Supermono - niewykorzystana potęga jednego cylindra
Jednocylindrowe motocykle budowane z myślą o torze wyścigowym. Sprzęty w totalnej opozycji do współczesnych, napakowanych elektroniką maszyn produkcyjnych o mocach przekraczających 200 KM. Jeden cylinder, niska masa, zero elektroniki, dowolność konstrukcyjna i bardzo dużo zabawy.
Nie, nie pomyliłem się. Nie supermoto, a supermono. Jednocylindrowe motocykle budowane z myślą o torze wyścigowym. Sprzęty w totalnej opozycji do współczesnych, napakowanych elektroniką maszyn produkcyjnych o mocach przekraczających 200 KM. Jeden cylinder, niska masa, zero elektroniki, dowolność konstrukcyjna i bardzo dużo zabawy. Dzisiaj wspólnie zmierzymy się z tematem i odpowiemy na pytanie: dlaczego supermono nie jest popularne?
Mówiąc supermono od razu na myśl przychodzi jedno z najrzadszych Ducati dostępnych na rynku - Ducati Supermono, a jakże. Produkowane w latach ’93-’95 Ducati powstało tylko w 65. egzemplarzach i miało być próbą zaatakowania niszy przez tego dużego producenta. W tamtych latach europejski puchar supermono wkraczał na salony jako seria pomocnicza World Superbike. Ducat nie był zbyt popularny i mimo sporych sukcesów w klasie, w tym chociażby wygrana Roberta Holdena na Wyspie Man, nigdy nie podbił list sprzedażowych. Włosi nie kontynuowali produkcji, ale wiele technologii zastosowanych w Supermono trafiło potem do legendarnego Ducati 916.
Wielki boom na pojazdy Supermono trwał praktycznie przez całe lata ’90, jednak zaangażowanie dużych marek do dziś ogranicza się tylko do jednorazowego występu Ducati. Z perspektywy czasu łatwo zrozumieć dlaczego tak się stało. Już przecież w latach ’90 na torach całego świata królowały mocne motocykle czterocylindrowe, najczęściej produkcji japońskiej. Osiągi rosły wraz z pojemnościami, za czym oczywiście szedł ramię w ramię rozwój opon. Pomysłodawcy Supermono 20 lat temu chcieli stworzyć klasę tanią, nieskomplikowaną w kwestii regulaminowej, ale rozwojową technologicznie. Wybory konsumenckie były zgoła inne. Jak w każdej dziedzinie życia, chcieliśmy więcej, szybciej i mocniej. Z tego powodu Supermono nigdy nie cieszyło się popularnością poza kilkoma zapalonymi konstruktorami (z tego też powodu na ekranach telefonów z naszych kieszeni można rozłożyć zastawę i zjeść obiad).
Co oznacza, że Supermono ma z założenia być klasą rozwojową? Chodzi o to, żeby dać kompletną dowolność konstrukcyjną, zostając jedynie przy tym, że motocykl musi być jednocylindrowy, czterosuwowy (jako, że technologia dwusuwowa wydawała się mało przyszłościowa, co notabene powoli się zmienia wraz z coraz śmielszymi próbami instalowania wtrysków paliwa w dwutaktach), o ograniczonej pojemności, która dziś wynosi 800ccm. W ostatnich latach ograniczono też użycie drogich materiałów takich jak kevlar czy tytan w celu zmniejszenia kosztów. Ta dowolność technologiczna sprawiała, że Supermono było i jest klasą prototypów. Maszyn wyprodukowanych do ścigania, nie seryjnych maszyn przerobionych na potrzeby ścigania. Dużo bliższych Moto3, niż Supersportów. Niska cena wynikająca z jednego cylindra, proste zasady techniczne i w sumie ciekawa idea - brzmi jak recepta na idealną serię wyścigową. Cóż, okazuje się, że Supermono “nie chwyciło” właśnie z tego powodu, że chcemy 200 koni nie do opanowania na naszym lokalnym torze kartingowym.
Z szalonych lat 90-tych przenosimy się w czasie o 20 lat. Jest rok 2014, a największa seria wyścigowa motocykli Supermono to nadal europejski puchar (European Supermono Cup). Ściga się w niej kilkudziesięciu gości głównie z Niemiec, Holandii i Wielkiej Brytanii, na motocyklach własnej produkcji. To często stare Cagivy Mito z silnikami od Duka 690 w środku, ewentualnie Minimono, czyli motocykle zbudowane na bazie crossowych 450. Nie ma wsparcia żadnego wielkiego sponsora, nie ma fabrycznych zespołów, nie ma relacji telewizyjnych i nie ma Monster Girls. Supermono z klasy, która miała być przedsionkiem do profesjonalnego ścigania się, stała się klasą dojrzałych facetów dla których motocykle Moto3 są za drogie i za słabe. Gości z duchem inżyniera-majsterkowicza. Supermono popularne jest także w wyścigach ulicznych, ale wyścigi uliczne to totalnie inna bajka, więc nie będziemy ich poruszać.
Nawet popularyzowane w ostatnich latach 450GP, głównie przez produkującą kit’y do własnego montażu hiszpańską firmę BeOn, nie zyskało większej popularności. Na torach dalej królują sześćsetki i ograniczane elektroniką (dla tylko pozornego bezpieczeństwa kierowcy) “litry”.
Czy to oznacza, że supermono jest nieciekawe? Nic bardziej mylnego. Potraktujcie ten tekst jak prolog do naszego testu prototypu Supermono, które od czasów Ducati może być pierwszą próbą produkowania Supermono seryjnie. Więcej szczegółów już niedługo na stronach Ścigacz.pl, a teraz w ramach zachęty zostawiamy was z klipem przedstawiającym Supermono w akcji na torze w Brnie. Powoli? Szybko? Jak uważacie?
|
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeGwoli ścisłości, Ducati nie jest dużym producentem- no bo czy ok. 35 tys. pojazdów rocznie to dużo?? Taka Honda produkuje( razem z filiami i mopedami) ok. 13 milionów rocznie...Ducati Supermono ...
OdpowiedzMono...a dlaczegóż by nie? Jednocylindrowa najlepiej wolnoobrotowa jednostka o stosunkowo dużej pojemności i skoku tłoka powinna generować wielgachny moment obrotowy z samego dołu. Osiągi, wiadomo-...
OdpowiedzAle mnie rozbawileś z tymi osiągami silników żużlowych, ja stanę litrowym GSXR, a ty żużlową i zobaczymy co zrobisz, oczywiście na asfaldzie. No i ta żywotność silników żużlowych co każdy weekend chyba byś remont robił :)
OdpowiedzJak to co zrobi bedzie czekał na Ciebie 200 metrów dalej aż gix stwierdzi "dobra Panie pora sie wkręcić na obroty", widzę, że chyba jeszcze nie spotkałeś na światłach żadnego mocniejszego supermoto. Na torach kartingowych o których mowa w artykule to wlasnie sm króluje głownie przez wagę i świetny moment i oddawanie mocy w dolnych zakresach czego nie sa w stanie osiągnąć sporty. Wyjeżdzasz na prosta i orientujesz sie, ze sm juz prawie z niej zjeżdża a startowałeś tuż za nim. Co do motocykli żużlowych dość cieżko stwierdzić jak zachowywałyby sie te silniki na normalnym paliwie bo jak wiadomo na takim nie jeżdżą. Ale jedno jest pewne po zmianie opon na drogowe ze startu mało co by dało mu rade ale tez nie wiem jakby sie to przełożyło na przyczepność, opanowanie maszyny etc. Dzieki, pozdrawiam.
Odpowiedz