Na autostradzie bezpieczniej? Tak, ale nie w Polsce - raport NIK
Zaskakujące, albo wręcz szokujące wnioski płyną z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli na temat systemu ratownictwa na autostradach oraz stanu infrastruktury.
Mogłoby się wydawać, że najbezpieczniej powinniśmy czuć się na autostradzie. Szeroka, dwujezdniowa droga jest przecież odgrodzona od łąk i lasów wysoką siatką. Ponadto mamy do dyspozycji szerokie pobocze (tzw. pas awaryjny) i specjalne oznakowania. Wyeliminowane są skrzyżowania z innymi drogami, torami kolejowymi i przejścia dla pieszych. Do pracy są powołane specjalne służby, które w razie awarii, czy wypadku, zabezpieczą miejsce zdarzenia i sprawią, że będzie ono widoczne z odpowiedniej odległości, a wzdłuż autostrady biegną specjalne drogi serwisowe, którymi może przyjechać pomoc… Jak sytuacja wygląda w praktyce w naszym kraju?
Na autostradzie i drodze ekspresowej najgorzej
Jak podaje Najwyższa Izba Kontroli, według policyjnych statystyk "liczba wypadków i ich ofiar na autostradach i drogach ekspresowych, w przeliczeniu na 1000 km długości, jest znacznie (w 2016 r. nawet pięciokrotnie ) większa niż ogólnie na drogach publicznych. Tak duża różnica jest zaskakująca, nawet przy uwzględnieniu dysproporcji w długości dróg i autostrad".
Więcej wypadków niż rok wcześniej
W ubiegłym roku na autostradach i drogach ekspresowych miało miejsce aż 688 wypadków, w których zginęło 120 osób (więcej o 17 procent w stosunku do roku 2015), a 987 zostało rannych (więcej o 10 procent).
Autostrady bez planów działań ratowniczych
Źródła tak złych wyników i dużej liczby wypadków mogą być różne. Oczywiście wyszkolenie kierowców, czy podstawowa wiedza, jak prawidłowo poruszać się po autostradach, czy przykładowo jak stworzyć korytarz ratunkowy umożliwiający odpowiednim służbom dojazd do wypadku to tylko jedna z wielu kwestii. Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła też działanie systemy ratownictwa na drogach szybkiego ruchu. Okazuje się, że w chwili kontroli aż połowa autostrad zarządzanych przed GDDKiA nie miała nawet opracowanych planów działań ratowniczych. Drogowcy w pośpiechu opracowywali te plany dopiero w trakcie trwania kontroli NIK. Ponadto raport wskazuje, że aktywność Policji na autostradach i drogach ekspresowych jest zbyt niska. NIK wskazuje też, że "w Polsce nie stworzono ogólnokrajowego, jednolitego systemu wymiany informacji i koordynacji działań służb biorących udział w akcjach ratowniczych na autostradach".
Polacy nie potrafią jeździć po autostradach
Raport NIK wykazał także, iż polskim kierowcom brakuje wiedzy na temat jazdy po autostradach i drogach ekspresowych. Chodzi m.in. o właściwe zachowania w chwili, gdy zdarzy się wypadek. Najwyższa Izba Kontroli skierowała do rządu wniosek, w którym zalecono przeprowadzenie kampanii edukacyjnej wśród kierowców, ze szczególnym naciskiem na przygotowanie do nowych rozwiązań, jak np. tworzenie "korytarza życia". Od siebie dopisalibyśmy jeszcze do raportu Najwyższej Izby Kontroli, że należy oduczyć Polaków jazdy środkowym oraz najszybszym pasem w sytuacji, gdy prawy pas jest wolny. To przecież prawdziwa plaga…
Źródło: Raport NIK oraz www.brd24.pl
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeIdylliczny opis z poczatku artykulu ma sie nijak do naszej rzeczywistosci. Na polskich autostradach jest mnostwo wykopalisk, zwezen i kretynski system poboru oplat, ktory powoduje kumulacje ilosci ...
OdpowiedzI wlasnie mysle, ze najwiekszym problemem jest cwaniactwo i agresja na drodze, kazdy jeden uwaza, ze jego jazda i jego sprawy sa najwazniejsze a inni to tylko "zawalidrogi".
OdpowiedzW programie szkolenia kierowców nie ma jazdy po autostradzie. Wiadomo że niektórzy mają do tej autostrady daleko, bo autostrad jest mało. Ale coś powinni z tym zrobić. Egzaminy coraz trudniej zdać ...
OdpowiedzPrawdziwa przyczyna wypadków na autostradach to siedzenie na zderzaku. Jak to możliwe, że na drodze z dobrą widocznością potrafi zderzyć się jednocześnie 8-10 samochodów?
OdpowiedzAno wlasnie dokladnie tak jak piszesz - siedzenie na zderzaku, frustracja, agresja, zbyt szybka jazda - i to najczesciej nastoletnim trupem w tdi, "100% bezwypadkowym" (bezwypadkowy przod zespawany z bezwypadkowym tylem, i dach tez naspawany bezwypadkowy) z przegladem "zalatwionym" a nie zrobionym, 140km/h to za malo, trza zaperdalac ile wyciagnie, trza pokazac, ze polak potrafi. A potem zdziwienie, ze nie zauwazylem, nie zdazylem zareagowac/ wyhamowac. Kazdy jeden uwaza, ze lepszy jest od Kubicy, oraz slynne januszowanie, ze "jezdze szybko, ale bezpieczenie". A potem wyjezdza ledwo za zachodnia granice i.... trzyma sie ograniczen z dokladnoscia do 1 km/h
Odpowiedz