Męski motocykl - czy coś takiego w ogóle istnieje?
Wszystko zaczęło się od zwyczajnej rozmowy o motocyklach. Pośród wielu karkołomnych i odważnych teorii, ktoś stwierdził, że chce sobie kupić Kawasaki Versysa 650. „Czyli chcesz damski motocykl?” padło w odpowiedzi. Niby zwykły sarkazm, ale wywołał stan zastanowienia i głębsze rozmyślania. Skoro Versys rzekomo jest damski, to jaki motocykl jest męski? Jaki motocykl zrobi z ciebie Ryana Goslinga nawet jeśli wyglądasz jak Zdzisław Kręcina. Jaki motocykl sprawi, że kobiety widząc cię na nim będą chciały mieć cię na plakacie nad łóżkiem? Zastanówmy się, to naprawdę ważny problem, a Ścigacz.pl, tradycyjnie, podejmuje się akademickiego go rozwiązania. Dosłownie, ponieważ poprosiliśmy nasze koleżanki z Akademii Sztuk Pięknych, aby swoim wprawnym okiem zerknęły na kilka sprzętów. Ale po kolei…
Dawno temu w odległej galaktyce…
Kiedy wrzucicie w Google nazwiska takie jak Harley, Davidson, Brough czy Pope, ujrzycie zdjęcia dżentelmenów, którzy wedle dzisiejszych kryteriów wzbudzają u kobiet podobne pożądanie jak Gerard Depardieu bez koszulki. Jednak kilkadziesiąt lat wstecz do tych szalonych wizjonerów ustawiały się długie kolejki niewiast. Byli śmiali, odważni, mieli otwarte umysły i otwarte sypialnie. U panien wzbudzali zainteresowanie tym, że byli pionierami, robili coś nowego, wypływali na wody dotąd nieznane. Wtedy nie było centrów badawczych, działu Reasearch&Develompent, tuneli aerodynamicznych i nikt nawet nie myślał, aby litery alfabetu ułożyć w skrót „BHP”. Sami testowali swoje dzieła, sami rozpędzali się na nich bez pewności, czy będzie im dane dzisiaj wyhamować. Jednym z najbardziej szalonych z nich był George Brough, zawodnik wyścigowy, konstruktor, showman z Nottingham, który w roku 1925 powołał do życia demona – Superior SS100. W nazwie zaklęta była fenomenalność tego motocykla. SS100 osiągał 100 mil na godzinę. Konwertując to na dzisiejsze realia, to tak, jakby ktoś osiągnął motorowerem 600 km/h. Jak takie coś miało się odbić bez echa na kobiecym pożądaniu? Po II Wojnie Światowej, kiedy już nikt nie musiał przejmować się byciem zastrzelonym, ludzie zajęli się swoimi pasjami. W ten sposób zrodził się Vincent Black Shadow. Był mroczny, czarny, miał w nazwie „Black” i „Shadow”. I był szybki. Bardzo szybki. Prawdę mówiąc, w 1949 roku osiągał 200 km/h czyniąc go wówczas najszybszym motocyklem na świecie. W dodatku był czarny i groźny, wzbudzał strach graniczący z żądzą. Czy te motocykle były męskie? O tak, były bardziej męskie niż większość mężczyzn, choć dziś wzbudzają szacunek i zachwyt u ludzi, którzy się znają i którzy mają wąsy, a ich pesel zaczyna się od czwórki.
Potwory i spółka
Odwaga od zawsze była kojarzona z prawdziwie męskimi zachowaniami, z czystym testosteronem. Najpierw faceci zabijali smoki i zdobywali królewny, a potem ujeżdżali prawdziwie szalone motocykle. Jednym z najbardziej wariackich z nich było Suzuki TL1000S. Nie miało silnika, ale bombę. Nie miało zawieszenia, ale konstrukcję z nieugotowanego spaghetti. Gaz działał w systemie on/off i tylko nieliczni śmiałkowie byli w stanie wykrzesać z niego złość nie zabijając się przy tym. Motocyklem, do którego używania należy być trochę odważnym jest KTM 990 Super Duke. Już sam jego techniczny, surowy wygląd zdradza nieokiełznane usposobienie, a jazda to tylko potwierdza. Jedziesz na maksa, albo nie jedziesz wcale. Osobny temat męskości tworzą wszelkie motocykle offroadowe. Trzeba naprawdę dysponować solidnym przepływem testosteronu w żyłach, aby ogarnąć duże crossy, typu Honda CRF450 czy KTM EXC530, ale trzeba być już solidnie wykręconym mentalnie osobnikiem, aby pogonić Hondę CR500. Niewielu ludzi wie o istnieniu tego motocykla. Może to i lepiej. To taki offroadowy TL1000S. Koszmarnie mocny silnik z gazem włączony/wyłączony współpracuje z zawieszeniami, które za nowoczesne uważano w czasie wojny koreańskiej. Co ciekawe, w rozmowach z kobietami (co przeczytacie w wypowiedziach naszych koleżanek z ASP) sprzęt ten raczej jest kojarzony z szalonym małolatem, niż z prawdziwym mężczyzną. My jednak uważamy, że ośrodek mózgowy odpowiadający za strach u człowieka musi być u osób jeżdżących CR500 w fazie zaniku.
Rozmiar ma znaczenie
Można mieć super-oszczędny motocykl, który będzie naszpikowany nowoczesną techniką, elektroniką i który będzie przyjazny środowisku i taki, który będzie bardzo szybki na torze, chirurgicznie tnąc kolejne sekundy z czasów okrążeń. Prawda niestety boli. Rozmiar ma znaczenia i nic nie zastąpi pojemności. Naszym zdaniem, i potwierdzają je nasze ekspertki, jednym z najbardziej męskich motocykli jest Triumph Rocket III Roadster. Jest to sprzęt nie tyle wielki, co przepotężny. Nie zrozumcie nas źle. Rocket jest tak duży, że z każdego Harleya robi motocykl dla gimnazjalisty, ale przytłacza nie swoimi gabarytami, a imidżem prawdziwego bad boy’a. Zresztą, kiedy wyszedł jego film promocyjny, gdzie Kevin Carmichael jeździł nim jak prawdziwy szaleniec, dymiącymi powerslide’ami i w ogóle, wszyscy wiedzieli, że powstało coś dla mężczyzn, nie chłopców. Złośliwi powiedzą, że tylko ludzie z nienaturalnie niewielkim penisem potrzebują mieć w motocyklu 2300cm pojemności i 221 Nm momentu obrotowego. No i co z tego? A skoro już jesteśmy przy dużych rzeczach. Goldwing. O tym sprzęcie można powiedzieć sporo. To, że w kolorze niebieskim jest perfekcyjnym sprzętem do inwazji na wioskę smerfów. To, że ludzie nim jeżdżący lubią lisie kity na antenach z CB. To, że służy głównie do lansowania się na mieście z „Highway to hell” grającym ze stereo. To wszystko może być prawdą. Argumentem-killerem jest jednak pytanie – czy widzieliście kiedyś laskę prowadzącą Goldwinga? No właśnie. Poza tym (i sprawdziliśmy to), kobieta na wielkim, miękkim, przytulającym ciało fotelu Goldasa, rozpieszczana muzyką z głośników po obu stronach jej głowy jest prawdziwie usatysfakcjonowana. A jeśli to nie jest męskie, to co jest?
Męski motocykl – czy coś takiego w ogóle istnieje?
Niestety, na zdobycie kobiecego pożądania za pomocą motocykla nie ma jednego, niezawodnego sposobu. Jedna pani stwierdzi, że Paweł Małaszyński na Rockecie wygląda śmiesznie, innej zmiękną stawy kolanowe na widok jej chłopaka na czerwonym Fazerze. Ten problem ma też drugie dno. Czy motocykliści na pewno chcą imponować wyłącznie dziewczynom? Czy nie wyzwala się jakieś niecodzienne uczucie, kiedy ktoś podjeżdża czarnym Harleyem na parking pełen Suzuki GS500? To nie sam motocykl, ale otoczka, klimat i emocje jakie on wzmaga czynią go specyficznym i powodują u właściciela przynależność do pewnej grupy społecznej i nie chodzi wyłącznie o użytkowników motocykli. Nie nam oceniać genezę tego zagadnienia, ale fakt jest taki, że kwestia męskości dwóch kólek nadal będzie się pojawiała w czasie barowych rozmów.
Aby nasze rozważania miały podstawę społeczną, ba(!), naukową, poprosiliśmy nasze znajome z uczelni i szkól o profilu artystycznym, aby swoim wprawnym okiem oceniły kilka motocykli, nie zapominając przy tym, że są kobietami. Zresztą, poczytajcie sami.
Komentarze 32
Pokaż wszystkie komentarzeJak wrzucam w google słowo kluczowe Pope to niestety znajduję coś zupełnie innego :D:D:D
OdpowiedzJak wrzucam w google słowo kluczowe Pope to niestety znajduję coś zupełnie innego :D:D:D
Odpowiedz"Tam gdzie przeważa plastik, a nie ciężkie chromy - nie ma miejsca dla prawdziwego mężczyzny :)" WTF?! To było na serio czy ktoś tu sobie robi jaja?
OdpowiedzOdpowiedź na najbardziej męski motocykl jest prosta BANDIT, sama nazwa wskazuje na męski przymiotnik i nie inaczej. Do tego Latając na R1 wydawało mi się, że niewiele mnie jeszcze zaskoczy, a tu ...
OdpowiedzMoja znajoma jeździ Banditem, tacy macho jak Ty najczęściej cichną jak widzą jej umiejętności, które to przewyższają umiejętności niejednego faceta!!!
OdpowiedzA co jej umiejętności mają wspólnego z "męskością" motocykla. Chyba jedynie to, że trzeba je mieć żeby taki motocykl opanować, więc w zasadzie potwierdziłeś tezę kolegi powyżej.
OdpowiedzA gdzie profesionalny motocykl do stunt'u ?? wydaje mi sie ze taki sprzet jest na tyle intrygujący, ze aż ciekawy iii na pewno przyciągnie nie jeden kobiecy wzrok :)
Odpowiedzfajny temat... motocykl = proteza siusiaka. Niby śmieszne, ale skuteczne ;)
Odpowiedzmotory to chyba ostatnia rzecz gdzie baby nie próbują wtrącić swoich ptasich móżdzków i dlatego sa nadal męskie i to my decydujemy co nam sie podoba,taka ocena jak wyżej co jest bardziej męskie a co nie jest śmieszna,myślę że jest to jedna z niewielu rzeczy jaka robimy tylko dla siebie a nie żeby wyrwać laskę,one mogą sobie tylko popatrzeć z boku..
Odpowiedztu się mylisz! Co najmniej jedna z tych pań jest czynnym motocyklistą. I nie pitol, że nikt nie używa moto do szpanowania przed laskami. Masz plastika, to Cię zabolało :)
OdpowiedzChyba akurat ten plastik najlepiej działa na przyciąganie kobiet niż reszta :-)
Odpowiedz