Konstruktorzy fotoradarów doszli w końcu do punktu, w którym urządzenia są w stanie zrobić zdjęcie przodu oraz tyłu pojazdu. Kończy się więc tak lubiana przez motocyklistów anonimowość.

W temacie fotoradarów motocykliści wciąż są uprzywilejowani w stosunku do kierowców samochodów. Brak przedniej tablicy rejestracyjnej powoduje, że zazwyczaj nie musimy martwić się nagłymi błyskami. Gorzej, jeśli trafimy na urządzenie celujące w tył pojazdu, ale tych jest zdecydowanie mniej i łatwiej zapamiętać ich lokalizacje. Wiele wskazuje na to, że ten słodki stan może się niedługo zakończyć.

Australijska policja testuje właśnie przenośne fotoradary, które są w stanie złapać zarówno przód, jak i tył motocykla w trakcie jednego wykroczenia. Do tej pory technologia nie pozwalała na takie rozwiązanie, jednak w końcu konstruktorzy urządzenia odnieśli sukces. Kończy się więc błoga anonimowość motocyklistów, którzy będą kontrolowani w takim samym stopniu, jak kierowcy aut.

Szefowa tamtejszej policji powiedziała na oficjalnej prezentacji urządzeń, że takie fotoradary oczekiwane były od lat. Australia od zawsze boryka się bowiem z bardzo wysoką śmiertelnością wśród uczestników wypadków motocyklowych. Do szybkiej jazdy zachęcają tam sprzyjająca temperatura, dobre drogi i wielkie odległości między miastami. Natura nie znosi próżni, więc zainteresowanie tym tematem przez służby europejskie jest tylko kwestią czasu.