Na widok kierowców jadących autostradą pod prąd i blokujących utworzony korytarz ratunkowy większości z nas w żyłach gotuje się krew. Jak się jednak okazuje, niektórzy widzą takie sytuacje zupełnie inaczej…

Poseł Kukiz'15 Janusz Sanocki, w interpelacji wystosowanej do ministrów infrastruktury i spraw wewnętrznych zauważa, że w pewnych okolicznościach takich kierowców nie powinno się karać, tylko im pomóc, bo wycofywanie się z korka może być działaniem uzasadnionym.

Poseł argumentuje, że jeśli na miejscu wypadku nikt nie ucierpiał, a autostrada jest zablokowana na kilka godzin, tkwienie w korku dla niektórych kierowców, czy ich pasażerów, z różnych przyczyn może się okazać bardzo niebezpieczne. Poseł wymienia tu jako przykłady: brak wody do picia, stan zdrowia, konieczność zażycia leków, czy potrzeby fizjologiczne.

Poseł Sanocki przywołuje również przykład zdarzenia sprzed kilku dni, do którego doszło na autostradzie A4 w okolicach Tarnowa. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał, ale jezdnie w obu kierunkach zostały zablokowane na kilka godzin. Policjanci i strażacy sprawnie utworzyli korytarze, którymi umożliwili kierowcom wycofanie się z autostrady, sprawnie rozładowując w ten sposób powstały korek.

W interpelacji pojawia się pytanie o możliwość opracowania procedur, które nakładałyby na policję obowiązek rozładowania korka powstającego na autostradzie. Poseł zauważa również, że w Polsce nie wprowadzono prostego i taniego rozwiązania, jakim jest możliwość otwarcia w określonych odległościach barierek odgradzających przeciwbieżne basy ruchu, co w wielu przypadkach ułatwiałoby rozładowanie korka.

Przypomnijmy, że za jazdę na autostradzie pod prąd korytarzem ratunkowym grozi mandat w wysokości 220-500 zł, zatrzymanie prawa jazdy na trzy miesiące lub sprawa w sądzie (kara uzależniona od okoliczności czynu).

źródło: autokult.pl