Zaraz po premierze, a w zasadzie jeszcze przed nią, ludzie, którzy do pracy dojeżdżali komunikacją miejską, albo ci, którzy jeszcze nie mogli legalnie kupić alkoholu, obwieścili że Z900 to bezsensowna próba zastąpienia Z800 i pozbawiony pazurów następca Z1000. Jednak Kawasaki to jeden z największych producentów motocykli na świecie. Oni dobrze wiedzieli, co robą. Dziewięćsetka, czy tego rozgoryczeni internauci chcieli, czy nie, była następcą 800-tki, a znacznie bardziej atrakcyjna od Z1000 cena idealnie uplasowała go w środku tej stawki. Ludzie go pokochali, w związku z czym był jednym z trzech najchętniej kupowanych motocykli Kawasaki w Polsce (przez cztery lata z rzędu!). I jednym z najchętniej kupowanych nakedów w kraju!

Te obawy o brak pazurów też od razu można było włożyć między bajki, kiedy się tym sprzętem przejechałeś. Ostateczne potwierdzenie przychodziło w okolicy trzeciego biegu, kiedy przednia opona nadal nie miała kontaktu z asfaltem. To był ekscytujący sprzęt, ale przecież zawsze znajdzie się sposób na zrobienie go jeszcze bardziej ekscytującym. 

Sztuka ze zdjęcia to demonstracyjny motocykl dealera z Chorzowa, który szybko zyskał tam miano kultowego i pokazowego. Oprócz kilku stylistycznych detali wsadzono tu quickshifter i to był genialny pomysł. Zasada działania jest prosta: zmieniając biegu w górę nie musimy, ani używać klamki sprzęgła, ani zamykać gazu. System na ułamek sekundy odciąża układ napędowy, odcinając zapłon lub dopływ paliwa i w tymże ułamku sekundy możesz prawą stopą wbić wyższy bieg. To rozwiązanie nie jest ani nowe, ani rewolucyjne, ale całkowicie zmienia odczucia z jazdy i jeśli w swoim motocyklu masz możliwość zamontowania quickshiftera, to po prostu to zrób. Powiedz żonie, że nowe meble mogą poczekać, że przecież nic się nie stanie, jeśli spłata kredytu troszkę się przeciągnie w czasie, że termin raty za samochód to tylko sugestia, ale dołóż wszelkich starań, żeby quickshifter mieć.

Zaraz po zjechaniu z taśmy produkcyjnej, prosto z pudła Z900 jest bardzo, ale to bardzo dynamicznym motocyklem, który - przyznaję - nie szpanuje na papierze: 210 kg na mokro i 125 KM, ale zwolnij klamę i otwórz przepustnicę, a gwarantuję, że nawet na moment nie będziesz się zastanawiał nad liczbami. Oczywiście wszyscy już to wiedzą, bo był czas, kiedy w Polsce, w sezonie, sprzedawano więcej Z900 niż było w stanie trafić do salonów, na długo przed pandemią i konfliktem zbrojnym na wschodzie. Tym, czego być może nie wszyscy są świadomi, jest fakt, jak radykalnie quickshifter może zmienić charakter motocykla. Z900 jest łobuzem, nie kupujesz go, żeby przyczepić do niego kitę i jeździć na zloty. Kupujesz go, żeby ostro latać po mieście i z tego zadania się on doskonale wywiązuje na dzień dobry, ale ten mały drobiazg w postaci quickshiftera jest w stanie wywlec z Ciebie prawdziwego psychopatę.

Quickshifter, jak powiedzieliśmy sobie wcześniej, odcina na chwilę dopływ paliwa, żeby zmiana biegu bez rozłączenia sprzęgła była możliwa, ale przecież zawsze zostanie resztka tego paliwa i coś się z nim musi wydarzyć. Co takiego? - zapytacie. Odpowiadam - przy każdej zmianie biegu, ów resztka paliwa nie ma innego wyjścia jak ulegnąć samozapłonowi i eksplodować. Efekt? Przy każdym wrzuceniu biegu na wyższy z wydechu dochodzi "boom!" i jest to na tyle donośne, że może uzależnić. Ja się przyłapywałem na tym, że bez żadnego rozsądnego powodu przyspieszałem do czwórki, hamowałem, redukowałem i powtórka, a jeśli po drodze był jakiś tunel to… powiedzmy, że to cud, że ten motocykl oddałem bez wgniecenia w zbiorniku paliwa. Możesz mieć stabilną pracę od 9 do 17, nie przeklinać, a w niedzielę regularnie jeździć do kościoła, a potem do teściów, ale w momencie, kiedy przy otwartej przepustnicy będziesz przebijał kolejne biegi przy wybuchowej ścieżce dźwiękowej (tutaj dostarczonej przez najlepszych muzyków z Turynu), odkryjesz swoje "nowe ja".

Jeśli to czytasz i jesteś posiadaczem Z900 bez quickshiftera, nie żyjesz w pełni i nie odblokowałeś jeszcze całego potencjału radości z życia. Ceny są zaskakująco atrakcyjne i moim zdaniem spokojnie można to ująć do domowym budżecie. Bo do tego, że to dobro absolutnie niezbędne nie ma żadnych wątpliwości.