Sportowe sześćsetki za 10 tys. zł - da się kupić?
2010.09.10 Łukasz „Boczo” Tomanek
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 Następna strona »
Yamaha R6 (1999 - 2002)R-szóstka to obiekt wielkiego sporu. Ludzie nadal kłócą się, co jest bardziej wyścigowe – GSX-R czy R6? Odpowiedz na to pytanie znają jedynie właściciele tych motocykli, a każdy z nich ma własną. Tak czy owak, R6 jest hardkorową maszyną sportową, która możliwość jazdy po ulicach uzyskała przy okazji. Niektórzy mówią, że R6 to najostrzejsza 600-tka w klasie, nie tylko ze względu na charakter, ale także na design i to wrażenie po zajęciu miejsca za sterami, że sprzęt gotów jest odgryźć Ci głowę. Mocne strony Chirurgiczne prowadzenie – esencja sporu z GSX-R 600. Yamaha bezbłędnie obiera i utrzymuje kierunek jazdy, przerzucanie motocykla z zakrętu w zakręt jest banalnie proste i pewne. Można wręcz odnieść wrażenie, że jedziemy skalpelem. To właśnie w kwestii podwozia wychodzi cała „brzytwowatość” R-szóstki. Wygląd – trudno w to uwierzyć, ale to nie stronnicza zaleta. Mówimy o motocyklu z lat 1998 – 1999. Wtedy GSX-R 600 wyglądał jak ubikacja, ZX6R jak kosmiczna zabawka, a CBR jak wyrzezana z pnia. R6 to po prostu seksowny motocykl, niezależnie od której strony akurat się na niego patrzy. Natychmiastowa reakcja na gaz – wskazówka obrotomierza, którego czerwone pole zaczyna się przy 15500 obr/min dostaje się w te okolice szybciej, niż kierowca mógłby przypuszczać. Co więcej, po drodze nie ma żadnej przerwy w dawkowaniu mocy, żadnej czkawki czy zająknięcia. R6 do odcięcia dochodzi natychmiastowo, wrzeszcząc jak kastrowany tygrys. Słabe strony: Czujnik położenia przepustnicy – ten element psuł się w wielu R-szóstkach, aż do roczników 2003 – 2004. Objawy są następujące – silnik gaśnie na postoju, np. na światłach i daje się odpalić tylko na biegu, po czym znowu gaśnie. Stosunkowo łatwa do naprawienia usterka. Nie wybaczający błędów silnik – R6 jest prawdopodobnie jednym z najgorszych pomysłów na pierwszy motocykl. Silnik moc oddaje w sposób brutalny, czasem zbyt nagły. Wysokie zużycie oleju i paliwa – to niestety cecha silnika kręcącego się do niebotycznych obrotów. Cała moc R6 skupia się tuż przed czerwonym polem i aby z silnika uzyskać najlepsze osiągi, trzeba po prostu go solidnie pokręcić (choć wielu twierdzi, że średni zakres obrotów jest bardzo silny). Dzidowana R6 może spalić nawet 13 litrów benzyny na setkę, a do tego dochodzi 200 – 300ml oleju na 1000 km. Smarowanie skrzyni biegów – nawet jeśli ta wada została wykryta i usunięta lub jeśli w ogóle nie dała o sobie znać, to drugi bieg lubił paść. Delikatna rama – w przypadku zakupu motocykla nowego nie ma to specjalnego znaczenia, ale przy nabywaniu starszej używki jest to niezwykle istotne. W ramach odchudzania maszyny konstruktorzy zdecydowali się na zastosowanie cienkościennych wyszukanych profili ramy, które zapewniają jej odpowiednią sztywność, ale przy nawet relatywnie niegroźnej glebie może to prowadzić do pękania ramy. W przypadku używanej sztuki należy upewnić się czy ten element motocykla nie nosi śladów spawania, lakierowania, czy też mechanicznej obróbki. Rynek motocykli używanych jest wyjątkowo bogaty w R-szóstki do 10 tysięcy. Z taką kasą można do woli przebierać w modelach 1998-2000. Można nawet przy odrobinie determinacji i szczęścia znaleźć 120 konną sztukę na wtrysku z 2003 roku, ale pojawiają się wtedy dwie opcje – albo jest to niewyobrażalna okazja, albo motocykl na skraju wyczerpania eksploatacyjnego. |
|
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 Następna strona »
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarze"ZX6R [wyglądał] jak kosmiczna zabawka". Co to w ogóle znaczy? :) mam się czuć obrażony czy jak?
Odpowiedz