Między odpowiedzialnością a zdrowiem psychicznym. Jeździć czy nie jeździć? [FELIETON]
W ostatnich dniach ciężko nie być skołowanym motocyklistą. Z jednej strony wspaniała pogoda w weekend i mocne wyposzczenie po okresie zimowym, z drugiej pandemia koronawirusa i sprzeczne wypowiedzi władz i specjalistów co do tego, czy jazda motocyklem jest teraz dozwoloną formą spędzania czasu. Szukacie jednoznacznej odpowiedzi? Przeczytajcie ten tekst do końca.
"Ciężko oczekiwać od motocyklistów, że w dobie pandemii będą odpowiedzialni społecznie, skoro oni nawet bez wirusa nie są odpowiedzialni społecznie."
Usłyszałem dziś od znajomego takie okrągłe zdanie, niby w jakiś sposób obraźliwe, ale z drugiej strony zupełnie nie. Ten pokutujący w szerokich warstwach społeczeństwa obraz motocyklisty nie jest do końca nieprawdziwy i nie zamierzam z nim walczyć. W końcu większość rozwiniętych krajów w Europie robi wszystko, by transport drogowy stawał się coraz bezpieczniejszy, liczba wypadków oraz ich ofiar ciążyła ku zeru, a producenci superbezpiecznych aut wymyślają kolejne systemy, by to "super" było jeszcze bardziej "super". Tymczasem my jak gdyby nigdy nic idziemy na przekór temu wspaniałemu wyzwaniu dla ludzkości i jeździmy na kaskaderskich konstrukcjach typu silnik, kanapa plus dwa koła, bez żadnych stref zgniotu i pasów bezpieczeństwa. Bez żadnego wstydu, bez żadnej odpowiedzialności.
Staram się nie powielać oklepanych formułek, ale rzeczywiście motocyklista to zupełnie inny stan umysłu. Ciężko jest to zrozumieć komuś, dla kogo transport to po prostu transport - ma być bezpieczny i wygodny. Po co szukać ryzyka w procesie przemieszczania się z miejsca na miejsce? Dla nas jednak cel podróży to tylko jeden z jej elementów, bo sama możliwość udania się w drogę jest już bardzo cenna. Wracamy do swojego naturalnego stanu, ładujemy baterie w sposób, który nie jest możliwy przy innych aktywnościach. Wprost z opływającego nas powietrza, z zapachów, z temperatur, z otoczenia.
Charakter tej aktywności sprawia, że lgną do niej głównie ludzie, którzy słabo znoszą zakazy i nakazy. Mit "motocyklowej wolności" jest już mocno wyświechtany, a wspomniana wolność często mylona z samowolą, ale jednak wciąż bardzo nie lubimy, kiedy ktoś dyktuje nam co wolno, a czego nie. Tym ciężej dostosować się do zakazu, kiedy po zimie bardzo już się chce, przyszedł weekend, a pogoda jest wspaniała.
Najważniejsza jest uczciwość
Na redakcyjną skrzynkę przyszedł niedawno mail od lekarza-motocyklisty. Chciałbym przytoczyć go w całości, gdyż bardzo celnie i logicznie wyjaśnia sens rezygnacji z motocykla w tym okresie. Mam nadzieję że autor nie będzie miał nic przeciwko, zwłaszcza że przekopiował po prostu swój wpis w jednej z grup motocyklowych:
W Słupsku, na lokalnej grupie pojawiły się pierwsze pomysły wykorzystania pogody na 2oo - zrozumiałe ... nie mogłem pozostać obojętny wobec aktualnej sytuacji. Napisałem post, który o dziwo został bardzo dobrze przyjęty. Wiele like i słów poparcia. Nikt nie zanegował, nikt nie napisał bzdura. Ilu się zastosuje? Sądząc po komentarzach - większość. Mam nadzieje, że pomoże choć jednej osobie .... Post poniżej:
Jak wiecie jestem zapalonym motocyklistą, ale przede wszystkim lekarzem. Jeżdżę po drogach, latam w terenie, ścigam się na torach asfaltowych (tak wiem, że to pitbike, ale po epidemii zapraszam do rywalizacji ) - moje motki stoją pod plandekami - nie ruszam ich, nawet do pracy.
Proszę nie wierzcie w pierd... w tv, że wszystko jest pod kontrolą, że jest tylko 1500 przypadków, jest znacznie więcej, tylko są niepotwierdzone (w całej Polsce są tysiące chorych). Sytuacja jest tak dramatyczna w PL, iż nie wyobrażamy sobie jej pogorszenia za 2-4 tygodnie... Jedynym sposobem walki jest pozostanie w domu !!
1. W razie parkingówki na moto i złamania lub potłuczenia - SOR - powodzenia w unikaniu zakażenia
2. Poważniejsza gleba - nie z waszej winy, nawet jak uważacie - złamanie, obrażenia - szpital + operacja
(w bankach krwi - brak zasobów - w razie potrzeby możecie jej nie dostać - trup, albo zabierzecie komuś, kto nie mógł siedzieć w domu i miał wypadek - on trup)
3. Czy naprawdę musimy ryzykować ograniczenie chorym z COVID dostępu do respiratora - niepotrzebnie wychodząc na moto?
4. W całej kwarantannie, nie chodzi o to, żeby młodzi nie chorowali, wy przeżyjecie (choć w EU już jest wiele ciężkich przebiegów po 20 rż). Nieświadomie możecie zarazić później przez kontakt osoby z grup ryzyka - rodziców, dziadków, osoby w trakcie chemioterapii - np jak będziecie tankowali, robili zakupy, nawet nie bezpośrednio, ale kogoś, kto nosi im zakupy!!
#zostanwdomu - ja kupiłem kosiarkę i gram w motoGP na konsoli, musi wystarczyć!
Pozwólcie wszystkim tym, którzy siedzą w szpitalach, bez masek i fartuchów, którzy nie mogą wrócić do swoich rodzin - na ratowanie życia i nie narzucajcie im dodatkowej pracy!!
PS. Wychodząc z domu #zalozmaske
Zostań w domu - czy to zawsze takie proste?
Nie zaneguję ani jednego punktu, który napisał autor tego posta. Nie zamierzam również udawać, że moje kompetencje pozwalają na jakąkolwiek dyskusję o medycznych aspektach obecnej sytuacji. W czasie pandemii pojawiło się ich jednak o wiele więcej. Chociażby gospodarcze - czy utrzymywanie obecnych rygorów przez długi czas pozwoli nam nie tyle na zachowanie obecnego poziomu życia, co na jakiś cywilizowany jego poziom w ogóle.
Jest jeszcze wątek psychologiczny, moim zdaniem równie ważny. Przyznam szczerze, że bardzo irytują mnie powszechne ostatnio w mediach "zachęty" w stylu "jedyne co masz zrobić, to zostać w domu". Tak jakby był to pełen relaks, darmowy pakiet SPA dla ciała i duszy, z którego nie wiedzieć czemu nie wszyscy chcą skorzystać. Tymczasem tylko część ludzi w Polsce, a myślę że na całym świecie również, może z czystym sumieniem nazwać własny dom prywatną twierdzą, w której czują się w pełni bezpiecznie, ładują akumulatory i unikają stresów. Własna wygodna chata, dobre relacje rodzinne, stabilna praca, którą w 100% można wykonać z domu i która daje środki, by zamówić sobie online wszystko co potrzebne (i niepotrzebne, ale fajne) to w zasadzie przywilej bardzo nielicznych.
Wiele osób zmaga się z fatalnymi warunkami lokalowymi, trudnymi relacjami z partnerem, często mieszka "na kupie" z większą rodziną, ma tzw. trudne dzieci, które zwyczajnie wykańczają i nie przystają do mitu szczęśliwego rodzicielstwa, musi wykonywać pracę wymagającą dużego skupienia, które nie jest teraz możliwe. To sprzyjające okoliczności do zaostrzania konfliktów rodzinnych, nieprzyjemnych rozmów i zwykłych awantur. Po drugiej stronie tej strasznej huśtawki znajdują się ludzie samotni, którzy bardzo źle znoszą ten stan. Kto tego nie przeżył, nie wie jak silna potrafi być psychiczna para unosząca pokrywkę.
Dla wielu z takich osób motocykl jest po prostu wentylem bezpieczeństwa, który raz na jakiś czas pozwala spuścić zepsute powietrze i nabrać świeżego. Często jest to pasja tak wielka, że nie może zastąpić jej nic innego. Czy jest to żywotna potrzeba, usprawiedliwiająca wyjazd z garażu w czasie pandemii? Musicie odpowiedzieć sobie sami.
Kilka ważnych pytań
Ani ja osobiście, ani redakcja Ścigacza nie będziemy waszym sumieniem. Nie powiemy wam wprost - tak, możecie jeździć lub nie, nie możecie. O tym, niezależnie od próśb i apeli, zdecydujecie sami. Bardzo konkretne argumenty za rezygnacją z jazdy macie powyżej, podał je lekarz.
Od dłuższego czasu w naszych artykułach prosimy tylko o to, że jeśli już wyjedziecie motocyklem, miejcie w głowie powagę sytuacji. Róbcie to samotnie, w ostateczności w góra 2 motocykle. Unikajcie ludzi, wybierajcie odludne wiejskie drogi. Nie kupujcie jedzenia po drodze, weźcie je ze sobą. Tankujcie w foliowych rękawiczkach i płaćcie za paliwo aplikacją. I najważniejsze - styl jazdy spacerowy w pełnym tego słowa znaczeniu. 100% zgodnie z przepisami, a czasem poniżej dozwolonego limitu. Bez ryzykownych manewrów, głupiego wyprzedzania, mocnych złożeń na zimnym i brudnym asfalcie.
To jest niby proste, ale w praktyce bardzo trudne. Motocyklowa pasja wiąże się często z przywiązaniem do dużych prędkości i może być to wręcz uzależnienie typu alkoholowego. Niektórzy potrafią wysączyć 1-2 piwa do obiadu, inni kiedy otworzą butelkę nie przestają, aż nie skończą na deskach. Do tego dochodzi przekonanie o możliwościach własnych i maszyny. Dlatego moim zdaniem przed wyjazdem z garażu warto zadać sobie serię "pytań kontrolnych":
-
Czy rzeczywiście muszę to robić? Czy mam życiową konieczność? Czy żadna z innych moich pasji nie jest w stanie mi zrekompensować potrzeby psychicznej?
-
Czy jestem w stanie jechać przepisowo, a nawet wolniej niż zwykle? Czy wytrzymam bez odkręcania? Czy dysponuję motocyklem lub skuterem, dla którego taka jazda nie będzie męczarnią? To jest najtrudniejsze pytanie z zestawu, jeśli chcemy być zupełnie szczerzy.
-
Czy moje doświadczenie pozwala mi na uniknięcie głupich sytuacji nawet przy niskich prędkościach, np. na parkingu? Wiadomo, może zdarzyć się każdemu, ale prędzej komuś, kto np. dopiero zaczyna przygodę na ciężkiej maszynie. To nie czas na naukę i eksperymenty.
-
W czasie jazdy: czy ten manewr jest naprawdę konieczny? Czy mam zapas? Czy nawierzchnia pozwala? Czy nie będę musiał przyspieszyć do niebezpiecznej prędkości?
Mówię za siebie
Ja przyznaję się do tego, że w ostatni weekend jeździłem motocyklem, w tym tygodniu również to robię, choć rzadziej niż zwykle. Odbieram lub oddaję maszyny testowe, robię krótsze i dłuższe trasy, by móc napisać o nich uczciwe materiały. Jeżdżę nie tylko z tego powodu, że jest to mój zawód. Jest to po prostu coś, co trzyma mnie przy zdrowych zmysłach i pozwala jakoś brnąć przez życie, nie tylko w tym trudnym okresie. Nie uważam się w tym względzie za wzór do naśladowania i nie szukam akceptacji. Każdy musi podjąć decyzję sam.
Trzymam się jednak zasad, o których sam wielokrotnie pisałem na łamach Ścigacza. Tym bardziej z przykrością i zawodem obserwuję innych motocyklistów, którzy mimo apeli jeżdżą tak jak zwykle, smyrając czerwone pole obrotomierza na wysokich biegach. Ani my, ani policja nie upilnujemy was wszystkich, zresztą nikt nie ma zamiaru tego robić. Każdy z nas ma swoje własne poczucie rozsądku, lecz w tym czasie jako społeczność motocyklowa powinniśmy je mocno uśrednić.
Komentarze 9
Pokaż wszystkie komentarzeProblem z d... Kogo chcecie zarazić albo od kogo coś złapać jadąc pusta drogą na motocyklu? Gdzie tu jest jakiekolwiek ryzyko? A jak się policja przyczepi, to zawsze pozostaje wyjaśnienie, że ...
OdpowiedzArgumenty żeby pojeździć motocyklem: 1. Na drogach jest obecnie bezpieczniej. 2. Na SORach są obecnie mniejsze kolejki. 3. Ceny benzyny są niższe niż zwykle.
OdpowiedzI znowu zamiast jednoznacznego "siedź w domu" takie miękkie pitu-pitu. Niektórzy NIE MOGĄ siedzieć w domu, muszą pracować i się narażać. A jak ktoś nie musi wychodzić, to niech się cieszy. ...
OdpowiedzNiech ten lekarz napisze ilu ludzi wykańcza gmo i wszechobecny glifosat.
OdpowiedzJak najbardziej zostańmy w domu, wytrzymajmy jeszcze trochę bez jazdy, tu się zgodzę. Ale ten lekarz to jakiś typ typu "sok z buraka", narzeka wymyśla statystyki i jeszcze to "załóż maskę", ...
Odpowiedz"Szukacie jednoznacznej odpowiedzi? Przeczytajcie ten tekst do końca" - przeczytalem "Nie powiemy wam wprost - tak, możecie jeździć lub nie, nie możecie" - to po ch... taki wstep?
OdpowiedzBo to takie "strachy na Lachy" , aby ludzie się bali, bo przecież nie mamy stanu wyjątkowego i są to tylko luźne sugestie.
OdpowiedzDla mnie to jest celowe działanie i sianie paniki. Ktoś za tym stoi. (Domyślam się nawet kto, ale to się teraz hejt i mowa nienawiści nazywa)
Odpowiedz