Polscy złodzieje motocykli na gościnnych występach w Szwajcarii
W ostatnich latach w Szwajcarii, kraju słynącym z pocztówkowych krajobrazów i wysokiej stopy życia, jednym z palących problemów stały się masowe kradzieże motocykli. Duży udział w tym procederze mają złodzieje z Polski, którzy mają tam w czym wybierać.
Według danych szwajcarskiej policji w 2018 roku skradziono w tym niewielkim kraju 2240 motocykli, przy ponad dwukrotnie mniejszej liczbie kradzieży aut - 1054. Z parkingów, garaży podziemnych i warsztatów giną przede wszystkim drogie, nowe i dobrze wyposażone maszyny. Złodzieje nie działają wiedzą więc po omacku, wiedzą czego szukać. Co gorsza, do właściciela wraca co trzecie skradzione auto i niestety tylko co dziesiąty motocykl.
Przykładem jest customowy Harley-Davidson Street Glide, którego właścicielem i autorem przebudowy jest mechanik Jonas Zimmerli. Włożył w niego mnóstwo czasu i pieniędzy, podnosząc wartość maszyny do ponad 380 tysięcy zł! Na początku lipca złodzieje włamali się do jego warsztatu w Küssnacht am Rigi i ukradli motocykl. Jonas jest załamany - od czasu ukończenia prac przejechał się Harleyem tylko kilka razy i chociaż odzyska większość pieniędzy z ubezpieczenia, cała masa pracy poszła na marne. Jeden z jego sąsiadów zeznał, że widział białego busa z windą wjeżdżającego do garażu.
Metody są więc podobne do tych stosowanych również u nas. Okazuje się, że sprawcami mogą być w dużej mierze te same osoby. Zgodnie z ustaleniami miejscowej policji, zorganizowane grupy złodziei motocykli przyjeżdżają głównie ze wschodniej Europy i Bałkanów. Potwierdza to policja niemiecka, która na swoim terytorium regularnie zatrzymuje busy i ciężarówki, na których ujawniane są przewożone skradzione maszyny. Kierowcami są niestety głównie obywatele polscy.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze