Kursy kasujące punkty karne po nowemu. Tu też kierowcy dostaną po kieszeni
Od 17 września kierowcy nie mogą korzystać z kursów redukujących punkty karne. W połączeniu z nowym taryfikatorem mandatów i przepisami dotyczącymi recydywy stanowi to przepis na szybką utratę prawa jazdy, nawet jeśli nałożą się drobne przewinienia. Okazuje się, że kursy mogą wrócić, ale też będą słono kosztować.
Do 17 września 2022 roku kierowcy mogli korzystać z kursów redukujących punkty karne. Kierowcy mogli z nich korzystać raz na pół roku i po odbyciu trwającego 6 godzin lekcyjnych szkolenia z konta znikało 6 punktów. Obecnie takiej możliwości już nie ma, przez co kierowcy drżą ze strachu w obawie przed utratą prawa jazdy, a ośrodki ruchu drogowego straciły jedno z poważnych źródeł finansowania. Okazuje się jednak, że kursy mogą wrócić w nowej odsłonie.
O nowej formule informuje "Rzeczpospolita", która twierdzi, że w pierwszym kwartale przyszłego roku kursy mogą wrócić. Dotychczas kursy kosztowały nie więcej niż 500 zł i punkty karne można było zredukować przed osiągnięciem limitów. Według "Rzeczpospolitej" w nowej formule kurs trwałby 28 godzin i może kosztować nawet 2 tys. zł. Punkty karne byłyby odejmowane w przypadku, kiedy kierowca przekroczy dozwolony limit, a więc 24 pkt. lub 20 pkt. dla kierowców posiadających uprawnienia krócej niż 12 miesięcy. Z pewnością ucieszyłoby to władze ośrodków, które obecnie zmagają się z niedoborem finansowania.
Obecnie w przypadku świeżo upieczonych kierowców utrata prawa jazdy za przekroczenie limitu punktowego wiąże się z ponownym odbyciem kursu i przystąpieniem do egzaminu państwowego. Kierowcy z dłuższym stażem, którzy przekroczą limit 24 pkt. i będą mieli cofnięte uprawnienia, muszą ponownie zdawać egzamin, ale bez konieczności odbywania kursu. Z jednej strony egzamin nie należy do najdroższych, ale z drugiej - z pewnością jest to bardziej stresujące niż udział w kursie reedukacyjnym, a też nie ma gwarancji, że uda się zdać za pierwszym razem.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeCzyli standard. Miała być "poprawa bezpieczeństwa", a skończyło się skokiem na kasę... jak zwykle.
OdpowiedzTo nie jest żadna poprawa bezpieczeństwa - zabieranie ludziom prawka za nieustąpienia pierwszeństwa pieszemu ubranemu na czarno w nocy, bez odblasków, który idzie prostopadle do zebry w innym kierunku, a potem nagle skręca i wpycha się na pasy, jak święta krowa.
Odpowiedz