraz jest rekonstruowany. Ale chyba nie będzie to rekonstrukcja jaką przeszedł sąsiedni zamek w Bobolicach. Będą to chyba zabezpieczone ruiny jak w Smoleniu.
Widoki na Jurę w okolicach Podlesic (niedaleko Bobolic i Mirowa)
Kolejny zamek, w Mirowie jest rekonstruowany
A propos Bobolic, to tutejszy zamek, który jeszcze pamiętam jako smętne resztki, od kilku już lat jest jak nowy. Jeśli tak wyglądał (z zewnątrz) za czasów Kazimierza Wielkiego to ho, ho! Natomiast bardzo by się król zdziwił, gdyby zobaczył jego wnętrza. Już nie mówię o komputerach, czy telefonii bezprzewodowej. Myślę, że większości urządzeń (np. wody lecącej ze ściany) to by nijak nie umiał wykorzystać. Postęp techniczny i cywilizacyjny, nie mylić ze społecznym, obyczajowym czy kulturalnym jest wręcz niewyobrażalny. Pomyślmy, że przeciętny obywatel mieszka teraz dużo wygodniej, niż najbogatszy książę czy monarcha panujący jeszcze w XVIII w. Dopiero rozwój XIX-wiecznego przemysłu (kapitalizm!) zaczął ludziom, rzeczywiście, ułatwiać codzienne życie i dbać o zdrowie.
Zrekonstruowany zamek w Bobolicach
Z Bobolic, mijając ostańce skalne tu i ówdzie wystające z pagórków pokrytych lasami, docieramy przez Kroczyce do Pilicy. Miasteczko nazywa się tak samo, jak jedna z największych rzek środka Polski. Nie dziwota. Otóż w tutejszych wywierzyskach zaczyna Pilica (rzeka) swój bieg i kończy go w okolicach Warki. W Pilicy jest ładny rynek i można zwiedzić dawną fortyfikację, która jest mocno zaniedbana. Ale ma za to romantyczny park ze starymi drzewami. Z Pilicy jest niedaleczko do ostatniego na tej trasie, ale bardzo ciekawego, zabytku, jakim jest zamek w Smoleniu. Zostawiwszy motocykle na parkingu po chwili będziemy w ruinach porządnie zabezpieczonych przed kaprysami pogody. Po wdrapaniu się do górnego zamku roztoczy się przed nami rozległa panorama z wzgórzami Jury oraz skałkami i lasami jakimi Jura się charakteryzuje.
Zamek w Smoleniu
Maleńki, ale uroczy ratusz na rynku w Pilicy
To już był ostatni punkt naszej przejażdżki i wycieczki. Zaliczyliśmy kawał historii i piękne krajobrazy. A musimy zdać sobie sprawę, że to był tylko niewielki kawałek tego pysznego udźca, z przyrumienioną skórka, który udało nam się ukroić. Nawet nie mam siły aby wymienić te obiekty i zabytki, których jeszcze nie widzieliśmy! Jura ze swymi krajobrazami i zamkami czeka!
Wolbrom-Pieskowa Skała-Miechów-Szczekociny-Czarnca-Koniecpol-Mirów-Bobolice-Pilica-Smoleń-Wolbrom (długość trasy około 210 km)
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze