Ścigacz.pl

Przedstawiciele Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego zaproponowali podwyżki opłat za egzaminy na prawo jazdy. Te nie zmieniły się od 8 lat, ale jednocześnie zaproponowane kwoty zwalają z nóg.

Jak informuje Prawodrogowe.pl, zmiany zaproponowane w listopadzie miałyby opierać się o udział procentowy stawki opłaty egzaminacyjnej w kwocie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw, ale bez wypłat z zysku w IV kwartale. Tak oto część teoretyczna egzaminu dla wszystkich kategorii miałaby stanowić 0,75 proc. tej kwoty, część praktyczna egzaminu na prawo jazdy kat. A, A1 i A2 kosztowałaby 4,5 proc. tej kwoty, a dla kategorii B - 3,5 proc.

W praktyce oznaczałoby to spory wzrost cen, ponieważ obecnie kandydat chcący zdać prawo jazdy kat. A musi zapłacić za cały pakiet 210 złotych (30 zł za egzamin teoretyczny i 210 za praktyczny). Jeżeli weźmiemy pod uwagę przeciętne miesięczne wynagrodzenie po trzecim kwartale, które wynosi 5885,75 zł, to sam egzamin praktyczny kosztowałby przyszłego motocyklistę 264 zł.

Minister infrastruktury, Rafał Weber, jest przeciwny podwyżce mówiąc, że byłaby ona społecznie nieakceptowalna i wymagałaby nowelizacji Ustawy o kierujących pojazdami, która szczegółowo reguluje ceny egzaminów. Zamiast tego ministerstwo sugeruje ośrodkom ograniczanie kosztów i rozwój działalności komercyjnej. WORD-y raczej nie są zadowolone z tego rozwiązania. Niedawno na naszą skrzynkę wpłynęła informacja o planowanym referendum strajkowym w Krośnie. Organizacja Międzyzakładowa nr 60 NSZZ "Solidarność" - 80 w WORD przesłała swoje żądania do dyrekcji, a wśród nich są coroczna rewaloryzacja wynagrodzeń zwiększająca je zgodnie z inflacją czy przyznanie egzaminatorom dodatków zadaniowych w zakresie wszystkich posiadanych uprawnień do egzaminowania.

Egzaminatorzy to kolejna po diagnostach grupa, która domaga się wyrównania stawek za swoje usługi. Diagności mówią o tym dość głośno, a 18 listopada strajkowali w Warszawie, choć na razie rząd nie przewiduje zwiększenia stawek za badania techniczne. Pojawiają się projekty zmian, ale jeszcze żaden z nich nie został wprowadzony w życie. Jeżeli egzaminatorzy się zbuntują i na przykład przestaną egzaminować kierowców poprzez chociażby pójście na zwolnienia lekarskie, to ośrodki ruchu drogowego czeka paraliż.