Siedmiu nie do końca wspaniałych, czyli szeryfowie motocyklizmu
Duże fora dyskusyjne, popularne grupy facebookowe, liczne grono znajomych. Setki rozmów, tysiące tematów, a w każdym z nich przewijają się te same nazwiska lub pseudonimy. Szeryfowie, liderzy, dominatorzy, żółte koszulki. Często z dużą wiedzą, ale jeszcze częściej wyłącznie z wielkim mniemaniem o sobie.
W każdej większej grupie po pewnym czasie w naturalny sposób wytwarza się kasta przywódcza. O tym, kto zostanie samcem alfa, decydują najczęściej takie cechy jak wiedza, doświadczenie i charyzma. Czasem jednak mamy do czynienia z samozwańczymi szeryfami, którzy brak jakichkolwiek predyspozycji nadrabiają potężną dawką tupetu i przekonania o własnej wyjątkowości. W zależności od dyscypliny, w której samodzielnie umieścili się ci zawodnicy, strofują nas później na drogach, udzielają złotych porad na forach lub mieszają z błotem za brak odpowiednich ciuchów. Poznajcie siedmiu samurajów motocyklowej upierdliwości.
Szeryf - proktolog
Czyli w d.. był, g… widział. Nie przeszkadza mu to jednak brylować w towarzystwie jako specjalista od wielkiej turystyki. Z pełnym przekonaniem opowiada o wadach i zaletach odzieży oraz innego ekwipunku podróżnego, o typowych usterkach motocykli wyprawowych wie niemal wszystko. Bezlitośnie punktuje podróżników na 125-tkach, bo przecież tym się nie da dalej, niż do Grójca. Tymczasem jedyna poważna wyprawa, którą odbył, to ta wzdłuż granic województwa mazowieckiego. Wiecie, dzikie lasy na północy, białe niedźwiedzie na wschodzie, a za Radomiem to już przecież prawie góry. O zachodzie nie wspomina, odkąd w Skierniewicach dostał baty od kibiców Widzewa za warszawską rejestrację. Jak więc widać, o niebezpieczeństwach czyhających na moto-turystów wie wszystko. Tym bardziej, że ogląda pięć filmów podróżniczych dziennie!
Szeryf - komentator
Mistrz okrążenia, legenda wyścigów, o włos od "rookie of the year" w sezonie ‘74 (slalom taczką w zawodach pracowniczych na budowie Dworca Centralnego w Warszawie). Dominuje każdą dyskusję o rywalizacji na torze, przykładowo maniakalnie udowadniając, że przyczyną ostatniej porażki Rossiego było poważne niedoszacowanie ciśnienia w tylnej oponie, co w oczywisty sposób pokazuje wykres temperatury tego dnia, do którego dotarł przeczesując odmęty archiwum TVN Meteo. W toalecie ogląda rozkładówki z Hondą RC213V-S bez owiewek i ciężko dyszy. Ostre szykany ceni nie tylko na torze - z dziką rozkoszą jeździ po każdym, kto nie odróżnia klasy Supersport od Superstock.
Szeryf - zatyczka
Miejscy królowie korków na chromowanych mastodontach, z pogardą patrzący na motocyklowy plankton dla ludzi jeśli nie bez sukcesu, to na pewno bez gustu. Bez pardonu wjeżdżają przednim kołem (bo reszta nie wchodzi) w każdą wolną szczelinę miedzy autami. W końcu motocykl to motocykl i nieważne, jakiej jest wielkości, miejsce między Sprinterem firmy meblowej a betoniarką się należy. I nie ma przy tym znaczenia, że szeryf porusza się na co dzień 400-kilową kruszyną z bocznymi sakwami o szerokości dwóch Sejczento. I tak tkwią z dumą w tych zatorach, a sfrustrowana procesja za nimi. A kiedy już dojadą do celu, nie zapominają przypomnieć na forum, że w korku jeździmy zawsze między pierwszym i drugim pasem, od lewej licząc.
Szeryf marki/modelu
Jeśli szczytem przywiązania jest dla was Maciej Boryna w miłosnym uścisku z mazowiecką glebą, to nie poznaliście jeszcze szeryfa marki lub wręcz konkretnego modelu. Tacy na przykład fanatyczni Gieesiarze i Fałsztormiaki, o jak oni się żrą! A że duży Giees jest za duży, a że za ciężki, a że za drogi i po co to tyle, Fałsztrom da przecież to samo za mniejszą kapustę i na pewno po drodze nie odmówi posługi. Na to przywiązani do niemieckiej technologii odburkną tylko "nie stać cię" i przynajmniej częściowo będą mieli rację. Po czym wrócą do wojny podjazdowej z kolegami z własnego podwórka, tymi w szalikach F700/800GS. Jak wiadomo, najbardziej nienawidzą się kibice klubów z jednego miasta. R niezastąpiony na autostradzie, ale F na drodze krajowej, ale R większy prestiż po wsiach, ale F lepszy w lekki teren… Czy ktoś powiedział "teren"? W tym momencie następuje akademicka dyskusja, który model skuteczniej miażdży pierwiosnki, mlecze, przylaszczki, zajęcze dzieci i gniazda bażantów, rozkopuje lisie nory i uszkadza grzybnię… *
*Gieesiarze to tylko przykład, nie wyrażający osobistego stosunku autora do jakiejkolwiek marki, pojemności, rodzaju, rasy i religii.
Szeryf - konstruktor
Spotkał się z nim każdy, kto szukał na forach pomocy w sprawach zdrowotnych swojego motocykla. Imperator regulacji płytkowej, książę kompresji, cesarz termostatów. Polski Tesla, panujący nad piorunami w instalacji elektrycznej. Spec od hamulców bez żadnych hamulców. Jego (teoretyczna) wiedza o chłodnicach rosła razem z (praktyczną) oziębłością własnej żony. "Wielką Grę" w tematyce terminologii technicznej przeszedł trzy razy, w tym dwa razy w lewo. Gaśnie na zimnym? To na 100% gazik. Gazik? Gazik. Chyba gaźnik? No przecież mówię, gazik.
Szeryf bezpieczeństwa
Walczy o pokój, aż się krew leje. AGATT - All Gear All The Time, tę złotą maksymę motocyklowego bezpieczeństwa wziął sobie do serca tak mocno, że pierwszą córkę nazwał Agata. Drugą też. I trzecią - dobrze, że chociaż dodał numery. Nie dopuszcza do siebie myśli o wyjechaniu motocyklem bez kompletu odzieży, koniecznie skórzanej i w najwyższej gramaturze. Co więcej, nie dopuszcza tej myśli także u rozmówców, którym wytyka nieodpowiedzialność i świadome narażanie NFZ-u na koszty, o łzach starej matki nie wspominając. Strasznie żałuje, że nosorożce są pod ochroną - och, jakaż by to była pancerna kurteczka! Szeryf bezpieczeństwa jest niewrażliwy na upał, a pot płynący po plecach traktuje jak świętą rzekę obmywającą z grzesznych myśli o podróży w szortach i t-shircie. Jeansy motocyklowe są dla niego kompromisem bardziej zgniłym, niż czerwcowa kanapka znaleziona w plecaku po wakacjach. W zeszłym sezonie widział gościa w klapkach na Vespie, więc nie poruszajcie przy nim drażliwych tematów - wciąż dochodzi do siebie po zawale.
Szeryf biznesu
Podpora handlu używanymi motocyklami, nowym też nie przepuszcza. Jego hobby to nurkowanie głębinowe, głównie w odmętach Allegro, OLX i OtoMoto. Nie gardzi również prywatnymi ogłoszeniami w grupach facebookowych. Ma w głowie średnie ceny poszczególnych modeli z ostatnich dziesięciu lat i wytknie każde odchylenie od normy, każdą próbę niecnego wzbogacenia się, każdą niesłusznie żądaną złotówkę. Rozmowę zaczyna od "Panie, a czemu tak drogo?", wytatuował sobie nawet to zdanie gangsterską czcionką w dole pleców. W jego kalkulacjach dodatkowe wyposażenie motocykla zawsze ma wartość bliską zeru. Nawet roczne HepkoBekery z platynowym stelażem i kryształowa turystyczna szyba od Svarowskiego to tylko gratisowe gadżety. Przez ostatnie lata oddawałeś swojemu Transalpowi własną pościel i polerowałeś każdy jego zakątek szczoteczką do zębów? Nieważne! Rocznik. Tylko za rocznik się płaci!
Nagroda specjalna:
Kategoria wspólna: młodzi wilcy. Ci od "produkcji, dystrybucji i masturbacji", niekoniecznie w tej kolejności. Piszą z tabletów i laptopów, które niedawno dostali na pierwszą komunię i w każdej z powyższych kategorii niszczą gorliwością swoich starszych kolegów. Przeczytaj każdy z powyższych akapitów jeszcze raz i pomyśl, że takim szeryfem jest szesnastolatek. Wiem, dzieci tak szybko teraz dorastają…
Drogi Czytelniku! Jeśli spodobałby Ci się powyższy tekst, zobacz również "Kobieto, pozwól mu na motocykl! 10 argumentów nie do obalenia" tego samego autora. Jeśli masz pomysł na felieton, który chciałbyś przeczytać na Ścigaczu, pisz śmiało w komentarzu - zajmiemy się tym!
Komentarze 10
Pokaż wszystkie komentarzeKtoś w końcu wyrzygał się prawdą o środowisku, Tylko dlaczego tak długo trzeba było na to czekać?
OdpowiedzDo oburzonych-nie podoba się to nie wchodż na stronę,nie czytaj,nie jesteś pępkiem świata,artykuły są dla wszystkich.Potraficie tylko krytykować,hejtować,z lubością wypatrujecie ...
Odpowiedzczemu mnie to nie dziwi, tak jakby ktoś po wejściu na motocykl dostawał jakiejś nobliwej szlachetności :) przeca to my polskie warchoły i janusze, mojsza jest najlepsza i kij wam w grzyba ...
Odpowiedz"Czasami sarkazm jest tak głęboki, że człowiek wychodzi na durnia" Więcej takich felietonów panie redaktorze, idealne do porannej kawy :)
OdpowiedzZnakomity tekst! Od pierwszego akapitu do ostatniego zdania widnial na mojej twarzy uśmiech - przerywany krótkimi wybuchami śmiechu:D najlepszy szeryf marki i konstruktor. Swietny tekst, ...
OdpowiedzArt.kwalifikuje się do tych z grupy "Warto rozmawiać".Proponuję więcej dystansu do poruszonych zagadnień ,a użyta ironia jest jak najbardziej trafnym narzędziem komunikacji skoro wywołuje takie...
Odpowiedz