Dlaczego rundy MotoGP są tak często anulowane? "Powinniśmy się do tego przyzwyczaić"
W ostatnich latach cykl MotoGP próbuje rozszerzać swoje horyzonty na nowe lokalizacje, ale rzeczywistość często okazuje się brutalna. W sezonie 2024 już 3 rundy zostały anulowane. Carmelo Ezpeleta zabrał głos w sprawie tego problemu i opowiedział, jakie rozwiązania stosuje Dorna.
W sezonie 2024 z kalendarza wypadły aż 3 rundy. Pierwszą z nich było Grand Prix Argentyny, które odwołano z powodów politycznych, ponieważ nowy prezydent całkowicie wstrzymał finansowanie publiczne w niemal wszystkich sferach. Do tego doszły szeroko pojęte niepokoje w kraju i szalejąca inflacja. Grand Prix Kazachstanu z kolei zostało anulowane ze względu na klęskę żywiołową w postaci powodzi. Wreszcie mamy też Grand Prix Indii, które odwołano z powodów finansowych.
W niemieckim portalu Speedweek Carmelo Ezpeleta opowiedział, co się dzieje, kiedy Grand Prix jest anulowane z przyczyn leżących po stronie organizatora. Hiszpan zdradził, że już po pierwszym razie promotor danej rundy musi wpłacić depozyt, jeśli chce pojawić się w kalendarzu w kolejnym sezonie. Oczywiście pieniądze przepadną, jeżeli ponownie Grand Prix zostanie anulowane.
Każdorazowo Dorna nie próbuje wywierać żadnych presji na promotorach, bo wychodzi z założenia, że lepiej anulować wyścigi, niż zorganizować je w kiepskich warunkach. Przytoczył też przykład toru KymiRing, który nigdy nie dostał homologacji. Na domiar złego Rosja zaatakowała Ukrainę, więc w okolicy zrobiło się gorąco, a fiński obiekt znajduje się blisko granicy ze wschodnim agresorem.
Przy takiej liczbie rund i torów w kalendarzu ciężko oczekiwać, że wszystko będzie szło zgodnie z planem. Dlatego szef Dorny uczula kibiców, zawodników oraz pracowników zespołów, że należy się przyzwyczaić do sytuacji, kiedy sezon zostanie uszczuplony o kilka wydarzeń.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze