Suzuki GSX250F Across - najciekawsza 250-tka, o której nigdy nie s³ysza³e¶
Suzuki straciło trochę swojej magii przez ostatnie, powiedzmy, 15 lat. Można się kłócić, kto wypuścił najwięcej interesujących motocykli, ale Suzuki zawsze będzie brało udział w tej dyskusji. SV1000, Duże Bandity, TL1000 S/R, GSX-R 750R, DR-Z 400SM, Intruder 1800R, B-King, GSX1400, Katana (stara, nowa to pokraka) i tak dalej i tak dalej, a to tylko ostatnie dwadzieścia kilka lat. Później Suzuki skupiło się na tym, co się sprzedaje, czyt. V-Strom. I słusznie, jedynym celem prowadzenia działalności, nie ważne, czy kwiaciarni czy wielomiliardowej, globalnej korporacji jest zarabiać. Rzecz w tym, że kiedyś robili to ze stylem. Cofnijmy się do lat 90-tych...
Jest rok 1990, koniec ery disco, początek najlepszej dekady w historii nowożytnej, przynajmniej dla mnie, bo wtedy rosłem na niemieckim techno i napoju Tang żartym oczywiście prosto z opakowania. Nie jestem pewien, czy to była najlepsza dekada dla motocyklizmu, za tą uznałbym chyba 1975-1985, ale jesteśmy w tym momencie historii, a Suzuki jest właśnie w ferworze i ma Katanę, GSX600F, Bandita 250, Bandita 400, GSX-R 400, GS500 i DR800. Do tego lada moment wyjdą duże Olejaki, które zmienią tą firmę na zawsze. W tej całej menażerii hitów pojawia się Across, o którym pewnie niewiele osób słyszało, a szkoda, bo za chwilę będziecie chcieli jednego mieć.
Wizualnie pocztówka z przełomu lat 80-tych i 90-tych. Schludny, lekko kanciasty, ale poprawnie narysowany motocykl, stempel swoich czasów. Nie brzydki. Rzecz w tym, że nie spędzisz dłużej niż pięć sekund patrząc się na ten motocykl, bo w ramie siedzi malutki piecyk prosto z GSX-R 250, a to oznacza, że mamy 248cc podzielone na cztery malutkie cylindry, w których cztery malutkie tłoki wielkości zakrętki syropu na kaszel pracują na skoku 33mm, a im mniejszy skok tłoków, tym większe obroty silnika. Do 6 tys. obrotów możesz sobie puścić na słuchawkach podcast bo i tak się nic nie dzieje, ale im bliżej szczytu mocy, tj. 14500 obr./min, tym bardziej zaczniesz wchodzić w ciepłe objęcia wysokoobrotowej nirwany. Trzeba się minimum raz w życiu przyjechać ćwiartką R4, bo nic się tak nie kręci i daje takiej satysfakcji. Reszta specyfikacji nie jest tak ekscytująca. Stalowa rama, po jednej tarczy przy każdym kole, podwójny wałek rozrządu, dwa 27-milimetrowe gaźniki Mikuni, bardzo podstawowe zawieszenie. Silnik to pierwszy tzw. party trick Acrossa, drugi jest jeszcze bardziej unikalny, bo w miejscu gdzie ci się wydaje, że jest zbiornik paliwa znajduje się, uwaga...schowek. Jakie to jest proste, genialne, praktyczne i przydatne. Wszystkie skutery, nawet te, które mogłeś kiedyś kupić w Tesco, miały schowek pod kanapą. W motocyklach też są, ale zwykle mieściło się w nich tylko prawko. Inżynieryjnie i konstrukcyjnie to ma sens, bo faktyczny zbiornik paliwa jest niżej, a to centralizuje masę. Zaskakujące ile tam wlezie, bo ładowności jest 10 kilogramów. Przede wszystkim wlezie pełny, integralny kask, którego nie musisz ze sobą targać do Biedry, a skoro już tam jesteśmy, to karton alko-tubek też by wlazł. Żeby było śmieszniej w schowku, który na potrzeby tego zdania nazwę bagażnikiem, jest światło. Pomyśl sobie o wszystkich rzeczach, które tam mógłbyś wozić i sytuacjach w których bagażnik w motocyklu cię przyda. Zakupy, to oczywiste, ale mógłbyś tam wozić namiot i podstawowy sprzęt do biwakowania. Narzędzia, spray do opon, ciuchy przeciwdeszczowe, prowiant. A to tylko mądre rzeczy, ja bym np zawiózł w tym bagażniku święconkę do kościoła w Sobotę Wielkanocną albo odbierał krupnioki od masaża. Odbierał kaszankę ze sklepu mięsnego dla nie-ślązaków.
Dlaczego nikt nie powtórzy tego pomysłu? Koncerny chyba zapomniały, że motocykliści potrzebują wozić graty i niekoniecznie chcemy jeździć po mieście z kuframi, chociaż zdziwilibyście się ilu kierowców GS'ów jeździ z pełnym zestawem kufrów po mieście i wozi w nich powietrze byle tylko wyglądać jakby właśnie wrócili z podróży dookoła świata, a byli w podróży dookoła Żabki. PNawet niektóre skutery mają schowki pod kanapą tak małe, że kask się tam zmieści tylko jeśli masz głowę wielkości kokosa. Więc apeluje, niech ktoś weźmie pomysł Suzuki i go skopiuje. A przy okazji, zbudujcie więcej 4-cylindrowych ćwiartek. Z góry dziękuję.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze