MTT Y2K Trike - najszybszy, najg³upszy, najwspanialszy trójko³owiec w historii
Ćwierć wieku spędziłeś z niezbadanym plemieniem na jedne z tysięcy wysp archipelagu malajskiego. Po pierwsze, szacunek i gratulacje. Nie masz pojęcia o istnieniu TikToka. Po drugie - prawdopodobnie nie słyszałeś o Y2K. Spieszę na ratunek. Kilku gości z Luizjany z doświadczeniem w wyścigach, motocrossie i drag racingu na przełomie wieków wpadło na pomysł, żeby zbudować motocykl z silnikiem odrzutowym z helikoptera, o mocy 320 koni, w cenie 150 tysięcy dolców, a potem wypuścili wersję mocniejszą o 100 koni i zaoferowali ją jako nakeda. Jeśli na początku XXI wieku byłeś obscenicznie bogaty i szalony, co często szło w parze, zaczynały się właśnie święta Bożego Narodzenia.
Pierwszy klient, który przyszedł do MTT wiedział jak się bawić, bo zostawił czek in blanco i powiedział: "Chłopaki, robta, co chceta. Kapusta nie gra roli. Jak wrócę i się przejadę, ma mi podpalić gacie i dobrze, jeśli musiałbym je wyprać". Chciałbym, żeby ten gość to był Jordan Belfort. MTT każdą sztukę sprzedawał z pisemną gwarancją, które była stekiem prawniczych bzdur, ale generalnie chodziło o to, że klient dostawał zwrot kasy jeśli osiągnął prędkość maksymalną i nie był usatysfakcjonowany i nie popuścił lekko w spodnie. MTT nie oddał ani centa. Ciekawostka - Jay Leno kupił egzemplarz nr.2. No i się zaczęło, świat obiegła informacja, że Amerykanie zbudowali motocykl z silnikiem turbinowym. Internet rozkręcał się na dobre, YouTube również i chwilę później cała planeta widziała jak Y2K ściga się z wszystkim, nawet rosyjskimi myśliwcami. Zagrał też w najgorszym filmie motocyklowym w historii - Torque: Jazda na krawędzi. MTT brali silniki od Rolls Royce'a, to wiecie, ale czy wiecie, że wszystkie te silniki były używane w powietrzu? Każdy jeden. Agencja Lotnicza nakazywała, żeby silnik po określonym czasie musiał być całkowicie wyremontowany, niezależnie od stopnia zużycia. Chłopaki z MTT odkupili te silniki za kwotę, której klienci woleli nie znać, w skrócie - tanio. Wyremontowane silniki mogły być ponownie użyte w pojazdach tzw. powierzchniowych, czyli łodziach, sprzęcie rolniczym lub...w motocyklach i federalni nie mieli nic do gadania. Zasada działania silnika turbinowego jest prosta, ale bardzo trudno ją wyjaśnić bez zabrzmienia jak nerd. Gaz się spala, a to, co wskutek tego powstaje się rozszerza i ciśnie na turbinę wytwarzają ogromne pokłady mocy. Co niemniej ciekawe, te silniki były bardzo niezawodne, bo ruszał się w nich tylko wał i łopatki turbiny. Żeby było już całkiem śmiesznie, do baku można było wlać dosłownie wszystkiego, szef MTT zapewniał, że Y2K pojedzie na paliwie lotniczym, alkoholu lub...dieslu. Czyli w pewnym momencie historii istniał motocykl, który jechał z 1/3 prędkości dźwięku i który mogłeś zatankować tym samym, co służbową Skodę.
Charakterystyka silnika turbinowego była całkowicie odwrotna od tego, co ci się wydaje, bo pewnie masz w głowie myśliwce Hornet z "Top Gun" startujące z pokładu lotniskowa, ale każda R1 by zrobiła go spod świateł. Co innego, kiedy Y2K się będzie zbliżać do 200 km/h, wtedy wszystko zacznie być wspomnieniem w lusterku, a w zasadzie w kamerze, bo ta umieszczona w zadupku na żywo przesyła obraz na kokpit. Przypominam, mamy 2001 rok i nikt do tej pory nie zdecydował się, żeby powtórzyć to rozwiązanie fabrycznie. Są znane przypadki, kiedy Y2K umiał zostawić na asfalcie stumetrową czarną krechę przy 250 km/h.
W końcu przyszedł przyszedł czas na drugą generację, a jako, że to Ameryka, wszystko musi być większe. MTT zadzwonili do armii i zapytali czy nie mają jakiś fajnych silników do kapitalki. Mieli, po czym sprzedali je po dziesięć dolarów sztuka. Nowe silniki również pochodziły od Rolls Royce'a, ale te miały 420 KM i niemal 800 Nm. Od tej pory wszystkie Y2K miały tą jednostkę napędową i może umknąć fakt, że MTT zadebiutował ją w...nakedzie. Owszem, można było kupić 420 konnego golasa bez owiewek z silnikiem z helikoptera. Chwilę później odświeżono superbike'a dodając mu dwie litery "R", a to jak wiadomo oznacza, że sprawa jest poważna i w końcu zmieniono design, bo z ręką na sercu, Y2K był jednym z najpaskudniejszych motocykli w dziejach. Dlaczego zbudowali trajkę - nie mam pojęcia. W USA bardzo poważnie traktują weteranów wojennych i firmy często przystosowują pojazdy np. dla ludzi z jakimś stopniem niepełnosprawności, np. bez możliwości postawienia obydwu stóp na ziemi stojąc motocyklem na światłach. Tu wkracza trajka. Akurat ta ma 420 koni i strasznie chciałbym zobaczyć jak ktoś się tym rozpędza do 440 km/h. Zrobienie z Y2K trójkołowca nie było trudne, bo trzeba było tylko dać dłuższą oś i nowe opony. Co ciekawe, w prototypie wsadzili po prostu dwie, tłuste gumy z customa o szerokości 360 mm, ale szybko się okazało, ze były potrzebne bardziej samochodowe kapcie. Cena? Nie ma katalogu. Przychodzisz do MTT, ustalacie ile dziesiątek tysięcy dolarów możesz utopić, ile kilogramów włókna węglowego chcesz i jak bardzo chcesz się tłumaczyć żonie. Doszukałem się aukcji, w którym trajkę Y2K wyceniono na równowartość 1.150.000 złotych. Tanio już było.
Ciekawostki:
- Jay Leno nadal posiada egzemplarz z numerem seryjnym nr.2
- Pierwsza generacja od 0-350 km/h rozpędzała się w 14 sekund
- Silnik pierwotnie napędza 2.5 tonowy helikopter transportujący 5 ludzi
- Silnik ma dożywotnią gwarancję
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze