Motocyklem przez Afrykê - wschód kontynentu na pocz±tek - strona 2
W Sudanie spotkaliśmy przynajmniej kilkanaście typów pustyni, przez które prowadziły przeważnie dobre drogi, choć zdarzały się trudne odcinki terenowe w bardzo sypkim piachu. Zaliczyliśmy także egzotyczny nocleg wraz z pasterzami wielbłądów i ich pokaźnym stadkiem. Na koniec pobytu w tym kraju, spędziliśmy trzy miłe dni relaksu w gościnie u Mazara, który pomagał nam załatwiać przeprawę promową z Sudanu do Egiptu po Jeziorze Nasser. Wiele godzin spędziliśmy na rozmowach z lokalną ludnością i muszę przyznać, że nasza opinia na temat tego kraju zmieniła się o 180 stopni.
W Sudanie rozpoczął się także drugi etap naszej podróży, w nieco zmienionym składzie. Prowadził on przez Egipt, Jordanię, Syrię, Turcję, Bułgarię i Serbię, aż do Węgier, gdzie pogoda zmusiła nas do zapakowania jednośladów na lawetę. Podróż motocyklami przez kraje arabskie, zaczynając od Egiptu wyraźnie różniła się od zwiedzania Afryki i jest to materiał na kolejny obszerny opis.
Afryka okazała się zupełnie innym kontynentem, niż się spodziewaliśmy. Mniej było dzikości i egzotyki, na którą trochę liczyliśmy, ale za to na każdym kroku spotykaliśmy ciekawych ludzi, którzy otwierali nam oczy na wiele spraw i lokalnych problemów. Przepiękne i zróżnicowane widoki, dzikie zwierzęta i urozmaicona przyroda, każdego dnia zaskakiwały nas czymś nowym.
Cała wyprawa była też dla nas lekcją radzenia sobie w trudnych warunkach. Awarie motocykli, trudne przejścia z miejscową biurokracją i sztuka dogadywania się w miejscach, gdzie język angielski nie zagrzał miejsca, nauczyły nas współpracy z lokalną ludnością i akceptacji ich odmiennych zwyczajów. Niejednokrotnie nawiązywaliśmy prawdziwy dialog „międzykulturowy" i poznawaliśmy wzajemnie swoje zwyczaje, kraje i style życia. Tygodnie spędzone w Afryce pokazały, że niemal wszystko można znaleźć, zrobić i naprawić, choć czasem wydaje się to niemożliwe.
Naszym przygodom z lokalnymi urzędnikami, naciągaczami i wszelkiego rodzaju przyjaciółmi, którzy za drobną opłatą gotowi byli dla nas góry przesuwać, moglibyśmy poświęcić oddzielny artykuł. Taka jednak jest Afryka i można ją za to pokochać lub znienawidzić. My na 100% jeszcze tam wrócimy!
Uczestnicy wyprawy:
Aneta Geront-Gałązka - Honda Dominator 250 1994 r.
Paweł Gałązka - Yamaha XTZ 660 Tenere 1991 r.
Karol i Agnieszka Suchenek - Yamaha XT 600 1994 r.
Koszty:
Spedycja motocykli: | 3500 pln sztuka |
Carnet De Passages: | 500 pln sztuka + kaucja zwrotna 12 000 pln za motocykl |
Paliwo w Afryce: | ok. 4 pln za litr |
Paliwo w krajach arabskich: | od 1 do 2,5 pln za litr |
Opłaty na granicach w Afryce: | tylko Sudan - 77 USD |
Opłaty na w krajach Arabskich: | w sumie ok. 300 USD - Egipt, Jordania, Syria |
Wizy w Afryce: | ok. 100 USD |
Wizy w krajach Arabskich: | ok. 50 USD |
Prom z Sudanu do Egiptu: | ok. 130 USD + 20 USD dla kapitana za zgodę na zabranie motocykli |
Prom z Egiptu do Jordanii: | ok. 150 USD |
Komentarze 4
Poka¿ wszystkie komentarzeBy³em przy przygotowaniach tych motocykli w BOSMOTORCYCLES :):):)
OdpowiedzPastor w kosciele katolickim??? Cos tu nie gra...
OdpowiedzBapty¶ci to te¿ od³am katolicyzmu i maj± pastora. Podejrzewam, ¿e w³a¶nie to ten od³am Ko¶cio³a Katolickiego mo¿na spotkaæ w Afryce najczê¶ciej
OdpowiedzPastor w kosciele katolickim??? Cos tu nie gra...
OdpowiedzJedyne co mogê powiedzieæ to WOW!
Odpowiedz