Jaki motocykl kupić? Czy motocykl, który masz na pewno spełnia twoje oczekiwania?
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jaki kupić motocykl? Nie chodzi o sam egzemplarz, czy nawet model, ale o to jaki typ motocykla? Enduro, naked, sport, a może supermoto? Od czego zależy to, jakimi motocyklami jeździmy? A może sprzęt którego dosiadasz od kilku sezonów w ogóle do ciebie nie pasuje, a ty… o tym nie wiesz?
Motocykli na rynku jest cała masa: typów, rodzajów, roczników… Większość ludzi jeźdżących danym typem sprzętu, przekonuje ludzi ze swojego najbliższego otoczenia, że ich motocykl jest najlepszy pod kątem dawania frajdy z jazdy, to ich sprzęt daje najwięcej satysfakcji, jest najbardziej uniwersalny, albo wręcz najlepszy w tej jednej dziedzinie, na której jego właścicielowi zależy. To ciekawe socjologicznie zagadnienie, no bo jaki kupić motocykl, skoro nie bardzo wiemy jak wszystkie jeżdżą i co nam one oferują? Są różne podejścia do tematu i różni motocykliści, którzy swoje decyzje zakupowe podejmują biorąc pod uwagę całkiem inne czynniki.
Bo taki motocykl mają koledzy
To chyba najczęstszy argument. Szczególnie, że ktoś przecież nas wkręca w motocykle. Jakiś kolega codziennie przejeżdża swoją maszyną pod twoim domem. Zaczynasz się jej przyglądać, podziwiać. Zagadujesz, pytasz się czy jest zadowolony. On mówi, że motocykl jest świetny, daje mu mega frajdę. Kupujesz podobny, żeby jeździć razem. Tak samo jest, gdy zadajesz się z grupą motocyklistów. Wszyscy mają choppery i criusery… Presja społeczna sprawia, że kupujesz coś podobnego i jeździcie razem. I już.
Internet ci podpowie
Zaczynasz czytać w necie. Oglądasz filmy na youtube. Wyobrażasz sobie siebie na motocyklu. Myślisz o dalekich podróżach, jeździe w terenie, a może ściganiu się na torze? Któraś z tych wizji jest na tyle kusząca, że podejmujesz decyzję i kupując motocykl idziesz w którąś stronę.
Sprzedawca dobierze ci moto
Nie masz czasu na zbyt duże wnikanie. Kolega z pracy kupił motocykl u pobliskiego dealera. Stwierdzasz, że motocykl to fajna rzecz. Idziesz do dealera, rozmawiasz ze sprzedawcą, praktycznie to on dobiera motocykl do ciebie. Robisz jazdę próbną i stwierdzasz, że jest fajnie. Zaliczka i poszło. Jesteś już motocyklistą, kupiłeś np. nakeda. Ale dlaczego? Zbytnio tego nie wiesz…
Spełnienie marzeń
Zawsze, praktycznie od dziecka, marzyłeś o motocyklu sportowym. Miałeś na ścianie plakaty Fireblade’ów i ZX’ów. Dostawałeś gęsiej skóry, gdy przejeżdżał obok ciebie sportowy sprzęt. Dorosłeś, zrobiłeś prawo jazdy i kupiłeś motocykl. Oczywiście sporta. Nie jeździłeś niczym innym, nie myślałeś czy sobie poradzisz, po prostu spełniłeś swoje marzenie.
Kontynuacja rodzinnych tradycji
Twój tata miał kiedyś Junaka. Teraz czas na ciebie. Masz smykałkę do mechaniki, więc nie jest dla ciebie problemem odbudowa takiej prostej maszyny, jak Junak z 1958 roku. Szukasz, szperasz, w necie, znajdujesz, kupujesz. Dwa lata odbudowy i jest. Wspaniały sprzęt, identyczny jak ten na czarnobiałych zdjęciach ojca. Jesteś spełniony i szczęśliwy, motocykl masz, czujesz się motocyklistą, choć praktycznie nim nie jeździsz.
Osoba niestała w uczuciach
Kupujesz swoje pierwsze moto - 125tkę. Wiadomo, to nie sprzęt na zawsze. Sprzedajesz po roku i przesiadasz się na większy sprzęt - 400 supermoto. Fajny na miasto, ale okazuje się, że w trasę niewygodny. Po sezonie sprzedajesz i kupujesz więc turystyczne enduro. Trochę ciężki, stary, psuje się, więc nie do końca jesteś zadowolony. Sprzedajesz sprzęta i kupujesz nowszego turystyka w owiewkach. Super, świetnie się lata w dalsze trasy, ale po mieście już jest gorzej. Przyduży, przyciężki. To co teraz? Sprzedać i kupić coś innego, ale co? A może dokupić coś na miasto, albo coś w teren?
Jaka jest recepta na motocyklowe szczęście?
Cały czas twierdzę, że jeżeli ktoś ma w sercu motocykle, to powinien ich mieć z pięć w garażu. Jakie? Każdy na pewno inne, ale moja recepta na motocyklowe szczęście to: mocne sportowe supermoto, litrowy naked, duży sportowo-turystyczny plastik, lekkie enduro oraz jakiś weteran, klasyk lub przerobiony pode mnie custom. Dlaczego tak? Po prostu - jeździłem w życiu tyloma motocyklami, że ich nie zliczę. Każdy z nich był lepszy w czymś, a gorszy w innym temacie. Nie ma jednego motocykla, który zrealizowałby wszystkie moje pragnienia i myślę, że ten wybór pozwoliłby mi na spełnienie się w motocyklowej pasji. Niestety wiadomo, że nie mam możliwości, żeby mieć pięć sztuk motocykli. Zapewne tak samo, jak znakomita większość z was.
Jeżeli zatem nie możecie pozwolić sobie na zakup kilku motocykli, starajcie się jeździć jak najwięcej innymi niż swój sprzętami. Odwiedzajcie dealerskie dni otwarte, zamieniajcie się motocyklami z kolegami na wspólnych przejażdżkach, poszerzajcie swoje horyzonty. Może wcale sprzęt, na którym siedzicie od kilku lat nie jest tak idealny dla was jak myślicie. Tylko jazda na różnych motocyklach da wam możliwość poznania motocyklizmu, chociażby jego części. A to eksplorowanie, odnajdywanie nowych wrażeń jest tym co nas napędza do działania i pozwala na czerpania nieskończonej frajdy z jazdy. Oczywiście w pełni rozumiem romantyczne oburzenie części z was, która mówi: mojej niuni nigdy nie sprzedam, kocham ten motocykl i nie zamienię nigdy na żaden inny. Ok! Ale ten motocykl nigdy nie dowie się, że jeździliście innymi. Nie będzie zazdrosny, nie zrobi wam awantury. Próbujcie i zobaczcie, że przelotny romans z innym/inną jest czymś naprawdę ekstra. A po jakimś czasie, możliwe, że dojrzejecie do rozstania i… będziecie wiedzieć w którą stronę podążać.
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzeWłaśnie jestem na etapie poszukiwania motocykla. Niestety wszelkie porady piszą ludzie ,którzy nie zdają sobie sprawy ,że i przy jednośladzie też czasem trzeba coś naprawić - poprawić czy ...
OdpowiedzDzien Dobry. Według mojej oceny po 1 . Wszystko zależy od funduszy jakie chcemy przeznaczyć na motor , komplet ubrań i akcesoriów oraz serwis i ubezpieczenie. Ja tak zrobiłem i od razu ...
Odpowiedz:P
OdpowiedzA jaki jest sens kupna litrowego nakeda? Na trasy i wycieczki niepraktyczny (funkcjonalnie przegrywa z turystykami), w mieście przeważnie za ciężki i mało zwinny, spala dużo paliwa i nie wykorzysta...
OdpowiedzA jaki sens ma kupowanie motocykla w ogole? Na miasto lepszy chinski skuter 50ccm, a do pozostalych zadań pasek kombi w tedeiku... Motocykl sluzy do generowania emocji i upraktycznianie go na sile nie ma wiekszego sensu- szczegolnie w naszym polskm klimacie i ekonomii.
OdpowiedzBez przesady. Jeśli już iść tą drogą, to w świetle obecnych przepisów najbardziej ekonomiczny jest zakup 125-tki. Niewiele droższa od 50-tki, a spala podobne ilości paliwa i nie trzeba się martwić zabraniem dowodu za prędkość powyżej 45 km/h. Chociaż są też moto wyższych pojemności (np. 250-500), których eksploatacja będzie tańsza niż samochodu.
Odpowiedz125, czy 50- jeden czort. W Polsce na zime i tak bez samochodu, albo komunikacji publicznej dlugo nie pociagniesz. Jezdzilem przez kilka lat motocyklem do pracy przez okragly rok i wiem, co to za miód. Dzieki pracy biurowej moglem sobie rano odmrozic brązowe palce na kubku z herbata, ale jakbym mial pracowac fizycznie w podszytej wiatrem hali, albo na dworze, to zapomnij. I spogladanie z niepokojem w niebo, czy nie walnie sniegiem, albo marznaca mżawką... Jakby sie nie napinac, to w Polsce jednoslad jako jedyny srodek transportu w sensie utylitarnym nie ma wiekszego sensu, wiec lepiej jezdzic czym sie komu podoba, a nie szukac na sile pseudo-rzeczowych argumentow usprawiedliwiajacych, albo negujacych ten czy inny wybor (albo brak wyboru- np kierowca bez kategorii A, pouczajacy otoczenie, ze pojemnosc powyzej 125 nie ma sensu). Dla mnie bez sensu sa bobbery z ape-hangerami i na kwadratowych "oldschoolowch" kapciach, ale jak sie komus podobaja to super- niech jezdzi! Moze jak kto ma wypadajacy dysk, to mu nawet lepiej...
Odpowiedzbzdura bzdurą pogania - kompletnie nie życiowy tekst
OdpowiedzZ motocyklami jak z kobietami im więcej na stanie tym lepiej 😀
Odpowiedz