Europejczycy nie chcą kupować elektryków. Więc Unia ich do tego zmusi
Agencja Bloomberg opublikowała informacje z niejawnego dokumentu, który Unia Europejska ma upublicznić dopiero w przyszłym tygodniu. Dokument zawiera plan, by w ciągu 10 lat zmusić kierowców do wymiany 30 milionów pojazdów na elektryczne.
Bezemisyjne samoloty, bezemisyjne statki. To dopiero po 2035 roku. Na "pierwszy ogień" pójdą samochody, jeżdżące po europejskich drogach. Urzędnicy europejscy chcą, by do roku 2030 kierowcy wymienili co najmniej 30 milionów pojazdów na te zelektryfikowane. Mowa tu o hybrydach typu plug-in oraz o pojazdach w pełni elektrycznych. Plany te natrafiają jednak na duży opór ze strony kupujących, którzy wciąż zdecydowanie chętniej wybierają silniki benzynowe i diesle. Pomimo wszystkich dotychczasowych wysiłków i ulg zaledwie 1,4 miliona mieszkańców naszego kontynentu zdecydowało się na elektro mobilność. Zwiększenie tej liczby ponad 20 krotnie w ciągu 10 lat jest więc bardzo ambitnym zadaniem. Jak je zrealizować? Urzędnicy europejscy zamierzają tego dokonać przez kolejne regulacje. Czyli przez rewizję norm CO2 dla samochodów osobowych, ciężarowych i dostawczych. Plany mówią o tym, aby rewizję norm dla samochodów osobowych i dostawczych przeprowadzić już w czerwcu 2021 roku, a dla ciężarowych od czerwca roku 2022. Te plany wywołają kolejne spory, bo są one odbierane jako próba "uśmiercenia" silników diesla i spalinowych tak, aby mieszkańcy Europy mieli od wyboru albo elektryki, albo transport publiczny. Transport publiczny jest z resztą w kręgu zainteresowań urzędników, gdyż wzywają oni do podwojenia ruchu szybkich kolei do 2033 roku. Cele obejmują też podwojenie ruchu towarowego i potrojenie ruchu pociągów dużych prędkości do połowy 21 wieku.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeOstatecznym celem jest tu raczej zniszczenie własności prywatnej...
Odpowiedz