Suzuki B-King - test
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
Jako jedni z pierwszych na świeciemieliśmy przyjemność zaprezentować wam ten model już blisko dwa lata temu. O tym motocyklu napisano i powiedziano praktycznie wszystko. Każdy detal jego historii i konstrukcji został przeanalizowany, skomentowany, oceniony i zaprezentowany czytelnikom przez wszystkie szanujące się tytuły prasowe i serwisy internetowe na tej planecie. Dlatego też my w tym artykule skupiamy się tylko i wyłącznie na wrażeniach z jazdy. Tych, którzy chcą dowiedzieć się więcej na temat tej maszyny odsyłamy do premiery B-Kinga z roku 2006 oraz jego technicznej prezentacji z roku 2007.
Królewska powierzchowność
W pierwszym kontakcie B-King sprawia wrażenie maszyny potężnej i masywnej. To rzecz jasna żadna nowość, a wrażenie to w dużym stopniu jest zamierzone. Jednak największym wyzwaniem dla stylistów jest w takich przypadkach zachowanie wrażenia polotu i finezji, aby motocykl nie wydawał się zwalisty i przyciężkawy. Czy udało się to specom Suzuki? W dużym stopniu tak. Z racji swoich gabarytów B-King, niejako defultowo, z wielką bryłą silnika, ogromnymi tłumikami i „małymi" 17 calowymi kołami jest nieco nieproporcjonalny. Na szczęście maszyna zachowuje odpowiednie proporcje i wrażenie wywierane przez motocykl na żywo jest jak najbardziej pozytywne. A brzydkie tłumiki nawet w motocyklach testowych zamieniane są przez dealerów na zdecydowanie ładniejsze aftermarkety.
Bardzo dobre wrażenie robią chromowane dodatki i jakość wykończenia detali, a prawdziwym mistrzostwem świata jest zestaw przyrządów oraz konsola na zbiorniku paliwa. Można tutaj znaleźć wszelkie potrzebne informacje na temat tego, co dzieje się z motocyklem, można wybrać tryb pracy silnika oraz delektować oczy świetnym wzornictwem. Bardzo dobra ergonomia to kolejny z wielkich plusów tego motocykla, choć wyżsi kierowcy mogą mieć problem z upchnięciem kolan pod bocznymi osłonami zbiornika paliwa. Niezależnie od tego, po zajęciu miejsca za sterami tej maszyny już po chwili można poczuć się jak u siebie.
Królewskie osiągi
Do czegoś w tym motocyklu zapewne można by się przyczepić. Jak do każdego i jak do wszystkiego. Nie można jednak przyczepić się do osiągów. Aby w mieście odwijać tym sprzętem na maksa trzeba mieć jaja i mocne nerwy. Silnik błyskawicznie wkręca się na wysokie obroty katapultując motocykl i jego kierowcę w dowolnym obranym kierunku. Pokłady momentu obrotowego są nieprzebrane, reakcja na gaz poraża. De facto nieistotne jest na jakim jedziesz biegu i jakie w danej chwili silnik rozwija obroty. Do wyjaśnienia każdej sytuacji na drodze wystarczy dodać gazu, aby wszystko zostawić daleko za sobą. Elastyczność napędu B-Kinga jest tak potężna, że nie może się z nią równać nawet Hayabusa, mimo iż jej silnik jest nieco mocniejszy. To wynik zestrojenia i doboru przełożeń.
Skoro jesteśmy przy przełożeniach. Nieco zastrzeżeń można mieć do pracy skrzyni biegów, konkretnie mowa tutaj o czasem opornie załączającym się pierwszym biegu. Reszta biegów wskakuje bardzo dobrze. Świetnie radzi sobie także hydrauliczne sprzęgło, pozwalające na precyzyjne przenoszenie mocy silnika na skrzynię biegów w trakcie miejskiego manewrowania
Królewska praktyczność
No właśnie. Czy taki motocykl może nadawać się do czegokolwiek więcej, niż do szpanowania? Z niemałym zdziwieniem stwierdziliśmy wspólnie, że jak najbardziej tak. Większość komentarzy na temat B-Kinga skupia się na jego „ponadnormatywności". Tymczasem jest to świetny motocykl do jazdy na co dzień! Wygodna pozycja za kierownicą, szeroka i dobrze leżąca w dłoniach kierownica, dobrze wyprofilowany bak paliwa to zapowiedzi przyjemnego obcowania z tym motocyklem. Motocykl ma świetnie dobraną geometrię zawieszenia i dystrybucję mas. Dzięki temu golas Suzuki jest, jak na swoją masę i gabaryty, bajecznie zwrotny i poręczny. Maszyna jest precyzyjna w prowadzeniu, a jazda nią jest tak łatwa i przyjemna, że wystarczy B-Kingowi nie przeszkadzać, aby sprawnie przemieszczać się w korkach i po krętych uliczkach. Jeśli spodziewaliście się w tej maszynie wyłącznie mistrza prostej, to byliście w błędzie.
Praktyczności sprzyja nie tylko fantastyczny napęd, znakomita pozycja za kierownicą i ujmująca zwrotność. Suzuki zbiera plusy także za bardzo przyjemnie zestrojone zawieszenie oraz za świetne hamulce.
Królewskie powodzenie?
Dobre pytanie. Skoro motocykl ten ma tak wiele plusów, to zapewne powinien być rozchwytywany w salonach niczym ciepłe bułeczki. Okazuje się jednak, że Suzuki B-King sprzedaje się średnio. Nie tylko w Polsce, ale także w wielu innych krajach Europy. Dlaczego? Cholera wie, a już intensywnie nad tym problemem zachodzą w głowę marketingowcy Suzuki. Chyba każdy, kto jeździł tym motocyklem, zsiadał z niego będąc pod bardzo dużym wrażeniem, oczywiście pozytywnym wrażeniem. W czym zatem problem? Bo chyba nie w cenie, która jest całkiem atrakcyjna (w ostatnich dniach B-King to wręcz prawdziwa taniocha).
W jednej z rozmów na temat B-Kinga usłyszałem, że ten motocykl jest jak kobieta z trzema piersiami, którą każdy podziwia, ale nikt nie chce jej mieć. Jest chyba trochę prawdy w tym porównaniu. B-King dla wielu ciągle wydaje się sprzętem zbyt radykalnym w osiągach i stylizacji...
Dane techniczne:
Typ silnika | 4-suwowy, 4-cylindrowy, rzędowy, chłodzony cieczą, DOHC |
Pojemność skokowa | 1340 cm3 |
Średnica x skok tłoka | 81.0 mm x 65.0 mm |
Stopień sprężania | 12.5 : 1 |
Moc maksymalna | 184 KM przy 9500 obr/min |
Moment obrotowy | 146 Nm przy 7200 obr/min |
Układ zasilania | wtrysk paliwa |
Rozrusznik | elektryczny |
Skrzynia biegów | 6-stopniowa |
Prędkość maksymalna | 247 km/h |
Długość całkowita | 2,220 mm |
Szerokość całkowita | 800 mm |
Wysokość całkowita | 1,085 mm |
Rozstaw osi | 1,525 mm |
Prześwit | 120 mm |
Wysokość siedzenia | 805 mm |
Masa suchego pojazdu | 235 kg |
Zawieszenie przód | odwrócony widelec teleskopowy, sprężyny spiralne, tłumienie olejowe, pełna regulacja napięcia wstępnego sprężyny, tłumienia siły dobicia i odbicia |
Zawieszenie tył | wahacz wleczony, tłumienie olejowe, pełna regulacja napięcia wstępnego sprężyny, tłumienia siły dobicia i odbicia |
Hamulce przód / tył | podwójny tarczowy / tarczowy |
Opony | Przód: 120/70ZR17M/C (58W) |
Tył: 200/50ZR17M/C (75W) | |
Zbiornik paliwa | 16,5 L |
|
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzeStarszym i s³abszym "bratem" GSR 600 06' nakrêci³em przez sezon prawie 11tys... Z niego pewnie bym nie schodzi³ :))
Odpowiedzpopieram w pelni autora. B-King w miescie to re-we-la-cja. W 4 miesiace moim nakrecilem ponad 6000km - 95% w miescie i to-jest-to. Pali mniej od Bandita1200, elastycznosc bajeczna, ze swiatel R1 ...
OdpowiedzSuper motor. Przez rok posiadania zrobilem nim 9500 mil (jakies 15 tys. km.).Z danymi autora o predkosci max sie nie zgadzam bo moim wyciagnalem 176 mph (jakies 280km/h miezone przez GPS),a fabryczny ogranicznik da sie obejsc (x-tre od Healtech Electronic za jedyne 100$-juz zinstalowany)jednakze ped powietrza jest nie do zniesienia przy takiej predkosci dlatego to trwalo tylko kilka sekund a potem odpuscilem.Eliminator ogranicznika zainstalowalem tylko dla samego siebie,tak zeby wiedziec ze "jakbym chcial to moge jechac tak szybko jak tylko sie da".Prawdopodobnie nigdy to nie nastapi.Co do latwosci prowadzenia to prowadzi sie o niebo lepiej niz Bandit1200 z 2003 w wersji "Naked" ktorego tez mialem przyjemnosc posiadac,ale dopiero po sciagnieciu tych szajsowatych Dunlop Qualifier w rozmiarze 200 i zalozeniu Michelin Pilot Power 190/50/17 moje malenstwo ani na chwile nie ustepuje "scigaczom" moich kolegow na kretych gorskich drogach w upstate New York.No a na koniec kilka slow o spalaniu. Na trasie przy predkosci 70-80 mph zrobie z baku jakies 150 mil (240km) zanim ten maly "dystrybutorek" w rogu licznika zacznie do mnie mrugac.No a w miescie to zupelnie inna historia biorac pod uwage fakt ze w NY co 100 lub 200 metrow mamy swiatla albo znak stopu z ktorych prawie za kazdym razem scigam sie z kolegami albo jakims nastolatkiem ktory mysli ze moze wszystko bo ma V6 albo V8 pod maska to z baku (16.5L) wyciagne okolo 90 mil (jakies 140km).Cale szczescie ze paliwo w stanach nie jest jeszcze takie drogie.Moral z tego taki ze jezeli ktos kupuje B-Kinga to nie dla oszczednosci paliwa ale zeby wyroznic sie z tlumu opakowanych w plastiki "przecinakow" i mocnych wrazen ktorych z pewnoscia ten motor ci dostarczy Wszystkim szczesliwym posiadaczom tych wspanialych maszyn zycze szerokiej drogi
Odpowiedz176 mph w okol NY to musi byæ need for speed
Odpowiedz