Jak reklamowaæ motocykle? Nie na targach. Oto lepszy sposób
Zwiastuny to najlepszy wynalazek popkultury i to nie jest zachęta do dyskusji, to fakt. Zwiastun GTA 6 ma prawie 230 milionów wyświetleń. Deadpool i Volverine prawie 370 milionów. Ostatnie trzy części Avengers razem dobijają do miliarda. Zwiastuny 30 najpopularniejszych filmów ostatniej dekady mają w sumie 7-krotnie więcej wyświetleń niż jest w tym momencie ludzi na świecie. Zmyśliłem to ostatnie, ale to na pewno duża liczba. To wszystko pokazuje, że okrutnie jaramy się trailerami i prawdę mówiąc, kręcenie zwiastunów, obojętnie czego, to moja robota marzeń. Jarał bym się jak śląskie wysypisko śmieci przed nowym rokiem, mógłbym ogarniać zwiastuny wszystkiego, np. nowej obieraczki do ziemniaków. Podłożył bym muzykę "Hans Zimmer Type Beat", pociął klipy, zsynchronizował muzykę, a na koniec dał napis "Kartofeel It. Wkrótce w sklepach". A to przecież w ogóle nie jest ekscytujący produkt, przy produkcie ekscytującym jak jasna cholera czyli motocyklach można by się kreatywnie wyżyć do granic przyzwoitości, a i pewnie je przekroczyć.
Jak się teraz "marketinguje" motocykle? Nijak. Czasami jest jakiś króciutki teaser albo grafika przedstawiająca kawałek zadupka i datę, ale zwykle o nowych sprzętach się dowiadujemy podczas targów. Przepraszam, ale targi motoryzacyjne to drugi po konferencjach płaskoziemców najdurniejszy sposób na spędzanie czasu, który można by spożytkować na coś pożytecznego. Dajcie sobie spokój z premierami motocykli na targach. Po pierwsze, interesują one tylko dziennikarzy, którzy tam przylecieli, bo ktoś im kazał. Po drugie, targi motoryzacyjne to nic innego jak festiwal wzajemnego, pompatycznego klepania się po plecach. Pokazujcie motocykle premierowo w salonach, bo i tak to trzeba będzie zrobić, bo to pewne będzie wymóg importera. Nie każdy chce się tłuc do Mediolanu i przepychać się do motocykla, żeby przejechać sobie dłonią po owiewce. Dobra, ale zanim ten motocykl tam trafi, centrala jest odpowiedzialna za podsycanie pragnienia. Jak to zrobić? Cofnąć się do przeszłości po rozwiązania, które działały. Najlepszy zwiastun motocykla w historii zrobił Triumph przy okazji Rocketa Roadstera.
To było jesienią 2008, a ja się dalej tym jaram. Trwał dwie minuty i Simon Warburton, ówczesny Product Menager Trumpha mówił konkrety na temat motocykla, podczas gdy w tle Kevin Carmichael, zawodowy stunter jeździł Rocketem na kole, driftował i upalał tak ostro, że aż dziwne, że motocykl wytrzymał do końca filmu. Drugi najlepszy zwiastun motocykla w historii ma na koncie Kawasaki chociaż trudno to nazwać zwiastunem, bo to był po prostu nagrany przelot (flyby) czegoś, co przypominało motocykl. Istotny był jednak dźwięk, bo właśnie wtedy pierwszy raz usłyszeliśmy ćwierkanie kompresora. To video trwało może 10 sekund i pewnie nagrał je iPhonem ktoś z Kawasaki i puścił jako kontrolowany przeciek, a mówiło o nim całe środowisko motocyklowe.
Wróćmy do tematu marketingowania motocykli. Copywriterzy i kreole, ogarnijcie się. Nie róbcie kampanii, których motywem przewodnim będzie niska rata albo kufry gratis. Co się stało ze sprzedawaniem nie produktu, ale wizji i doświadczeń? Ja wiem, że świat pod względem poprawności politycznej, etycznej, etnicznej i moralnej już dawno zwariował, ale może czas to w końcu naprawić? Może czas w końcu mieć gdzieś, że kogoś coś obrazi albo oburzy? Możecie mi nie wierzyć, ale niektórzy szefowie działów PR i marketingu usuwają całe kampanie, bo jakieś zdanie może obrazić kogoś na Facebooku. Tak, naprawdę się takie rzeczy dzieją. Kampania, często fajna, ciekawa i oryginalna ląduje w koszu, bo jakiś imbecyl na Facebooku może potencjalnie napisać niekorzystny komentarz. Właśnie dlatego na tej platformie często widuje się absurdalnie wręcz nudne posty, które są tak mdłe, że nawet boty pod nimi nie spamują.
Przepis na dobry trailer motocykla:
Ruchliwe skrzyżowanie. Na światłach zatrzymuje się motocykl. Spogląda na dziewczynę stojącą na pasach ze swoim chłopem. Motocyklista wciska hebel, strzela klamą i zaczyna palić gumę. Cały czas patrzy się zza kasku na dziewczynę. W końcu podnosi szybę, cały czas paląc kapcia nie przerywając kontaktu wzrokowego z niewiastą. Ta w końcu puszcza swojego chłopaka za rękę, podchodzi do motocyklisty, siada na kanapie za nim, opłata go nogami jak w końcowej scenie Harley Davidson i Marlboro Man, po czym odjeżdżają w akompaniamencie quickshiftera, a kamera najeżdża na dymiący asfalt. Z dymu wyłania się nazwa motocykla. Nie musi być daty. Poczekamy tyle ile trzeba będzie. Na GTA 6 też poczekamy.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze