Publiczne alkomaty - przydatny gadżet czy promocja pijaństwa?
Spotkania ze znajomymi, na które przyjeżdżamy własnym pojazdem, kończą się czasami sporym dylematem. Czy alkohol z jednego lub dwóch piw wypitych na początku imprezy zdążył się już rozłożyć i nie muszę wzywać taksówki? Władze Warszawy planują postawienie sieci publicznych alkomatów, które mają pomagać w takich sytuacjach.
Według informacji pochodzących z portalu brd24.pl, już w okolicach przyszłorocznych wakacji pojawią się na warszawskich ulicach pierwsze automaty mierzące na życzenie poziom alkoholu w wydychanym powietrzu. Estetyczne urządzenia przypominać będą niewielkie budki telefoniczne, a umieszczone na nich podświetlane reklamy pokażą "zgubne skutki picia wódki". Będzie to więc forma kampanii społecznej zalecającej umiar w przyjmowaniu pewnych płynów.
Koszt pojedynczego badania ma być niewielki i wynieść maksymalnie złotówkę. Na razie postawionych zostanie pilotażowo kilka urządzeń w wybranych lokalizacjach. Trwa przetarg na dostawcę, do którego przystąpiło siedem firm.
Na całym świecie trwa ożywiona dyskusja, czy takie automaty to dobre rozwiązanie. Z jednej strony zdecydowanie lepiej trzymać się zasady, że prowadzenie pojazdu oznacza szlaban na alkohol na cały wieczór. Z drugiej, alkomat pomoże uniknąć osobom o słabej woli przykrych konsekwencji, w tym utraty prawa jazdy. Samowyeliminowanie się z ruchu kierowców będących pod wpływem alkoholu zwiększy również w oczywisty sposób bezpieczeństwo innych użytkowników dróg. Doświadczenia innych krajów są w tym względzie raczej mało pozytywne - publiczne alkomaty nie zmniejszyły wyraźnie ilości pijanych kierowców. Czy u nas będzie inaczej? Poczekajmy do okresu testowego.
Źródło: brd24.pl
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze