Ameryka £aciñska na motocyklu - najgorsza noc podró¿y
Stanąłem w drzwiach nowego świata: Ameryki Środkowej
W końcu ponownie byłem w drodze. Tamte burzliwe dni na morzu skończyły się i nadszedł czas, by kontynuować wyprawę. Stałem w drzwiach nowego świata: Ameryki Środkowej.
Brakowało kilku dni do roku mojej podróży i od czasu do czasu opadałem z sił, jednakże meta była jeszcze daleko, nie mogłem więc odpuścić. Kiedy wszystko wydawało się beznadziejne, moje marzenie dodawało mi energii. Dlatego tak ważne są marzenia, ponieważ prowadzą nas do przodu.
W Panama City zostałem ulokowany w głównej kwaterze strażaków z hamakiem zawieszonym między ciężarówkami. Musiałem podjąć decyzję i starałem się słuchać słusznego głosu, płynącego z mojego wnętrza. W kieszeni zostało mi tylko dziesięć dolarów i jeden z kolegów zaoferował mi pracę na trzy miesiące. Jednakże chęć kontynuowania mojej podróży była tak silna, że zainwestowałem połowę mojej fortuny w benzynę i jechałem do najdalszego miasta, do którego starczyło mi paliwa. Następnego dnia zarobiłem sto dolarów na sprzedaży imion zapisanych na ziarenkach ryżu, więc powróciłem do mojej podróży. Kontynuowałem ją przemierzając kraj przez wszystkie jego zakamarki, zbierając to, co było potrzebne, by dojechać do Meksyku.
Panama jest pięknym krajem do jazdy na motorze. Trasy są idealne i oddycha się z wielkim spokojem. Jest tak wąska, że od szczytu wulkanu Baru na wysokości 3500 metrów mogłem zobaczyć naraz dwa oceany: Pacyfik i Atlantyk. Ale przez tak ironiczne przeznaczenie, w tym spokojnym kraju przeżyłem najgorszą do tej pory noc mojej podróży.
Znajdowałem się na wyspie Colón de Bocas del Toro, na Morzu Karaibskim. Ze względu na niewielkie rozmiary wyspy akumulator w motorze nie zdołał się naładować na krótkich odcinkach, które codziennie przemierzałem. Przez to oraz przez dosyć brudny gaźnik miałem problemy z uruchomieniem silnika. Za każdym razem, kiedy musiałem go odpalić, prosiłem o pomoc jakiegoś kierowcę samochodu, aby poholował mnie na linie. Pewnej nocy, kiedy wyszliśmy z przyjaciółmi napić się czegoś w jednym z barów, zaparkowałem swój motor przed wejściem, bez gaszenia silnika. W ten sposób uniknąłbym problemu zapalania, a ufałem, że nic się nie mogło wydarzyć w tej spokojnej wiosce. Mimo to, kilka minut później usłyszałem, jak silnik wchodził na najwyższe obroty. Ktoś bez skrupułów dodawał gazu w motorze. Kiedy wyszedłem sprawdzić, co się dzieje, zobaczyłem, że grupa chłopaków z butelkami alkoholu dosiadała mojego motoru, bawiąc się manetką od gazu.
Nigdy nie myślałem, co mogło się wydarzyć w kolejnych chwilach podczas próby ratowania motoru. Pokojowo zrobiłem sobie przejście między chłopakami i spróbowałem wyłączyć silnik. Zostałem popchnięty przez pewnego młodzieniaszka, który siedział na motorze i chociaż moją maksymą jest nie odpowiadanie nigdy przemocą, instynktownie obroniłem się również popchnięciem. To wywołało furię u wszystkich kolegów i wywiązała się walka wszystkich nich przeciwko mnie. Starałem się bronić jak potrafiłem, ale nie mogłem uniknąć tego, że jeden z atakujących z całej siły rozbił mi na twarzy butelkę. Uderzenie zwaliło mnie na ziemię i zauważyłem moje zakrwawione ubranie. Kiedy ci sympatyczni ludzie zobaczyli rezultat swoich czynów, uciekli w ciemność. Poszedłem do lustra, co nie było łatwe. Rozcięcie otwierało się na moim lewym policzku i pozwalało uciekać powietrzu, kiedy próbowałem mówić. Jakiś dobry samarytanin zawiózł mnie na swoim skuterze do szpitala i skończyłem z czterema szwami.
Przez kolejne dni próbowałem wszystkiego, co było w mojej mocy, aby lokalny wymiar sprawiedliwości zrobił cokolwiek, ale nie osiągnąłem absolutnie nic, gdyż szef bandy był zięciem właściciela największego hotelu na wyspie. Odczuwałem głęboką niemoc i depresję przez to niesprawiedliwe znamię, które od tej pory na zawsze będę miał na twarzy, tak więc zdecydowałem się opuścić wyspę i pozwolić, by czas wyleczył rany. Dzisiaj ciągle mam tę pamiątkę na mojej twarzy, ale teraz podkreśla ona mój uśmiech, kiedy przypominam sobie tamte momenty.
Wyjeżdżając z Panamy licznik wskazywał 4800 km przejechanych w państwie o długości 400 km. Kostaryka jest wspaniałym krajem do przemierzania na motorze, pomimo tego, że ma najgorsze drogi w całej Ameryce Środkowej. Niezliczone parki narodowe, w których można rozbić namioty, pełne flory i fauny, produkt ochronnej edukacji. Aktywne wulkany, jaskinie ze stalaktytami i stalagmitami i wszelkiego gatunku roślinnością oraz zwierzętami możliwymi do zobaczenia dosłownie wszędzie. Małpy, jaszczurki, krokodyle i ptaki mnożące się we wszystkich zakątkach.
Nikaragua posiada to samo piękno, chociaż jej ludność nie chroni tak czule natury. Tak samo, jak w Salwadorze i Gwatemali, można odczuć jeszcze konsekwencje strasznych wojen domowych, które wyczerpały te narody przez wiele lat. Historie o masakrach można usłyszeć w większości wiosek.
Gwatemala jest krajem, który najbardziej w regionie zachował rdzenną kulturę, poza posiadaniem takiego bogactwa naturalnego, które coraz bardziej przyciąga turystów. Ponad połowa Gwatemalczyków pochodzi z rodu Majów, którzy zasiedlali ten obszar przed najazdem Europejczyków. W tym tak głęboko amerykańskim kraju pracowałem i przemierzyłem wiele wyjątkowych zakamarków i miałem możliwość być w kontakcie z kulturą, która liczy sobie wiele tysięcy lat.
Brak informacji doprowadził mnie do aktu desperacji na granicy z Meksykiem. W Belice dano mi zaledwie 24 godziny, aby przemierzyć kraj bez potrzeby kupowania wizy. Dojeżdżając do wjazdu do Meksyku poinformowano mnie, że muszę zapłacić 400 dolarów tytułem depozytu, aby wjechać pojazdem. Wpłacając tę kwotę, zostałbym absolutnie bez pieniędzy. Przez cały dzień leżałem na wybrzeżu wpatrując się w niebo, nie wiedząc co robić, aż do momentu, kiedy zdecydowałem, że podejmę ryzyko wjazdu bez dokumentu celnego. Przejechałem przez pierwszy stan i nie zatrzymała mnie żadna kontrola. Następne 2000 km aż do México DF policja na swoich stanowiskach kontrolnych patrzyła w drugą stronę dokładnie w momencie, kiedy ja przejeżdżałem. Podczas trzech kolejnych miesięcy, które spędziłem w Meksyku szukając sposobu na wysłanie motoru i mnie samego do Europy żaden policjant nie poprosił mnie o taki dokument.
Teraz na drodze pojawiła się wielka przeszkoda: 9000 km oceanu. W następnym rozdziale opowiem wam o niespodziewanych wydarzeniach, które miały miejsce w Meksyku i jak udało mi się wysłać motor na stary kontynent.
Strona podróży: www.re-moto.com
|
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze