Ścigacz.pl

Maszyna, którą prezentuję w tym artykule, mogłaby posłużyć jako encyklopedyczny przykład choppera. Posiada wszystkie klasyczne cechy tego typu motocykli. Szczyt popularności chopperów przypada na przełom, lat 60. i 70. ubiegłego wieku i choć budowę maszyny, którą właśnie oglądacie, ukończono zaledwie kilka miesięcy temu, jest ona całkowicie zgodna z duchem tamtych czasów. Żeby było jeszcze ciekawiej powiem, że wszystkie użyte do budowy tego choppera komponenty są zupełnie nowe.

Motocykl należy do Piotra Marszewskiego. Piotrek siedzi w customowym biznesie od dobrych trzydziestu lat i jak wielu ludzi z tej branży zamienił hobby w sposób na życie. Nie jest jednak ani mechanikiem, ani rzemieślnikiem. Nie wygina rur, nie spawa, nie maluje i nie grzebie we wnętrznościach silników. Jego siłą jest zmysł handlowy i zdolności organizacyjne lub jak się dziś mówi menadżerskie. Motocykl, który widzicie na zdjęciach jest też najlepszym świadectwem zmysłu estetycznego i najzwyczajniej w świecie dobrego gustu właściciela, bo choć Piotrek nie przykręcił w tej maszynie ani jednej śrubki,  projekt choppera zrodził się w jego głowie. Budowa maszyny, a nie jest to pierwszy chopper Piotrka, zaczęła się od skompletowania wszystkich komponentów tak, by prace przy finalnym montażu nie były przerywane oczekiwaniem na brakujące części. Ponieważ Piotrek najbardziej lubi wintydżowy styl, maszyna musiała wyglądać odpowiednio staro. Z drugiej jednak strony, skoro Piotrek nie jest wprawnym mechanikiem, maszyna, by była niezawodna, musiała zostać złożona ze współczesnych elementów, które tylko wyglądają jak stare. Współczesny rynek customowy umożliwia pogodzenie tych sprzeczności i tak sercem motocykla jest wierna replika silnika H-D Knucklehead produkowana przez amerykańską firmę V-Twin MFG. Napędzane oryginalnym silnikiem Knucklehead Harleye wyjeżdżały z fabryki w latach 1936 - 1947. Produkowano wersje o pojemności 1000 i 1200 ccm. Ta druga debiutowała w 1941 roku.

Wielu znawców tematu uważa, że Knucklehead był najbardziej przełomowym modelem w historii amerykańskiej marki. Jeśli nie liczyć wcześniejszych motocykli wyścigowych był to pierwszy V-Twin Harleya z górnozaworowym rozrządem OHV. W tym modelu po raz pierwszy też wprowadzono zamknięty obiegowy system smarowania. Wraz z Knuckleheadem pojawiła się również nowa utrzymana w klimacie art deco stylizacja motocykli Harley-Davidson. Są to kanony, którym amerykańska marka pozostaje wierna do dziś.

Oryginalny Knucklehead posiadał czterobiegową skrzynię, w motocyklu Piotrka pracuje skrzynia Baker 6 in 4. Skrót ten oznacza, że w obudowie wzorowanej na czterobiegowej skrzyni Harleya pochodzącej z epoki silnika Shovelhead mieści się sześć przełożeń. Skrzynia współpracuje z silnikiem za pośrednictwem suchego sprzęgła BDL. Napęd z silnika na sprzęgło przenosi pas zębaty. By jeszcze podrasować mechaniczną urodę silnika jego obudowy ozdobiono misterną grawerką. "Tatuaż" silnika wykonał Thomas z francuskiej firmy Stick Your Cycle. Koła na których toczy się motocykl Piotrka, to również kultowy wytwór amerykańskiej sceny customowej. Są to koła Invader square spoke - takie same jakie możemy zobaczyć na archiwalnych zdjęciach z lat 70. Jeśli chodzi o Harleye, to Piotrek najbardziej lubi te z widelcem typu Springer. Taki też znalazł się w jego chopperze. Jest dłuższy i węższy od standardowego. Wykonała go na zamówienie amerykańska firma Paughco.

Kiedy Piotrek zgromadził już wszystkie "fanty" potrzebne do budowy choppera, zawiózł cały ten dobytek do warsztatu Metal Art. w Olsztynie. Z jego właścielem Piterem Chopper Garage współpracuje od lat. Piter z Olsztyna zajął się montażem całej maszyny, a pierwszym krokiem w realizacji projektu była budowa ramy ze sztywnym zawieszeniem tylnego koła. Geometria ramy została niejako wymuszona przez dobór wielkości kół oraz długości widelca. Praca przy budowie Knucklehead choppera zajęła około osiem miesięcy.

Patrząc na gotowy motocykl można by rzec "złoty, a skromny". Malowanie według projektu Piotra wykonano w warsztacie Metal Art. używając lakierów renomowanej firmy House of Color. Charakterystyczne siodło z wysokim oparciem zostało wykonane  w pracowni Zbyszka Andruszkiewicza z Olsztyna.

Mógłbym jeszcze długo wymieniać ciekawe elementy maszyny, ale chyba lepiej będzie skupić się na tym, jakie wrażenie motocykl wywiera i jak jeździ.

Cóż, maszyna wygląda jak filmowy eksponat z amerykańskiego kina, które w dawnych latach masowo wręcz produkowało tak zwane Biker Movies. Ten motocykl cofa nas w lata 70. i pozwala poczuć czym była jazda chopperem w czasie, kiedy nurt chopperowy przeżywał swą młodość. Maszyna wygląda wręcz obłędnie i z pewnością spodoba się każdemu, kto lubi ten klimat. Chopper prowadzi się poprawnie i pomimo oczywistych ograniczeń wynikających z ponadprzeciętnej długości oraz sztywności tylnego zawieszenia potrafi dać sporo frajdy w czasie jazdy. Z pewnością gdybym miał na to fundusze, a potrzebna jest dość gruba sakiewka, zapewne sprawiłbym sobie coś podobnego. W siodle takiej maszyny każdy kilometr przeżywa się intensywniej, a sama jazda staje się wręcz metafizycznym przeżyciem.