tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Motocyklem ze Szkocji do Nepalu - Cel osiągnięty! - strona 2
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 950
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG

Motocyklem ze Szkocji do Nepalu - Cel osiągnięty! - strona 2

Autor: Marcin Filas 2009.03.06, 11:34 12 Drukuj
3 grudnia - Kathmandu

91 dni, 11 050 mil, 15 krajów, 15 utraconych kilogramów. To bilans mojej podróży. Dokładnie 1. grudnia wjechałem do Kathmandu! Niestety, żadnego znaku przy drodze, żeby ten wyczyn udokumentować.

Teraz mam zamieszanie z załatwianiem cargo na motocykl. Już prawie wszystko dograne, ale jeszcze nie wiem, ile mnie to będzie kosztować. Spotkałem się też z ludźmi z organizacji charytatywnej VSN i dzisiaj miałem też przyjemność odwiedzić jeden z ich sierocińców, co było dla mnie nowym doświadczeniem. W środę jedziemy do Shining Star, to dom, który wzbogacą zebrane pieniądze. Mam też spotkać się tam z dziećmi i opowiedzieć im o mojej podróży.

NAS Analytics TAG

Kathmandu to okropnie zakorkowane, zasmrodzone miasto z milionami turystów i sklepami z podróbkami „north face'a". Poruszanie się motocyklem wydaje się mniej groźne dla życia, niż spacerowanie.

Wczoraj był jeden z lepszych dni w mojej podróży. W końcu poznałem dzieciaki, dzięki którym ta wyprawa nabrała specjalnego znaczenia. To było niesamowite przeżycie dla mnie. 28. dzieci z sierocińca Shining Stars, to prawdziwe skarby. W życiu nie widziałem bardziej wesołych i tak szczerze uśmiechniętych dzieci! Na przywitanie usłyszałem gromkie „Namaste!" Usiedliśmy najpierw w okręgu i każdy mi się przedstawił. Później ja opowiedziałem o sobie i o swojej wyprawie. Rozłożyliśmy na krześle laptop, zgromadziliśmy dzieciaki na wprost monitora. Zacząłem im pokazywać zdjęcia z różnych zakątków Europy i Azji. Pytaniom nie było końca, a czasu zaczęło nam brakować. VSN jest w trakcie zbierania funduszy na nowy budynek, dom dla dzieciaków. Ziemia została już kupiona. Pieniądze, które zebraliśmy pójdą właśnie na ten cel. Dziękujemy!

6 grudnia - Kathmandu

Dzisiaj przeżyłem ogromny stres. Od rana ślęczałem na lotnisku, przygotowując GSa do wysyłki. Nie było łatwo i nie obyło się bez przekleństw. Mówiłem draniom, żeby nie przygotowywali palety, zanim przyjadę i rozbiorę motocykl. Okazało się, że ta, którą mimo moich próśb przygotowali, jest na styk. Zmieściłem do niej kufry z paroma rzeczami i kask. Nie byłem zadowolony i chyba dało się to zauważyć. Poza tym sam urobiłem się, jak wół. Tu nie pasuje, tu coś nie gra, tego za mało, to za ciężkie! Kląłem po polsku, niemiecku i angielsku, a nawet po francusku (wpływ moich znajomych spotkanych w Pokhara). W końcu udało się, motocykl został sprawdzony i karnet podbity. Teraz tylko do biura, obgadać koszty. Wyszło, że wszystko razem waży 326 kg. Po przemyśleniu uważam, że koszty da się przeżyć, biorąc pod uwagę, że wysyłam motocykl z jednego końca świata na drugi. Teraz może zacznę zwiedzać miasto i odpoczywać.

Nagarkot jest niedaleko od Kathmandu. Dojazd publicznymi środkami zajmuje dwie godziny. Od Bhaktapur aż do Nagarkot, to wspinaczka zdezelowanym autobusem, ale absolutnie warto. Wyszliśmy z hotelu rano i spacerkiem, a raczej szybkim marszem przeszliśmy 5 km, czyli odległość dzielącą nas od wieży widokowej na szczycie góry. Okrutnie zimno. Pasmo od Everestu do Langtang jak na dłoni. Wrażenia zostawiam bez komentarza.

11 grudnia - Kathmandu

Cieknie mi z nosa i przed chwilą kichnąłem piąty razy pod rząd. Mój rekord życiowy. Od dwóch dni zbierało mi się na chorowanie. Oczywiście moja wina. W środku dnia bez podkoszulka grzeję się na dachu, poświęcając całą swoją uwagę książce "Inca Gold" Cusslera, wieczorami temperatura spada o kilkanaście stopni, a ja zapominam o odpowiednim ubraniu. Właściwie przez całą podróż miałem na sobie motocyklowe ciuchy, które zdały egzamin. Odkąd wysłałem motocykl razem z nimi , została mi tylko bluza i kilka podkoszulków. Aspiryna, polopiryna i kilka innych 40 % lekarstw powinno mi pomóc.

Ostatnie kilka dni od spakowania motocykla upłynęło monotonnie. Kathmandu trudno zaliczyć do specjalnie wyszukanych i pięknych zakątków świata. Tak naprawdę, to miejsce służy jedynie jako baza wypadowa dla alpinistów, albo przystanek w transferze dalej. Odwiedziłem kilka świątyń i parę zakątków w miarę ciekawych architektonicznie. Ale po dziesięciu dniach ogarnęła mnie nuda. Jutro planuję zobaczyć miejsce, w którym pali się umarłych. Na pewno będzie to ciekawe doświadczenie.

Codziennie po kilkanaście razy jestem zaczepiany przez sprzedawców bransoletek, owoców, fletów i skrzypiec, marihuany, tygrysiego smaru, chusteczek (teraz by się przydały), breloczków, szalików itd. Marihuanę czuć wszędzie i nikt nie kryje się z paleniem. No może moja sąsiadka w hotelu, która oprócz ziółek wrzuca chyba coś więcej. Ostatnio doczepiła się do mnie i moich znajomych. Usiadła obok i po chwili wpadła w jakiś trans, przypominało mi to chorobę zwierząt w zoo, kiwała się jak huśtawka i drapała za uszami. W końcu poszliśmy sobie. Pożegnałem moich francuskich przyjaciół, których poznałem w Pokhara. Odlecieli do Goa pobyczyć się tym razem na plaży.

Wielkie sklepy z wyrobami z paszminy, kaszmiru, podróbki „The North Face", super droga biżuteria i to wszystko w otoczeniu ton śmierdzących śmieci. Nie mogę tego sobie wytłumaczyć do tej pory. Kraj z takim potencjałem, a pozwala sobie sam na takie niszczenie. Oczekują i liczą tutaj na wzrost liczby turystów, a jednocześnie totalnie zaniedbują swoje naturalne skarby. Widziałem samochody załadowane śmieciami, które wyładowywano na środku ulicy! W te śmieci zakopują się potem krowy, psy itd. Śmierdzi cała okolica. Każdy turysta zwraca na to uwagę i zadaje pytanie: jak to możliwe, że w jednym kraju kara się mandatem osobę gaszącą papierosa pod butem, a w innym, jak tutaj, 2 tony śmieci lądują na ulicy w centrum najbardziej ruchliwej dzielnicy? Przetwórnia odpadów jest 30 km za miastem. Cóż...

Byłem po raz kolejny odwiedzić "moje dzieciaki". To była raczej ostatnia wizyta. Ucieszyły się bardzo widząc mnie. Niestety czasu miałem o wiele mniej. VSN ulokowało dwóch nowych wolontariuszy w Shining Stars, więc praktycznie pokazałem się tam, pogadałem z dzieciakami i pogoniono mnie do samochodu. Kilkoro z nich zdążyło zrobić pozę do zdjęcia i napisać kilka listów do Buzza i Tashy.

Od kilku dni uczę się gotować nepalskie potrawy pod okiem 18-letniego Gamju. Gamju pracuje w moim hotelu jako chłopiec od wszystkiego. Nauczyłem się przyrządzać super smaczny Dalbat i gotować mleczną herbatę. Może to niewiele, ale jak na początkującego to i tak nieźle. Do zabicia mam jeszcze sześć dni. W poniedziałek lecę do Dehli. Stamtąd do Krakowa na święta. Ciężko uwierzyć, że to już koniec. Za siedem dni będę w Polsce. Zajmie to z Dehli tylko trzynaście dni!! Od pomysłu na wyprawę do realizacji upłynął prawie rok. Szybko mija to, co przynosi największą frajdę.

17 grudnia - Dehli

To już na pewno musi być koniec. Dzisiaj wyleciałem z Kathmandu i dotarłem po półtorej godziny do Dehli! Himalaje z powietrza wyglądają po prostu oszałamiająco - ciężko opisać. Do hotelu trafiłem po godzinnej jeździe z szalonym taksówkarzem. Było już ciemno. Korek był straszny, taksówkarz zatrzymał się i kazał mi dalej iść! Przeciskałem się między ludźmi, niosąc wielką torbę wypchaną kilkoma pamiątkami i rzeczami, które nie poleciały z motocyklem. Po szybkim prysznicu wyszedłem coś zjeść i zostałem zaatakowany. Z każdej strony, gdzie się nie ruszyłem byłem nagabywany przez lokalnych, krzyczących: tu mój sklep... moja restauracja... może torbę... może flet? Jutro w nocy jadę z powrotem na lotnisko. O 2-ej wylatuje Allitalia do Krakowa! Nie mogę się doczekać.

27 grudnia - Rabka

Święta, święta i po świętach. I o co tyle krzyku? Zimno tutaj. Nie tak zimno, jak zdarzało mi się w górach, ale jednak. Jestem zupełnie nieprzygotowany. Podkradam bratu bluzy i kurtki. Całe szczęście, że jest podobnej budowy, co ja.

Już osiem dni w Polsce. Lot z Delhi był długi, dziesięć godzin do Mediolanu, dwie godziny czekania i dwie godziny do Krakowa. Nawet nie chciało mi się patrzeć przez okno. Byłem padnięty. Siedem godzin przespałem, resztę zabijałem czytaniem książki. Clive Cussler zdecydowanie należy do moich ulubionych twórców gatunku. Kolega czekał na mnie w Krakowie z piwem, bez kwiatków jednak! Szczur....

Święta spędziłem w Rabce w gronie rodzinnym. Ucieszyło to przede wszystkim moją mamę - od śmierci taty czuje się samotna. Były prezenty, było łapanie się za głowę z okrzykiem: "Jak ty wyglądasz? Zjedz coś!". Były odwiedziny znajomych. I tak na przykład, z Grubasem nie widziałem się ponad dziesięć lat. Kiedyś mieszkaliśmy razem i razem przenosiliśmy góry. Z innym nie widziałem się dziewięć miesięcy. Było miło, tym bardziej, że spotkania obficie oblaliśmy. Były też bobsleje, ale o tym kiedy indziej... Powiem tylko, że nasze wyczyny zaszokowały mamę. Ta „stara data" szokuje się byle czym... Były zabawy z psem, spacery itd. A przede wszystkim duuużo jedzenia. Miło było przypomnieć sobie, jak wygląda pełna lodówka i jak to fajnie mieć jedzenie pod ręką, zawsze ciepłą wodę w kranie, kąpiel kiedy chcesz. Przez osiem dni nadrobiłem dwa kilo, co jest znakiem, że wracam do stanu normalnego.
3. stycznia jadę do Berlina, skąd z kolei ósmego polecę do Londynu. Tam odbiorę od Richarda moje BMW i zacznę ostatni etap podróży - kilkaset mil do Edynburgha.

podmokla laka
rzezby Bhaktapur
Shining Stars
sierociniec
widok na Kathmandu
widok na Mount Everest
pierwsza noc w Nepalu
swiatynia Pashpatinath
szczyty Nepal
widok na pasmo gorskie
Pashpatinath
sesja fotograficzna
przygotowywanie do wysylki
wjazd do Nepalu
widok na gory Nepal sklep Nepal przed swiatynia
NAS Analytics TAG

Komentarze 8
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG
Zobacz również

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę