Jak trwałe są chińskie motocykle? Ile mogą przejechać? Sprawdziłem wśród znajomych
Żaden chiński motocykl nie przejedzie nawet 50 tys. km. Nie kupuj, bo zaraz się rozpadnie! Motocykle z Chin są biodegradowalne, po 10 latach nie zostanie z nich nawet kupka rdzy.
Takie i podobne stwierdzenia słyszę od lat, często też spotykam takie teksty w Internecie. Wygłaszają je dwie grupy ludzi. Pierwsza to taka, która kupiła motocykl chiński z najtańszej fabryki. Ta grupa często trafia na najgorszy w okolicy serwis motocykli i potem ma rzeczywiście problem. Druga grupa, która rozgłasza podobne stwierdzenia to "znafcy", którzy nigdy chińskiego motocykla nie widzieli nawet na oczy, za to naczytali się tych pierwszych… Najgorsze jest to, że, bronią zaciekle swoich racji, nie dostrzegając, że świat chińskiej motoryzacji jest dużo bardziej skomplikowany i nie jest czarno-biały.
Napisałem, że, pierwsza grupa źle wybrała. Dodam jeszcze, że, ludzie ci mogli wcale tanio nie kupić, bo u nas ceny motocykli z chin często nie odzwierciedlają ich jakości. Tutaj naprawdę trzeba kupować na chłodno i zrobić niemały research.
Ale co będzie, jeśli wybierzemy dobrze? Jakie są rekordowe przebiegi tych motocykli?
Keeway Cruiser 250 EFI, rocznik 2011.
Na zdjęciu macie okazję podziwiać motocykl mojego przyjaciela. Jest to Keeway Cruiser 250 z roku 2011. Oczywiście jak na miłośnika ociekających chromem motocykli, kolega trochę go doposażył, ale o tym później.
Opisywany motocykl napędzany jest silnikiem skopiowanym z Yamahy Virago 250cc. Jednostka ta zasilana wtryskiem Delphi oferuje użytkownikowi 18 KM. Przy masie motocykla gotowego do jazdy w okolicach 180 kg motocykl spala średnio 2,8 litra na każde przejechane 100 km.
Technikalia za nami, to jaki ten egzemplarz ma przebieg?
Otóż opisywany egzemplarz przejechał 81 260 km i jeśli myślicie, że to wyjątek, to na ten sam zlot przyjechał też drugi taki motocykl z przebiegiem 64 293 km. Chyba jasnym jest, że nakręcenie takiego przebiegu jeżdżąc wyłącznie wkoło komina jest dosyć trudne. W związku z tym nie powinno dziwić, że motocykl ten był w Grecji, dwa razy we Włoszech, przejechał Transalpinę i Transfogarę w Rumunii, poopalał się w Bułgarii. Z bliższych odwiedzonych krajów można wymienić Ukrainę, Węgry, Słowację i Czechy.
Po tym opisie pamiętacie jeszcze, że, to 18-konna ćwiartka? Czy takie trasy przeszły całkiem bezkarnie?
Nie do końca. Najbardziej motocykl dostał "po garach" na Ukrainie, wspinanie się przez 15 km, na pierwszym biegu, polną drogą, na wysoko położoną ukraińską połoninę, spowodowało przegrzanie silnika, a w efekcie pęknięcie uszczelki pod głowicą tylnego cylindra i przytarcie tłoka. Motocykl wrócił o własnych siłach do domu, tracąc nieco oleju po drodze. W silniku wymieniono uszczelki, tłoki wraz z pierścieniami i tarcze sprzęgłowe. Tylko tyle!
Keeway Cruiser ma silnik kopiowany z Yamahy Virago 250
Ząb czasu po 12 latach
Aktywne eksploatowanie motocykla nie pozostało bez śladu na jego wyglądzie. Poniżej dwa liczniki, z pozoru takie same, ale w tym po lewej stronie widzimy, że pokrętło kasowania przebiegu musiało zostać dorobione - oryginalne gdzieś się zgubiło po drodze.
Powierzchnia lakierowana nie zawsze trzyma się jak powinna. Po lewej bak motocykla z przebiegiem 81 tys. po prawej z przebiegiem 64 tys.
Z biegiem czasu i przebiegu zupełnie starły się oznaczenia przycisków, dla wprawnego właściciela to żaden problem.
Próby czasu nie przetrwała też oryginalna kanapa, gąbka wybiła się do zera i żeby nie jeździć na desce, właściciel zamontował siedzisko z modelu Blackster.
W stosunku do motocykla seryjnego wymieniono lampę halogenową na lampę LED dołożono też gmole, spacerówki i dodatkowe lampy doświetlające. Motocykl ma również akcesoryjne wydechy.
Opisywany tutaj Keeway wyprodukowany został przez chiński koncern Qjian Jiang. W USA oferowany był w bogatszej wersji pod marką QLINK.
Dziś koncern Qjian Jiang produkuje między innymi motocykle Benelli, korzystając z Centrum Rozwoju i Designu Centro Stile Benelli w Pesaro. I w zasadzie mógłbym powiedzieć, że Qjian Jiang podniósł jakość z dobrej na bardzo dobrą. Powiecie, że to tylko jeden z modeli, ale to nie prawda. Motocykle Qjian Jiang, czy to sprzedawane pod marką Keeway czy Benelli nie mają złych opinii. Zresztą nawet Harley-Davidson zlecił im produkcją małolitrażowego motocykla na rynki azjatyckie.
Skąd więc wzięły się te słabe jakościowo motocykle, o których wspomniałem na początku?
Chiński rynek motocyklowy nie jest czarno-biały, choć powoli najsłabsi producenci znikają. W Chinach w większości miast są limity ilości wydawanych tablic rejestracyjnych. U nas wymyśla się, jak zmieścić więcej znaków na tablicy a tam po prostu nie wydaje się ich, jeżeli limit jest wyczerpany. Chcąc mieć legalnie zarejestrowany motocykl trzeba przynieść starą, legalną tablicę, aby otrzymać nową.
Jednocześnie za jazdę z nielegalną tablicą rejestracyjną grozi tam niewielki mandat i… konfiskata motocykla. Co więcej, warsztaty mechaniczne mają zakaz napraw motocykli niezarejestrowanych.
Bardzo szybko wykreowała się więc w Chinach potrzeba produkcji tanich motocykli, których strata nie była odczuwalna finansowo. Motocykle te nie miały być długowieczne, miały mało kosztować. I jak myślicie, co zrobili biznesmeni z Europy? Dobrze myślicie! Zaczęli sprzedawać te tanie motocykle z Chin w marketach… i zaczęły ludziom łamać się ramy, czy odpadać koła.
Motocykle przewidziane do złomowania - matriał ilustracyjny.
To było dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma lasami, w pierwszej dekadzie XXI wieku. Kiedy to w Polsce każdy, kto tylko miał ochotę, zostawał importerem. W związku z brakiem wyśrubowanych norm spalin praktycznie każdy jednoślad z Chin, czy Indii spełniał wymogi rejestracji w Polsce. Po 20 latach zostało kilku najsilniejszych graczy, którzy przekonali do siebie klientów.
Ostatecznie to, co zostanie sprowadzone do Polski zależy głównie od importerów, ale również od naszych portfeli. Sprzedający motocykle reagują na potrzeby i możliwości rynku. Ściągają motocykle, na które nas stać. Dodatkową jakość wprowadzają normy homologacyjne - nie każdy chiński producent będzie starał się je spełniać. Szczególnie że duży procent eksportu motocykli z Chin to rynki Afryki i Ameryki Południowej.
Czy jakość produkowanych w Chinach pojazdów się poprawiła?
Ogólnie rzecz biorąc Chiny zrobiły niesamowity skok jakościowy i technologiczny. Dzięki współpracy z europejskimi i japońskimi partnerami rozwinęli się do tego stopnia, że potrafią już wyprodukować silniki o pojemności powyżej litra. Nie dziwi nas już "chińczyk" o pojemności 500 czy nawet 800. Nie dziwi nas również obecność chińskich marek w Europie. Tu i tam na trasie widuje się Voge, czy CF-Moto. Inne marki jak Qjian Jiang, czy Znen nabyły prawa do europejskich marek Benelli, czy Moto Morini. Współpracując z europejskimi inżynierami produkują bardzo dobre jakościowo motocykle.
Wiemy, że jest postęp, ale wiemy też, że dobra jakość była możliwa w Chinach już ponad 10 lat temu. Tutaj przykład opisywany na początku tekstu. Wiemy też, że od ponad 25 lat Chińczycy produkują motocykle dla Yamahy, czy Suzuki. Od 2005 roku produkują także silniki dla BMW Motorrad.
Należy się zastanowić, czy rzeczywiście jakość chińskich motocykli w ostatnim 10-leciu się poprawiła, czy to my, jako użytkownicy tych sprzętów podnieśliśmy importerom poprzeczkę?
Tymczasem, Lewa w Górę, i do zobaczyska w trasie. Beniamin
P.S. Tak, wiem, w komentarzach zaraz wybuchnie temat części zamiennych do motocykli chińskich. To jednak temat na całkiem inny materiał, a może nawet cykl artykułów.
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzeJak ktoś lubi loterię to kupuje Chińczyka , jak chce mieć pewność wygranej to Japończyka.
OdpowiedzNie dzięki. Kto kupi chińczyka jak za niewiele wyższa kasę można kupić coś z Japonii Tajwanu czy Europy
OdpowiedzZapraszam do Motor land w Łomiankach zobaczycie co potrafi i jak wygląda Keeway i Benelli
OdpowiedzJak nowy Benelli będzie kosztował tyle co 10 letnie Piaggio to kupię.
OdpowiedzTo i tak chińskie gówno
Odpowiedz😤
OdpowiedzTo jakas reklama chińskiego gówna? A swoją drogą trzeba być niezłe zafiksowanym/ zdesperowanym/masochistą żeby chińską gównianą 250tką jeździć 12 lat i jeszcze ją naprawiać i doposażać...
OdpowiedzArtykułu jest o tobie.....
OdpowiedzZawsze można być po laczkiem i pisać w powyższy sposób. Nie wszyscy muszą powiększać swoje przyrodzenie, a kolega chyba ma problemy.
OdpowiedzTen motocykl od kilku już lat nie jest oferowanyw Europie. Więc żadna reklama. Wiesz ja też jeżdżę 250tka, co prawda 26konną, i uważam że więcej mi nie potrzeba. Z moim stylem jazdy, mi to wystarcza. Ja wiem ze większość to goni za większymi pojemnościami i szybko się nudzi. Ale wiesz... Nie ważne jaki masz motocykl, ważne gdzie nim byłeś...
OdpowiedzBeniu, zacytowałeś moje motto :)
OdpowiedzDokładnie
Odpowiedz