Wchodzimy na wyższy poziom wróżenia z fusów szukając zespołowego partnera dla Jorge Lorenzo.

CEO Ducati, Claudio Domenicali, najchętniej zjadłby ciastko i miałby ciastko. W ostatnim wywiadzie sugerował, że chciałby zostawić w zespole fabrycznym zespole - obok Lorenzo - Andreę Iannone i Andreę Dovizioso. Problem w tym, że jedno ciasto jest utalentowane, ale wywraca drugie ciastko, które świetnie rozwija motocykl.

Decyzja dotycząca tego, który Andrea zostanie w fabrycznym zespole w przyszłym roku ponoć nie została jeszcze podjęta. Sugeruje się jednak, że jeden z Włochów pozostałby u boku Lorenzo, a drugi zostałby zdegradowany do zespołu satelickiego. Bardzo możliwe, że w zespole satelicki mógłby znaleźć się Andrea "włoski Cal Crutchlow" Iannone (ponoć nie ma związku, bo Iannone w odróżnienia od Crutchlowa jest dobry). Chociażby w dość konkurencyjnej ekipie Pramac.

Inne możliwości? Iannone (bo jakoś nie wyobrażam sobie, żeby Ducati Corse chciało zostawić go jako numer dwa do charakternego Lorenzo, chociaż z nadmiaru espresso można podejmować dziwne decyzje) znajdzie sobie miejsce w innym zespole fabrycznym. Tylko nie pozostaje ich zbyt wiele. W Yamasze, obok Rossiego, ma pojechać utalentowany Maverick Vinales. HRC na 99% pozostanie w składzie Marquez-Pedrosa. Suzuki? Może…

Mało prawdopodobną opcją numer trzy jest pożegnanie się z obydwoma Włochami i zastąpienia ich… Casey Stonerem. Tak plotkują włoskie media, nazywają takie rozwiązanie "dream teamem". Płynnie wracamy do nadmiaru espresso.

Moim zdaniem Ducati tak bardzo wysypało się z budżetu, że Jorge będzie musiał jeździć dwoma Desmo naraz. Takie ciężkie życie Jorge, cóż zrobić?