Autonomiczne motocykle. Mają nas uwolnić, a nie ograniczyć do roli pasażera
Mogę zaakceptować ideę autonomicznego samochodu. Większość transportu kołowego to nuda i konieczność przemieszczenia się z punktu A do B ustalonymi schematami. To samo tyczy się dojazdów do pracy, szkoły i każdego innego powtarzalnego celu. Jeśli dałoby się po prostu usiąść wygodnie bez konieczności kierowania pojazdem - może nawet zdrzemnąć… Kto by tego nie chciał? Ale motocykle… To co innego.
Sen w siodle autonomicznego BMW S1000RR
Duża część doświadczeń motocykli to poszukiwanie i odnajdywanie radości z jazdy. Tymczasem obecnie rozwijane technologie zasadniczo skupiają się na lepszej kontroli nad maszyną, co jest realizowane w ten sposób, że to motocykl ma zapewnić maksimum bezpieczeństwa. Coraz bardziej zaawansowane systemy kontroli trakcji, elektroniczne sterowane zawieszenie, ABS w zakrętach, wreszcie IMU — czyli w zasadzie żyroskop połączony z komputerem motocykla, zdejmujący z motocyklisty ciężar wielu decyzji. To tylko część tych rozwiązań.
Żeby było jasne. To bez wątpienia wspaniałe wynalazki. Tak samo jak możliwość szybkiego zrzucania biegów bez sprzęgła czy też finalnie rozwiązanie w postaci automatycznej skrzyni DCT. Nie zatrzymujmy się w tym miejscu. Co dalej?
Przodujące firmy motocyklowe pracują nad inteligentnymi, autonomicznymi i samodzielnymi "robotami", które mają zastąpić kierowców w całym procesie jazdy i ograniczyć do roli pasażera. Przesadzam? Na pewno znacie prototyp autonomicznego motocykla BMW zaprezentowanego w 2018 roku.
BMW pracuje nad tym od lat
W przeciwieństwie do podobnego rozwiązania Hondy, inżynierowie bawarskiego koncernu nie zastosowali specjalnych żyroskopów, które utrzymywałyby motocykl w pozycji pionowej. Zmodyfikowany R1200 GS wyposażono natomiast w silnik sterujący kierownicą, układ zawiadywania sprzęgłem, przepustnicą i biegami oraz automatycznie rozkładaną nóżkę. Kiedy się nad tym zastanowić, to ma sens - w końcu siła odśrodkowa sama utrzymuje jednoślad w pozycji pionowej, o ile oczywiście dodamy układ umożliwiający poruszenie masy motocykla.
Kufry i topbox samodzielnego GS BMW zostały w całości wypełnione elektroniką, urządzeniami GPS i czujnikami odpowiedzialnymi za utrzymanie motocykl w pozycji pionowej oraz zapobiegające wywrotce w razie zatrzymania. Ponadto system zajmuje się na bieżąco analizą otoczenie i umożliwia maszynie unikanie przeszkód, a także podążanie ustaloną trasą. Gdzie motocyklista? Nie ma, ale spokojnie, można później dodać go do motocykla.
Samojezdny motocykl to koszmar?
Samojezdny GS, który przecież jest cały czas rozwijany — a jak wspomniałem, prototyp pojawił się blisko pięć lat temu, potrafi bez problemu wykonywać dość ciasne skręty, kręcić ósemki, może sam parkować. Moc obliczeniowa jednostki centralnej umożliwia już w tej chwili zbudowanie motocykla radzącego sobie w większości drogowych sytuacji. To dlaczego jeszcze nie pojawił się w sprzedaży?
Plany BMW wcale nie dotyczą wyłącznie zbudowania i wprowadzenia na rynek jednostki autonomicznej, ale stworzenie czegoś, co moglibyśmy nazwać rozszerzonymi sieciami bezpieczeństwa. Co to znaczy w praktyce? Aktualnie używane rozwiązania bazują na wspomnianych, zaawansowanych systemach ABS oraz kontroli trakcji, są w stanie reagować w ściśle określone sposoby i przeciwdziałać złym decyzjom kierowcy, uzupełniać jego poczynania, czy wreszcie uwzględniać określone warunki drogowo-pogodowe. Mogą na przykład zatrzymać proces blokowania przedniego koła na fragmencie niestabilnego podłoża lub uślizg w zakręcie na mokrej nawierzchni podczas deszczu.
Branża motocyklowa jest w tyle?
System jest jednak wciąż ograniczony pod względem niebezpiecznych zdarzeń, którym może zapobiec. Porównując postęp w tej materii z osiągnięciami w dziedzinie bezpieczeństwa w samochodach, motocykle nie radzą sobie wystarczająco dobrze. Nawet najlepszy system nie poradzi sobie z sytuacją, gdy samochód lub inny pojazd niespodziewanie zajedzie motocykliście drogę. Z pewnością nie pomoże również wówczas, gdy roztargniony kierowca auta wymusi na motocykliście pierwszeństwo na skrzyżowaniu. Co prawda obecnie instalowane na pokładach motocykli systemy są coraz lepsze, ale wciąż nie ma szeroko stosowanych rozwiązań umożliwiających kontrolowanie dynamicznej sytuacji wokół jednośladu i zawiadywania nim w razie niebezpieczeństwa.
Na tym skupiają się wysiłki wielu działów badawczych największych graczy branży motoryzacyjnej. Jeśli motocykl będzie miał zaawansowaną SI podłączoną do czujników i współdziałających ze sobą źródeł informacji, będzie mógł też zareagować i zapobiec groźnej sytuacji w niemal każdych okolicznościach. Dzięki danym z autonomicznego samochodu jadącego przed motocyklem oraz systemu pokładowego jednoślad będzie mógł przewidzieć, że auto za chwilę wykona potencjalnie niebezpieczny manewr zmiany pasa ruchu.
BMW chodzi o coś więcej
Inżynierowie BMW pracują nad tym, aby motocykliści zostali w powyższej sytuacji ostrzeżeni i mogli podjąć adekwatne działania, a jeśli tego nie uczynią, aby system zadziałał automatycznie. To ingerencja w poczynania kierownicy, ale jednak nie to samo, co rola pasażera pojazdu działającego całkowicie autonomicznie.
Po co zatem BMW testuje rozwiązania z zakresu jazdy autonomicznej dla motocykli? Specyfika jazdy i zachowania jednośladu jest zupełnie inna niż samochodu. Konieczne są badania i testy, rozwijanie pewnych pomysłów i koncepcji, aby motocykle nie pozostały w tyle za zaawansowanymi systemami stosowanymi w samochodach. Przemysł motocyklowy nie słynie z charyzmatycznych wizjonerów jak Elon Musk, ale ma przecież doskonałych specjalistów pracujący dla takich firm jak Yamaha, Honda czy BMW. Szefowie bawarskiego koncernu zdają sobie sprawę, że pozbawienie motocyklistów emocji, jakich dostarcza samodzielne prowadzenie motocykla, oznaczałoby koniec silnikowych jednośladów, a przynajmniej poważnie ograniczyłoby ten segment.
Gdzie jest Elon Musk od motocykli?
Jednocześnie wraz z rosnącym poziomem bezpieczeństwem samochodów rośnie przepaść pomiędzy nowoczesnymi autami a motocyklami. To nie jest tajemnica, że jazda motocyklem jest bardziej niebezpieczna niż samochodem. Statystyki zdarzeń drogowych potwierdzają ten fakt. Śmiertelność wypadków motocyklowych jest sześć razy większa niż samochodowych.
Pewną nadzieję dają obecnie rozwijane, fizyczne systemy bezpieczeństwa, np. airbagi motocyklowe i poduszki powietrzne w elementach stroju motocyklowego, ale odsłonięty wobec otoczenia motocyklista zawsze będzie bardziej narażony na urazy, niż schowany wewnątrz metalowej klatki kierowca samochodu.
Słynny BMW C1
Swoją drogą warto przypomnieć, że to niemiecki koncern motoryzacyjny "rozwiązał" ten problem wprowadzając na rynek słynny model BMW C1 z zamkniętym dachem i pasami bezpieczeństwa. Ten jednoślad był bardzo drogi, ale moim zdaniem przepadł nie z powodu ceny czy wyglądu, tylko sprzeczności z szeroko rozumianym duchem motocyklizmu.
Skoro nie chcemy dać się zamknąć w metalowych klatkach i pragniemy dalej czerpać przyjemność ze swobodnej jazdy na motocyklu, konieczne są inne rozwiązania. Systemy umożliwiające ciągłą analizę otoczenia, ruchu innych pojazdów, przeszkód terenowych, itd., są w tej chwili jedyną sensowną alternatywą. Muszą być jednak na tyle zaawansowane, aby działaby bezbłędne i były w stanie przejąć całkowitą kontrolę nad motocyklem. Do tego właśnie BMW potrzebuje badań nad autonomicznymi jednostkami. To dobra droga i właściwie pocieszenie dla nas, że przyszłość niekoniecznie oznacza, iż będziemy jedynie pasażerami naszych motocykli. Co nie znaczy, że to ryzyko nie istnieje.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze