Ania Jackowska - chodzi o to, żeby z tej podróży wrócić
Mogłoby się wydawać, że Ania Jackowska dopiero co wróciła z USA, tymczasem już jutro leci do Argentyny, którą zamierza odkryć.. oczywiście na motocyklu. Jak właściwie było w tej Ameryce Północnej i skąd bierze się niepokój przed podróżą do Ameryki Południowej?
Ścigacz.pl Czy rzeczywiście Stany okazały się być zaprzeczeniem tego co było Ci bliskie?
Ania Jackowska: Stany były dla mnie odkryciem. Wyjątkowe krajobrazy, pięknie prowadzone drogi. Również sami mieszkańcy Ameryki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli. Poznałam tam wielu ciekawych, wielu barwnych ludzi , którzy okazali się być w dodatku bardzo gościnni. Zanim pojechałam do USA wydawało mi się, że ludzie tam są po prostu otwarci. Nie zawsze jednak idzie to w parze z gościną, bezwarunkową chęcią pomocy. A tu niespodzianka, a gdy dodamy do tego optymizm, to wychodzi z tego fajna całość sprzyjająca uśmiechaniu się.
Ścigacz.pl: Czy miałaś okazję zjeść hamburgera?
Ania Jackowska: Zjadłam, ale niestety nie tam gdzie mi polecano, gdzie ponoć miały być te najlepsze. Kiedy akurat miałam na nie ochotę, tych najlepszych w okolicy nie było. Ech, mogę sobie tylko powyobrażać, że są pyszne. Prawdę powiedziawszy to zamiast hamburgerów w trakcie całej mojej podróży podjadałam beef jerky (od red. suszona wołowina). Woziłam je ze sobą zawsze. Niektórzy, spotykani po drodze emeryci śmiali się ze mnie za te ilości pochłanianych suchych kawałków, ale mogli mi tylko pozazdrościć. W ich wieku na beef jerky można tylko popatrzeć (uśmiech). Podróżujących emerytów spotkałam na drodze wielu. Mają w sobie niesamowitą otwartość i chęć poznawania świata. Również kalifornijskie wino umilało mi tą podróż. Co prawda nie było tak dobrze schłodzone jak piwo z lodówek zainstalowanych w Harleyach, które spotykałam na postojach, ale po całodniowej podróży pozwalało się zrelaksować.
Ścigacz.pl: O uczcie z Indianami Navajo nie wspomnisz?
Ania Jackowska: Rzeczywiście to także było nietypowe doświadczenie dla mojego żołądka. Jadąc przez Arizonę natrafiłam na trzydniowe święto Indian Navajo w miejscowości Bluff. Było rodeo, były tańce tradycyjne i było oczywiście jedzenie… dużo jedzenia. Navajo burger składał się z dwóch dużych kawałków mięsa, trzech kawałków bułki i solidnej porcji frytek. Postanowiłam, że przez jeden dzień będę odżywiać się tak jak mieszkańcy w trakcie tej wielkiej fety. Po jednym dniu nie miałam siły się ruszyć, a tortilla breakfast dnia następnego była gwoździem do trumny. Gdybym miała tak się żywić przez kolejnych kilka dni, nie wiem jak by się to skończyło. Doświadczenie jednak bezcenne.
Ścigacz.pl: Co najbardziej urzekło Ciebie w podróży po USA?
Ania Jackowska: Krajobrazy… Jak już wcześniej wspomniałam nie spodziewałam się tak niesamowitych miejsc. Stojąc na krawędzi Grand Canyon z moich oczu popłynęły łzy. Tak po prostu, ze wzruszenia. Pięknych miejsc było jednak znacznie więcej. Kolejnym z nich była chociażby malownicza trasa nr 1 wzdłuż Pacyfiku czy też Turquise trail w Nowym Meksyku. Myślę, że nie sposób jest wymienić je teraz wszystkie. To, co było w nich najpiękniejszego to przestrzenie, bajeczne formy skalne o różnych kolorach. Pamiętam taki dzień, który zaczął się od jasnego beżu, potem droga biegła przez cegalno-rudą okolicę, aż po czerń. W trakcie swojej podróży zachwycałam się także Parkami Narodowymi Brice, Zion, Lessen, które widziałam, a żałuję tych, na które nie miałam czasu.
Ścigacz.pl: Czy jest takie miejsce, do którego chciałabyś wrócić?
Ania Jackowska: Jest mnóstwo takich miejsc. Na pewno chciałabym zjechać do Grand Canyonu. Z powodu trudnych warunków atmosferycznych w trakcie mojej poprzedniej podróży nie było to możliwe a bardzo, bardzo bym chciała zobaczyć to miejsce także z innej perspektywy. Jednym z miejsc, do których chciałabym wrócić jest także San Francisco. Chciałabym zawitać tam chociażby na jeszcze jeden dzień, zostawić motocykl i wyruszyć rowerem w przejażdżkę po tym mieście, przez Golden Gate Bridge do Sausalito. Stany to w miejsce, do którego chciałabym wrócić. Świetnie się po nich podróżuje.
Ścigacz.pl Książka o Stanach jeszcze nie gotowa, czy nie boisz się że po wyjeździe do Argentyny zatrą się niektóre wspomnienia i będziesz żyła już nowa wyprawą.
Ania Jackowska: Wspomnienia są już spisane, bo piszę w trakcie swoich podróży. Piszę coraz więcej, zapisuje dialogi, emocje, które mi towarzyszą. Moje prywatne dzienniki z podróży są bardzo dokładne i szczegółowe. To, co zatem jest najcenniejsze zostało już spisane i to nie umknie mojej uwadze. Część już zresztą jest złożona.
Ścigacz.pl: Książka o Bałkanach znajduje się już na półkach sklepowych… Z jakim jej odbiorem się spotkałaś?
Ania Jackowska: Bardzo różnym. Wiele osób jest zaskoczonych tym, że klimat tej książki jest zupełnie odmienny od tej poprzedniej. Być może nie jest to tak lekka książka jak „Kobieta na motocyklu”, z pewnością jest też bardziej refleksyjna. Wiele osób pytało mnie dlaczego nie podkolorowałam tej książki, dlaczego nie sprawiłam, aby była ona lżejsza i nieco bardziej radosna. Ja natomiast uważam, ze w literaturze podróżniczej, książce reportażowej, największą wartość ma to, co się zdarzyło naprawdę, coś co jest autentyczne. Ta książka pokazuje tak naprawdę jaka ta podróż może być. Podróż motocyklowa to nie tylko słońce, uśmiechy otaczających nas ludzi, czy też ten na naszej twarzy. To także trudne dni, trudne sytuacje, trudne spotkania z ludźmi, nasze trudne momenty. Samotna podróż wywołuje naprawdę różne, często skrajne emocje. Każdy wyruszając gdzieś dalej powinien liczyć się z tym, że bycie sam na sam wyciąga różne rzeczy z nas samych, rzeczy, o których na co dzień nie myślimy. W trakcie pisania tej książki nie bez znaczenia był bałkański klimat. Pomimo tego, że leją się tam litry rakii, przelane tam zostało także morze krwi i ludzkich łez. To miało także duży wpływ na charakter książki i atmosferę całej podróży. Przede wszystkim jednak ta książka jest prawdziwa. Jest w niej śmiech, jest trochę łez. Jestem pewna, że czytelnik poczuje zarówno deszcz który na mnie padał, jak i słońce, które grzało mnie swoimi promieniami. Zachęcam bardzo do sięgnięcia po „Samotnie przez Bałkany”. Myślę, że dla mnie jako autora był to swojego rodzaju krok na przód.
Ścigacz.pl: Argentyna.. Skąd się wziął ten pomysł?
Ania Jackowska: Kolejny kontynent i kolejny cel. Po namiastce odkrywania Ameryki Północnej chciałam zobaczyć także Amerykę Południową. Uwielbiam kraje z temperamentem, a Argentyna właśnie takim zdaje się być. Poza tym krajobrazy – Patagonia, Andy. Nie uwierzę, że są tak piękne jak pokazują zdjęcia póki nie zobaczę. Dlatego jadę. Moje pomysły wynikają z moich potrzeb i ciekawości. Rodzi się pomysł, pozyskuję na niego sponsorów i jadę. Zawsze po swojemu. Cieszę się, że mimo sponsorskich naklejek, mam stuprocentową dowolność na przebieg podróży, ale tylko wtedy właśnie to podróżowanie ma sens.
Scigacz.pl: Czy do tej podróży przygotowywałaś się inaczej? Wiadomo, że w Argentynie jest o wiele więcej przestrzeni pozbawionych żywego ducha aniżeli w Twoich poprzednich wyprawach… Ania sama z problemami?
Ania Jackowska: Staram się mieć tą świadomość gdzieś z tyłu głowy. Być może właśnie dlatego w przypadku Argentyny pojawił się nieco większy niepokój niż dotychczas. Do tej wyprawy starałam się przygotować fizycznie. Także GS dostanie dodatkowe karnistry. Pomimo tych obaw mam w zasadzie jedną odpowiedź na Twoje pytanie… jak coś się będzie działo, to będę starała się po prostu rozwiązać ten problem na tyle, na ile będę mogła. W trakcie moich podróży staram się nie przesadzać z intensywnym myśleniem o zagrożeniach. Oczywiście jestem ostrożna i staram się nie przeginać , ale jest gdzieś tam w tych moich wyprawach element szaleństwa. W podróżowaniu trzeba mieć w sobie ogromną pokorę. W przypadku, gdy gdzieś na tej wielkiej przestrzeni nie będę dawać rady to oczywiście będę starała się jechać dalej realizując swój plan. Natomiast jeżeli okaże się, że sobie nie radzę to zjadę na przykład w mniejszą pustkę. Wszystko jest dla ludzi. Przecież nie mniej ważne od realizacji jest to, aby ta podróż przynosiła mi przyjemność. Oprócz tego że jest ona dla mnie wyzwaniem to znam swoje ograniczenia i będę starała się jechać z głową. Chodzi także i o to, żeby z tej podróży wrócić.
Informacje z podróży Ani Jackowskiej po Argentynie będziecie mogli znaleźć oczywiście na Ścigacz.pl. Tymczasem zapraszamy wszystkich na stronę internetową Ani oraz na Fan Page na Facebook.com.
Zobacz również pozostałe wywiady z Anią Jackowską:
Dzienniki podróży po USA możesz znaleźć pod poniższymi linkami:
- Dzienniki z podróży - San Francisco
- Dzienniki z podróży - Death Valley
- Dzienniki z podróży - Colorado i Arizona
- Powrót do Polski
Obydwie książki Ani Jackowskiej „Kobieta na motocyklu” oraz „Samotnie przez Bałkany” możesz nabyć w naszym sklepie internetowym.
Polecamy pełną fotorelację z podróży motocyklowych Ani Jackowskiej (74 zdjęcia):
Zobacz jak wygląda podróż motocyklem po USA! - FOTORELACJA
Komentarze 9
Pokaż wszystkie komentarzeNie bardzo wiem na czym polega taki wyczyn. BYłem wiele razy zarówno w US i Argentynie. Pełna cywilizacja wszędzie, wiem nie mogę poczuć gdzie tutaj ten wyczyn. Proponuję tej Pani zmierzyć sie z ...
OdpowiedzAnia Jackowska jest wszędzie jak przeglądam "turystykę motocyklową" na ścigaczu , powoli robi się męcząca jak Kasia Cichopek.Ale tak to fajne fotki tylko nie pchaj się Aniu tak do mediów , jeździj ...
OdpowiedzKolego zapracowany, żółć się wylewa z twojej klawiatury hektolitry normalnie lecą. Ania realizuje się jako podróżniczka i bardzo dobrze nie każdemu udaje się pozyskać sponsorów, a jej owszem. Czy ...
Odpowiedznajlepiej zjebać każdego kto wyjdzie przed szereg do niskiego średnio poziomu smiertelników, siedzac przed komputerem. kto wam matoły broni wyjść za próg i korzystać z pomocy bmw? banda głąbów ...
Odpowiedza moze bys tak troche kultury , a nie wyzywac innch
OdpowiedzKobieta motocykl, nosny temat. Dziewczyna korzysta ile sie da zanim sie polapia ze to juz nie jest cool. Jak sie okaze ze modniejsze beda psy na motorach to bedzie musiała za swoje realizowac ...
Odpowiedznic nie robić tylko się lansić nie za swoje moż ei fajnie do czasuuuu
Odpowiedz