Honda Gold Wing F6C - Breaking Bad
Oto nowa Honda Valkyrie. W zasadzie Honda Gold Wing F6C, bo taką nazwę nosi ten sprzęt w Europie. Można jednak przyjąć, że to Valkyrie nowych czasów. I tutaj rodzi się problem. Poprzedni model był motocyklem dla ludzi, którzy odchowali swoje dzieci, wnuków i w zasadzie czekali już tylko, aż śmierć uwolni ich od trudów życia na ziemi. Kiedy Honda pokazała nam film promocyjny F6C, gdzie kierowca testowy palił gumę i zostawiał kilkunastometrowe krechy na asfalcie, już wtedy było wiadomo, że ten sprzęt jeszcze nie chce iść na emeryturę.
Mr. Big
Jeśli F6C byłby facetem, nie musiał by stawać podejrzanie blisko pisuaru w publicznych toaletach. To naprawdę wielki sprzęt. Duży, muskularny, majestatyczny. Zwraca na siebie uwagę nie fikuśnymi kształtami czy oczogwałcącym kolorem, bo te są raczej stonowane, ale żywym gabarytem. Najbardziej widać to z przodu i z tyłu. Spojrzysz na Hondę i zastanowisz się, jak udało się upchnąć w ramę karton z telewizora (bo taką wielkość ma tutaj silnik) do motocykla. To jeden z tych motocykli, które ci się podobają, ale nie wiesz dlaczego. Honda F6C przypomina budynek biurowy Rondo 1. Jest wielka, monumentalna, nowoczesna, odważna i definiująca. Uczucie wielkości potęguje się, kiedy zajmiesz miejsce za sterami. Ręce opadają luźno na szeroką kierownicę i manetki grubości cukinii, a nogi obejmują kolosalną sekcję centralną. Pierwszy minus – lewa stopa będzie czasami haczyć o... głowicę, która jest od podnóżka w odległości kilku centymetrów, a o głowicę będziesz już na pewno haczył przy redukcji, kiedy trzeba będzie upchnąć but między silnik a dźwignię. Da się jednak z tym żyć, podobnie jak z grubymi manetkami. W sumie nie wiem, po co zastosowano nieco odpustowe gripy. Co było nie tak z tymi z Gold Winga albo CTX1300? Koniec końców, F6C to przystojny motocykl. Ma w sobie wszystko to, co najlepsze w baggerach, cruiserach, power nakedach, power cruiserach i turystykach. Nie powinno to działać, bo przypomina receptę na niestrawność, ale wyszedł z tego bardzo apetyczny motocykl.
Życie jest lepsze, kiedy masz sześć cylindrów
Przerwij na chwilę czytanie i puść sobie „Walkirię” Wagnera. To wprawi Cię w odpowiedni nastrój lektury o tym niesamowitym silniku. Sześciocylindrowy bokser jest dokładnie taki sam, jak w Gold Wingu. Tak przynajmniej mi się wydawało, a co okazało się nieprawdą. Piec nie faluje już tak na wolnych obrotach jak wcześniej, jest grzeczniejszy i bardziej kulturalny. Jasne, wtrysk paliwa nadal nie działa perfekcyjnie, ale o ile wyjeżdżając Gold Wingiem z parkingu odkręciłeś gaz i doznawałeś ataku biegunki o tyle tutaj jest o niebo lepiej. Co prawda w F6C zastosowano idiotycznie cruiserowe, szerokie klamki, które mają niewiele wspólnego z wygodą, ale praca sprzęgło-silnik-przeniesienie napędu to nadal perfekcja. Po prostu jesteś w stanie idealnie dozować moment obrotowy, który ma trafić na tylne koło za pomocą klamki sprzęgła. Jest to tak płynne i dokładne, że aż nieprawdopodobne. Co ciekawe, dzięki temu, że F6C ma jakieś 17 metrów długości możesz bezstresowo dorzucić do pieca pełną łopatą na światłach i nic złego się nie stanie. Silnik po prostu zrobi głośne „Oomph!” i znikniesz. Pozdrowienia dla kierowcy Kawy ZX-6R. Było ci potrzebne tyle wstydu? Wróćmy na chwilę do tego „Oomph!”. Ku mojej uciesze to, co wydobywa się z wydechu jest o wiele, wiele głośniejsze, niż we wszystkich innych 6-cylindowych bokserach Hondy. F6C brzmi jak wściekłe Porsche. Kiedy pływasz po mieście, motocykl jest cichy, spokojny i grzeczny jak ministrant na rekolekcjach. Ale kiedy przypomnisz sobie, że tak naprawdę masz 12 lat i pęk petard w kieszeni, zmienia się w galaktycznego niszczyciela. Nie sądzę, aby było coś, co byłoby w stanie ze skrzyżowania odjechać szybciej i w większym majestacie. Niestety, nie wszystko jest tutaj och i ach. Skrzynia biegów najwyraźniej została przetransplantowana z ciągnika rolniczego. Nie jest ani przesadnie precyzyjna i z pewnością nie jest cicha. Przebij z jedynki na dwójkę, a będzie ci się wydawało, że kopnąłeś w stalowe wiadro pełne nitów. Co ciekawe, skrzynia zaczyna bardziej współpracować z kierowcą, kiedy ten przestaje się z motocyklem cackać i zaczyna jeździć agresywniej. Ale zaraz, agresywniej? Przecież to sprzęt dla dziadków, prawda?
Czas Apokalipsy
Na papierze wszystko wygląda tak jak w Gold Wingu, czyli 117 KM i 168 Nm. Na asfalcie jednak F6C to inne zwierzę. W stanie gotowym do jazdy sprzęt waży 342 kg, czyli o 59 kg (!) mniej niż Gold Wing. Efekty są spektakularne. To nadal 342 kg, ale sposób, w jaki zawieszenie sobie z tą masą radzi wprawia w osłupienie. Nawet nie wiem od czego zacząć. Przerzucanie tego motocykla w zakrętach, nawet takich, które na innych cruiserach trzeba pokonać niemal na stojąco, to 100%, nieskrępowana, nieocenzurowana przyjemność. Możesz nie tylko dokładnie wymierzyć motocykl w zakręt, ale przejedziesz go po dokładnie takiej linii jaką sobie wymyślisz wcześniej, a zawieszenie na bieżąco będzie zdawać ci raport, co dzieje się na styku opon i nawierzchni. Dunlopy Sportmaxy są bezbłędne i nawet kiedy będziesz myślał, że to już koniec i że resztę popołudnia spędzisz w przydrożnym rowie utrata przyczepności jest jeszcze bardzo daleko. Masz czas na nieodpuszczanie gazu w zakręcie i katapultowanie się z niego na wyjściu. Hamulce z kolei nie działają tak dobrze, jak w Gold Wingach. Nie zrozumcie mnie źle, nadal są skuteczne, ale nie tak jak w Złotym Skrzydle, co dziwi, bo F6C ma 59 kg mniej do roboty. Na pokładzie jest ABS, ale nie jest to kombinowany układ z innych modeli Hondy. Powód takiego posunięcia jest banalny – teraz można palić gumę, a wciśnięcie klamki hamulca nie uruchamia tłoczka w tylnym zacisku. Podoba mi się, kiedy potrzeba życia w zgodzie z ideologią Bad Boy'a wygrywa z rozwiązaniami technicznymi i BHP.
Breaking Bad?
Walter White z chemika na dnie swojego życia zmienił się w bossa. Z Hondą F6C jest podobnie. To, co kiedyś było pojazdem służbowym emerytów, dziś dzięki rozwojowi techniki stało się jednym z najlepszych power cruiserów w klasie. Wszystko stało się jasne pewnego lipcowego wieczoru. Umówiłem się z kumpelą na przejażdżkę, pojechaliśmy w nocy na lotnisko popatrzeć na samoloty, F6C był grzeczny i z pasażerką na pokładzie zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen. Dochodziła trzecia nad ranem, odwiozłem kumpelę do domu. Drogi opustoszały, a cała sieć komunikacyjna była wyłącznie do mojej dyspozycji. Wtedy motocykl zrzucił garnitur i pokazał swoją prawdziwą naturę. Za każdym razem, kiedy silnik podchodził do wyższych obrotów, F6C jakby jednocześnie wyzywała, prowokowała i zapewniała, że to jest w porządku. Każdy zakręt pokonywałem z prędkością nie tylko niezgodną z kodeksem drogowym ale też ze zdrowym rozsądkiem. Nie przeszkadzała mi nawet fatalna skrzynia, która przy agresywnej jeździe okazała się być zupełnie przyzwoita. Te trzy ciężarówki strasznie się wloką. Zaraz, zaraz, przecież już są małymi punktami we wstecznym lusterku.
ZALETY:
- Prowadzenie to klasa sama w sobie. Zupełnie nie spodziewasz się, jak to monstrum skręca. Nie tylko wchodzi w zakręt zgodnie z życzeniem, ale pokonuje go tak, jak chcesz, a chcesz to zrobić szybko. Wierz mi.
- 59 kg mniej w stosunku do Gold Winga i z turystycznego parowozu zrobił się nam ręko-prostujący-głowo-urywający cruiser z momentem obrotowym zdolnym przesunąć stolicę z powrotem do Krakowa.
- Znacznie wygładzono pracę roll-gazu, co jest dobre, bo wcześniej dodawanie go było, cóż, zbyt ekscytujące. Prawa manetka działa lekko jakby była sterowana elektronicznie.
- Zwiększony prześwit. Zresztą, patrz punkt. 1
- Nie znajdziesz tej definicji w Wikipedii, ale ta Honda najlepszy współczynnik „ruszania z miejsca”. Kombinacja napędu i płynności pracy sprzęgła jest wspaniała, to bardziej teleportacja niż nabieranie prędkości.
- To wielki, wzbudzający szacunek i reprezentatywny sprzęt. Nikt nie pomyśli, że to 125cc i prowadzisz go na prawo jazdy kat. B
WADY:
- Hamulce mogłyby być nieco lepiej wyczuwalne
- Odpustowo wyglądające elementy chromowane (które tak naprawdę są plastikowe)
- Tępo działający przełącznik kierunkowskazów
- Lewy podnóżek zbyt blisko lewej głowicy. Będziesz o nią haczył.
- Lusterka w tym motocyklu być może nadają się, aby twoja dziewczyna sprawdziła w nich makijaż, ale z zadania pokazywania kierowcy, co dzieje się za nim wywiązują się kiepsko.
Dane techniczne:
Silnik | Chłodzony cieczą, 6-cylindrowy bokser, 4-suwowy, 12-zaworowy, SOHC |
Pojemność skokowa | 1832 cm³ |
Średnica x skok tłoka | 74 x 71 mm |
Stopień sprężania | 9,8: 1 |
Moc maksymalna | 117 KM przy 5500 obr/min |
Moment obrotowy | 168 Nm przy 4000 obr/min |
Dawkowanie paliwa | Elektroniczny wtrysk paliwa PGM-FI |
Średnica gardzieli przepustnicy | 40 mm |
Zbiornik paliwa | 22,9 litra |
Wymiary (dł. x szer. x wys.) | 2470 x 940 x 1150 mm |
Rozstaw osi | 1705 mm |
Kąt nachylenia główki ramy | 29° 50' |
Wyprzedzenie | 114 mm |
Promień skrętu | 3,7 m |
Wysokość siedzenia | 734 mm |
Prześwit | 147 mm |
Masa własna pojazdu (z płynami i paliwem) | 342 kg |
Zawieszenie przód | 45 mm widelec teleskopowy |
Zawieszenie Tył | Jednoramienny wahacz aluminiowy, Pro-Link, Pro-Arm z regulacją napięcia wstępnego sprężyny |
Hamulec Przód | 310 x 4,5 mm podwójny tarczowy, 4-tłoczkowe zaciski, ABS |
Hamulec Tył | 316 x 11 mm pojedynczy tarczowy, 3-tłoczkowy zacisk, ABS |
Opona Przód | 130/60R19M/C (61H) |
Opona Tył | 180/55R17M/C (73H) |
|
Komentarze 16
Poka¿ wszystkie komentarzeJa wolê trójko³owce Goldwing masywniejsze. Co¶ jak tu http://www.wmw.com.pl/motocykle-trike/motocykle-typu-trike /
OdpowiedzZawsze mo¿na paliæ gume przy CBS-ie, bo klamka uruchamia tylny hamulec tylko w czasie jazdy!
Odpowiedzale w³a¶ciwie do czego ten motocykl s³u¿y?
Odpowiedzdo lansu
OdpowiedzGold Wing to limuzyna na 2 ko³ach. Sylwetka F6C to typowy power cruiser z silnikiem boxer. Stary poczciwy Gold Wing ró¿ni siê diametralnie pod wzglêdem wizualnym! To jak dwa ró¿ne motocykle!
Odpowiedzmam starego valca i za ¿adne pieni±dze nie zamieni³bym na to szkaradzieñstwo .........
Odpowiedzmam starego valca i za ¿adne pieni±dze nie zamieni³bym na to szkaradzieñstwo .........
Odpowiedz