Krajowy System Zarządzania Ruchem Drogowym jeszcze w powijakach. Będzie katastrofa?
Miał być inteligentny, rozbudowany i pomocny kierowcom, dzięki wykorzystaniu nowoczesnych technologii. Niestety - na razie Krajowy System Zarządzania Ruchem Drogowym jest w powijakach, choć niedotrzymanie terminu jego uruchomienia grozi poważnymi konsekwencjami.
Krajowy System Zarządzania Ruchem Drogowym to zintegrowany system transportowy, którego zadaniem jest kontrola nad ruchem drogowym w czasie rzeczywistym. Dla nas, kierowców, oznacza to otrzymywane na bieżąco informacje na temat korków, wypadków i innych zagrożeń, wyświetlane na tablicach informacyjnych i publikowane w sieci.
Plany były ambitne - system miał rozpocząć swoje działanie już w 2016 roku, ale, jak to bywa w naszym kraju, prawie nikt nie przejął się jego wdrożeniem, urzędnicy poprzestali na odebraniu dotacji i rozdzieleniu ich między odpowiednie departamenty. Efekt? System jest w lesie, a ostateczny termin jego oddania to… przyszły rok.
Problemem jest fatalna organizacja prac wdrożeniowych, które są tutaj sprawą kluczową. O tym, że może tak się stać, ostrzegała już dawno Najwyższa Izba Kontroli, wskazując, że opóźnienia mogą doprowadzić do katastrofy - Polska będzie zobowiązana zwrócić znaczną część z 4 mld dotacji na system.
Poseł PO Paweł Olszewski, w interpelacji skierowanej do premiera Morawieckiego, domaga się natychmiastowej interwencji, która mogłaby zapobiec konieczności zwrotu gigantycznej kwoty.
.@NIKgovPL zbadała jak rząd wdraża Krajowy System Zarządzania Ruchem Drogowym
— Paweł Olszewski (@PawelOlszewski) June 5, 2019
➡️ Ocena: skrajnie NEGATYWNA.
➡️ Opóźnienia są gigantyczne, do 2018 wydano 0,47% środków
➡️ Ponownie ryzyko utraty środków UE .@pisorgpl zadajecie kolejny cios kierowcom, po wzroście cen paliw pic.twitter.com/QEtXiAiqce
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze