Honda CB 750 K Black Dog custom. Sztuka minimalizmu
Motocykle, które fascynowały mnie w młodości, dziś znów powracają na scenę. Maszyny wyprodukowane w latach 70 i 80 ponownie stają się poszukiwanym towarem. Ludzie w moim wieku (rok produkcji 1960) poszukują ich ze względów nostalgicznych, chcąc w ten sposób przywrócić "dawne dobre czasy" i utraconą młodość, zaś reprezentanci młodszych pokoleń dostrzegają urok klasyki, widząc w tych motocyklach ucieczkę od wszechobecnej dziś elektroniki. Jeśli ktoś mimo młodego wieku posiada "analogową duszę" nie będzie myślał o kupnie "nówki" prosto z salonu, lecz poszuka maszyny klasycznej. Motocykle wyprodukowane z górą czterdzieści lat temu mają tę zaletę, że ich osiągi pozwalają na sprawne poruszanie się w realiach dzisiejszego ruchu, a w przypadku modeli produkowanych masowo, dostępność części oryginalnych, bądź zamienników, pozwala traktować taki motocykl użytkowo. Poza tym, są to konstrukcje czysto mechaniczne, co ułatwia ich serwis i utrzymanie. Ludzie szukający takich motocykli decydują się albo na zachowanie ich stanu oryginalnego albo wprowadzają customowe modyfikacje, które są ostatnimi laty bardzo popularne. Tak właśnie postąpił właściciel prezentowanego motocykla. Ponieważ jest on zaprzyjaźniony z załogą warsztatu motocyklowego Black Dog, który bardzo chętnie podejmuje się realizacji customowych projektów, mógł być pewien, że cała operacja zakończy się sukcesem.
Bazą wyjściową jest Honda CB 750 K z 1980 roku. W czasie rynkowego debiutu w 1978 roku model ten zastąpił słynną "forkę" CB 750 Four, która w dziesięć lat po debiucie mocno już odstawała od japońskiej konkurencji. Honda zareagowała przechodząc z rozrządu OHC na DOHC oraz wprowadzając czterozaworowe głowice. Zrezygnowano też z systemu smarowania z suchą miską olejową. W efekcie nowy model legitymował się mocą 77 KM, był więc o całe dziesięć kucy mocniejszy od swego poprzednika.
Udało się trafić egzemplarz niespecjalnie sterany życiem z niewielkim przebiegiem. Co do charakteru i zakresu przeróbek chłopaki z Black Dog dostali wolną rękę. Postanowiono odchudzić Hondę nadając jej bratstylowy charakter. Ponieważ silnik był w doskonałej kondycji zajęto się głównie poprawieniem jego estetyki. Po wyjęciu z ramy został on wyszkiełkowany, dzięki czemu odlewy uzyskały ciekawą satynową fakturę. Motocykl został pozbawiony całej oryginalnej karoserii, na półkę powędrowały również zegary i wszystkie lampy. Przednie zawieszenie pozostało na swym miejscu, ale widelec dostał nową górną półkę wyfrezowaną z aluminium. Tylna część ramy za zbiornikiem została odcięta. Jej miejsce zajęła nowa konstrukcja wykonana z rur stalowych, na której spoczęła nowa płaska kanapa. Wahacz pozostał oryginalny, lecz amortyzatory wymieniono na współczesne. Koła wraz z hamulcami pozostały oryginalne, zostały jedynie odświeżone i obute w opony z wintydżowym bieżnikiem. W miejsce starego zbiornika pojawił się nowy i tu ciekawostka. Udało się trafić oryginalny zbiornik Hondy bodajże z 1974 roku, w fabrycznym malowaniu, który jeszcze nigdy nie widział benzyny. Ponieważ motocykl zostało pozbawiony boczków, a wraz z nimi ramę opuścił oryginalny filtr powietrza, na króćce ssące gaźników założono stożkowe filtry powietrza. Rury wydechowe trzeba było lekko zmodyfikować, by można było zamontować akcesoryjne tłumiki w stylu lat 70. Tylny chromowany błotnik przyjął formę szczątkową, natomiast przedni skomponowano w myśl chopperowej zasady "fuck front fenders". Tylna lampa i przedni reflektor to również elementy mocno zminimalizowane, a rolę fabrycznej kierownicy przejęły sportowe clipony. Kokpit prezentuje się nadzwyczaj skromnie, bo ogranicza się do małego prędkościomierza. Zestaw przełączników na kierownicy pozostał oryginalny, natomiast obcowanie z motocyklem niechybnie umilają nowoczesne klamki wraz z radialną pompą hamulcową Bremo. Fajnym zabiegiem stylistycznym jest zastosowanie w charakterze dźwigni ssania ręcznej dźwigni zmiany biegów od starego Iża. Kiedy motocykl został już pomalowany i złożony trzeba było jeszcze zająć się dostrojeniem gaźników, co zawsze jest konieczne jeśli zmienia się filtry powietrza i wydechy. Odbywało się to metodą kolejnych prób i błędów i wymagało zmiany dysz w gaźnikach i poeksperymentowania z ustawieniem poziomu paliwa w komorach pływakowych. Ostatecznie cała operacja się udała i właściciel Hondy może już bez przeszkód cieszyć się jazdą na starej maszynie, której nadano zupełnie nowy ascetyczny charakter. Choć motocykl jest skromny z pewnością cechuje go "wysoki współczynnik odwracalności głowy", co jest wspólną cechą wszystkich udanych customowych projektów.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzei po co ci debile ze szlifierkami tn± ramy w takich klasykach? przecie¿ to jest dewastowanie zabytków techniki, powinien byæ na to paragraf i takie kary ¿eby im siê odechcia³o tych 'designerskich'...
Odpowiedz