Motocykle Harley-Davidson nie podrożeją. Unia Europejska zawiesza broń w wojnie celnej
Od 1 czerwca miała obowiązywać nowa, horrendalna taryfa celna dla motocykli wyprodukowanych w Stanach Zjednoczonych. Unijni urzędnicy postanowili wstrzymać się z wprowadzeniem wyższych ceł przez okres sześciu miesięcy.
Przypomnijmy, że obecnie motocykle z silnikami o pojemności powyżej 500 cm3 wyprodukowane na terytorium Stanów Zjednoczonych podlegają taryfie celnej wynoszącej aż 31%. Wszystko to dzięki agresywnej polityce Donalda Trumpa, którego na stanowisku już nie ma, ale na horyzoncie nie widać żadnych oznak złagodzenia sytuacji. Iskierką w tunelu, bo ciężko tu mówić o światełku, jest odłożenie o 6 miesięcy wejścia w życie nowych taryf celnych na motocykle wyprodukowane w USA. Od 1 czerwca miały one wynosić aż 56%.
Wojna celna ma też negatywny wpływ na produkcję w Stanach Zjednoczonych, ponieważ tamtejsi producenci surowców mogą skorzystać z okazji i podnieść ceny do tych, które trzeba zapłacić za te same produkty sprowadzane z Unii Europejskiej. Na wiadomość o odroczeniu wejścia w życie nowych stawek celnych zareagowała również giełda. Akcje marki Harley-Davidson wzrosły o 8,95%.
O całej sytuacji wypowiedział się również Jochen Zeitz - prezes Harleya: "Jesteśmy bardzo zmotywowani dzisiejszym oświadczeniem, że taryfy celne na nasze produkty nie wzrosną z 31% do 56%. To pierwszy krok we właściwym kierunku w dyskusji, która nas nie dotyczy. Pracownicy, dilerzy i udziałowcy marki Harley-Davidson oraz motocykle nie mają związku z tą wojną handlową. Taryfy celne zapewniają innym producentom motocykli nieuczciwą przewagę na terenie Unii Europejskiej. Cło na europejskie motocykle wynosi w Stanach Zjednoczonych zaledwie 2,4%. Chcemy wolnego i uczciwego handlu. Zjednoczeni w jeździe."
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze