Kraemer HKR-EVO2 - torowy pocisk idealny
220 KM, 180 kg wagi, kontrola trakcji, wyczynowy ABS, wheelie control, karbon, kevlar, tytan. Tego wszystkiego nie znajdziesz w bohaterze dzisiejszego artykułu. W zamian za brak ogromnej mocy i minimalną zawartość elektroniki w pakiecie otrzymujesz: nieskrępowaną radość z jazdy, docieranie do granic swoich umiejętności i zazdrosne spojrzenia gości na litrowych motocyklach, których właśnie wyprzedziłeś.
Nie tak dawno prezentowałem historię motocykli supermono. Dla przypomnienia, supermono to klasa motocykli wyścigowych powstała na początku lat ’90, już wtedy próbująca oprzeć się parciu na większe pojemności, rosnące moce i ostatecznie wyższe koszty. Supermono poległo, a dostępne na świecie serie wyścigowe tej klasy, bez względu na to jak ciekawe, są niszowe i nigdy nie zdobyły większej popularności. Czy to oznacza, że motocykl supermono jest bezsensowną zabawką?
KTM przy okazji swoich torowych imprez TNT (Track and Test) organizuje mały puchar wyścigowy. Można tam ścigać się wszystkim, choć klasy zbudowane są ewidentnie pod produkty austriackiej marki. Jedną z nich jest klasa Supermono właśnie, która idealnie pasuje do wielokrotnie przez nas testowanego KTMa 690 Duke. Kilka lat temu na supermono zachorowali trzej goście, inżynierowie pracujący dla KTMa. Tak powstała firma Kraemer Motorcycles, która dziś jako jedyna na świecie będzie walczyć o klientów seryjnie produkowanym motocyklem tej klasy. Jako jedyni w Polsce i jako jedni z pierwszych dziennikarzy na świecie mieliśmy okazję jeździć jej dzieckiem – modelem HKR-EVO2.
Deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz
Na belgijskim torze w Mettet leje deszcz. Nie pada, leje. Kałuże wielkości małych jezior rozrzucone są po strategicznych punktach obiektu. Organizator ogłasza “open track”, wiedząc że podział na grupy przy takiej pogodzie nie ma sensu. Większość uczestników nie zdjęła swoich pojazdów z przyczep i busów. Zanim lokalny wulkanizator założy opony typu Wet na biało-zielonego potwora, mam możliwość rozgrzać się na jego protoplaście - HKR-EVO1. EVO1 do złudzenia przypomina KTMa RC8, nawet gabarytami. Mimo, że rama budowana jest ręcznie, różnice są ciężkie do zauważenia. Projektant tego pojazdu, niezwykle miły Christof, mówi, że wielokrotnie spotkali się na torze z gośćmi, którzy przekonani o tym, że właśnie dogonili RC8, próbowali hamować równie późno co EVO1. Kończyło się to wyjechaniem w żwir. Tym lekkim jednocylindrowcem hamuje się przecież o wiele później...
HKR-EVO1 waży nieco ponad 130kg. Wyposażony jest w seryjny silnik z KTM 690 Duke R poprzedniej generacji z akcesoryjnym układem wydechowym Akrapovica, quickshifterem i nieco przeprogramowaną elektroniką. Moc przekracza 70 KM. EVO1 prowadzi się rewelacyjnie. Pozycja na motocyklu jest wyjątkowo wygodna, śmiem stwierdzić, że wygodniejsza, niż na RC8. Podnóżki nieprzesadnie zadarte do góry. Niską wagę czuć od pierwszego metra. Poręczność na poziomie czterosuwowych 250, przy mocy nie mniejszej niż w mojej SV650s. Deszcz już mi nie przeszkadza, stojąca woda też nie. Uśmiecham się od ucha do ucha i powoli poznaję techniczny tor.
Gdy zaczynam się rozkręcać, HKR-EVO1 traci moc, zaczyna prychać i w końcu gaśnie. Ledwo dotaczam się do depo. Okazuje się, że nieosłonięty filtr powietrza zaciągnął wodę. Mimo ogromnej uwagi skoncentrowanej na detalach, czuć że EVO1 to prototyp. Jednostka napędowa bardzo agresywnie reagowała na zmianę obciążenia. Quickshifter nie zawsze działał tak jak trzeba, a tłumik wył na tyle, że po pierwszym przejedzie w naszym namiocie znalazł się starszy pan kontrolujący głośność (to nie jest wyłącznie domena Toru Poznań!). Na szczęście, na miejscu czeka na mnie HKR-EVO2.
Produkcja seryjna
EVO2 to także prototyp, ale prototyp przedprodukcyjny. Ponad 95% części z motocykla którym jeździłem będzie takie samo jak w motocyklu produkcyjnym. Chłopcy z Kraemer Motorcycles korzystają także z seryjnego, jednocylindrowego silnika Duka 690, także z akcesoryjnym wydechem, quickshifterem i podkręconą jednostką zarządzania silnikiem. EVO2 to jednak pojazd dojrzalszy. Kratownicowa rama, aluminiowy wahacz czy w końcu plastikowy zbiornik paliwa pełniący rolę ramy pomocniczej - wszystko zostało zaprojektowane przez gości z Kraemer, na całość posiadają patenty, a proces jest powtarzalny. EVO2 zresztą wygląda lepiej od swojego poprzednika. Jakość wykonania nawet najmniejszych elementów, takich jak regulowane podnóżki, stoi na poziomie równym, a może nawet wyższym, co w motocyklowych marek premium. Sprzęt nie wygląda jak pojazd zaprojektowany przez kilku gości w małym warsztacie, zresztą sami rzućcie okiem na zdjęcia.
Pozycja za kierownicą jest zaskakująco wygodna i nawet więksi kierowcy nie będą mieli problemu ze zmieszczeniem się. Przy ruszaniu należy pamiętać o ogranicznikach kierownicy, które diametralnie zwiększają promień skrętu. Pierwsze metry wprowadzają mnie w konsternację. Po przesiadce z wściekłego, torowego psa jakim był EVO1, spodziewałem się podobnych doznań. Nic bardziej mylnego. EVO2 w kwestii oddawania mocy przy niskich prędkościach nie odstaje specjalnie od Duka, który jest przecież homologowanym motocyklem drogowym.
Kilka sesji później zaczynam robić swoje szybsze okrążenia. Tor nadal jest mokry, ale już przestało padać. Na obiekcie jest dwóch gości szybszych ode mnie - jeden na BMW S 1000 RR, drugi na Yamasze R6. Obydwaj to zawodnicy, posiadający dużo wyższe umiejętności, niż moje. Po za tym na każdym okrążeniu wyprzedzam grupki CBRek, nowych Super Duków R, nawet gości na rasowych supermoto, którym warunki atmosferyczne i mały tor powinny sprzyjać. Dla Kraemera nie ma świętości. Ten motocykl pozwala hamować później, odkręcać manetkę wcześniej i bezstresowo łapać większe złożenia. Recepta na to jest bardzo prosta: niska masa i moc dająca się kontrolować. Mocy jest wystarczająco, choć mam wrażenie, że na dużym obiekcie mogłoby jej trochę brakować i należałoby się nagimnastykować, by utrzymać prędkość w zakręcie. Pytanie, czy to źle?
Właściwości jezdne są nie do opisania. To tak jakby włożyć mocny silnik do takiego motocykla jak CBR250 czy Ninja 300. Zresztą, konstruktorzy pod względem geometrii porównują swój produkt do motocykli klasy Moto3. Sprzęt jest też dużo mniej narowisty niż by mogło się wydawać, określiłbym go raczej jako neutralny, choć może to wynikać z ciężkich warunków pogodowych, które wymagały delikatnego traktowania. Hamulce bajka, można je dozować jednym palcem, a siła hamowania nadal będzie porażająca. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie pojazdu na którym byłbym szybszy i na którym bym się czuł pewniej nie tylko na mokrym torze, ale także w słoneczny dzień na Torze Poznań.
Tylko czy to ma sens?
Zawodnik jeżdżący dla ekipy z Kraemer, Lucas Wimmer, zwycięzca Pucharu Europy KTM Junior Cup, na torze w Brnie wykręca czasy poniżej 2 minut 14 sekund. To bardzo szybko, zresztą jak szybko możecie sami zobaczyć poniżej.
HKR-EVO2 z dobrym kierowcą za sterami może rywalizować bez problemów z Superstockami 600. Ale zawodnicy to nie docelowa grupa klientów dla firmy. Ludzie, którzy już złożyli pierwsze zamówienia, to dojrzali goście, którzy chcą na nowo poczuć radość z jazdy. Którzy nie chcą się bać ogromnej mocy swojego Superbika. Którzy chcą się bawić, rozwijać, może trochę też utrzeć nosa kolegom na mocniejszych maszynach. Oczywiście, można się ścigać w mocno obstawionym Pucharze Europy Supermono, także na imprezach TNT organizowanych przez KTMa, mniejszych seriach krajowych, chociażby w Niemczech, czy w końcu w wyścigach ulicznych w dedykowanych klasy supermono.
Kraemer HKR-EVO2 to zabawka. Tak samo jak każdy drogowy motocykl przekształcony do jazdy po torze. Z tą różnicą, że Kraemer został od podstaw stworzony jako torowy pocisk. To motocykl, który daje niesamowicie dużo frajdy, możliwości i przypomina co w motocyklach jest tak piękne. A czy warto zapłacić za niego prawie 15,000 Euro? Cóż, sam musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie. Gdybym posiadał takie pieniądze, nie zastanawiałbym się jednej sekundy.
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeDane tego motocykla szału nie robią w porównaniu do motocykla wyprodukowanego przez włoskie Rosmoto - silnik z SV650 po rozwiercie do 796 cm3, waga 103 kg i moc w okolicach 120 KM.
OdpowiedzSzału to nie robi twoja inteligencja. Mówimy o supermono, czyli o motocyklach jednocylindrowe. Rozumiem że moze to byc szukujące odkrycie dla ciebie ale SV ma dwa cylindry.
OdpowiedzZajebiste! Niestety dla koneserów, bo plebs myśli że będzie szybszy na litrze.
OdpowiedzNiestety 2:14 wykręcił zawodnik, czyli szybki amator wykręci lepiej niż 2:20, a na litrze ten sam amator wykręci lepszy czas niż zawodnik na tym czymś. Na pewno litr będzie szybszy, tylko na kartingu supermono sobie da radę lepiej, ponieważ jest lekkie itp. Na każdym normalnym, szybkim obiekcie nie ma szans. A poza tym kosztuje tyle, co można sobie kupić już przygotowany motocykl nowy np RSV4 CUP, czy jak był GSXR CUP, BMW CUP itp. Także cena nie zachęca stanowczo. pzdr
OdpowiedzByłem dwa dni temu na Speed Dayu i zupełnie się z tobą nie zgadzam. Jeździłem w grupie A. Amatorzy na litrach, którym wydaje się ze są szybcy stanowią zagrożenie dla siebie i otoczenia. Czasy większości z nich w okolicach 1.50 i wolniejsze no i wszystkie możliwe błędy - totalny chaos, brak powtarzalności, brak punktów referencyjnych, pozycja na motocyklu z ****, praca gazem żałosna, itd. itp. Ten duży nadmiar mocy bardziej im przeszkadzał, niż pomagał. Efekt? Czerwone flagi, gruzy, pożary motocykli. Na czymś takim mieliby szansę się czegoś nauczyć, a na litrze nie nauczą się niczego. Litry są dla tych, którzy potrafią jeździć, a nie dla takich, którzy chcą się uczyć.
OdpowiedzPlus, chciałem jeszcze dodać, że jeździłem na różnych motocyklach i wiem z doświadczenia, że AMATOR będzie szybszy na testowanym przez nas motocyklu niż na litrze. A nawet jak będzie robił czasy zbliżone, to na Kraemerze wynika to z umiejętności, a nie mocy i prędkości na prostej (i późniejszych błędów i gruzów jak kolega wspomniał). Sam wiem, że jestem szybszy na moim starym SV niż w tej samej sytuacji tylko na większym motocyklu. Bo SV się nie boję, trzymam prędkość w zakręcie i myślę co zrobić, że być szybszym, a nie co zrobić żeby się nie zabić.
OdpowiedzNO własnie, pojęcie nieznane amatorom na litrach - prędkość w zakręcie... ;) Ale żeby mieć prędkość w zakręcie trzeba mieć technikę, linie przejazdu, punkty referencyjne i powtarzalność.
Odpowiedzwystarczy dokładnie przeczytać mój post "szybki amator", czyli nie przeciętniak z toru, tylko osoba, która nie startuje zawodowo i się nie ściga, ale robi to dla przyjemności i robi to naprawdę dobrze, czyli np 1:40 na poznaniu. I jeszcze raz powtórzę, jeżeli miałbym wydać 60k na coś, co po roku z zasady pójdzie na sprzedaż, ponieważ będziesz chciał coś mocniejszego, to wolałbym sobie kupić coś mocniejszego... mówimy cały czas o osobie, która już potrafi jeździć. Jeżeli ktoś nie potrafi to może faktycznie taka maszyna mu na kilka lat starczy, będzie się uczył zakrętów, do mocy szybko przywyknie i wtedy będzie dochodził do limitów swoich a później sprzętu. W przypadku litra droga jest identyczna, ale zajmuje o wiele więcej czasu i oczywiście mowa o "szybkim amatorze". Pzdr
OdpowiedzMyślę, że jedynym rozwiązaniem tego dylematu będzie zorganizowanie tej maszyny na Tor Poznań i wrzucenia na nią kolejno amatora, szybkiego amatora i zawodnika. Nad czym zresztą pracuje.
Odpowiedzświetny pomysł, jeżeli się uda, przy czym aby test był udany (tzn mieć porównanie), trzeba zorganizować 2 sprzęty, Kraemer HKR-EVO2 oraz jakiegoś litra przygotowanego na tor. Wtedy sytuacja będzie jasna i oczywista, porównanie kto i gdzie najwięcej zyskuje, a gdzie traci. Szczerze mówiąc sam bym się chętnie przejechał Kraemer'em, nawet bym się nad kupnem zastanowił, gdyby nie ta kwota. Kupujesz maszynę, do której nie masz dziesiątek części zastępczych na serwisach aukcyjnych, dostępność jest na pewno gorsza, a jeżeli jest na dobrym poziomie, to cena raczej nie będzie niska. Ale pomysł świetny i czekam na jakieś relacje, ewentualnie terminy. Pozdrawiam
Odpowiedz