Wymiana baterii zamiast ładowania - przyszłość wg Yamahy i Gogoro
Yamaha podpisała właśnie umowę z tajwańską firmą Gogoro, dotyczącą wspólnego rozwijania standardu wymiennych baterii do motocykli i skuterów elektrycznych. Model ten pozwala na uzyskanie niemal nieograniczonego zasięgu tego typu pojazdom.
Nawet najszybsze działające obecnie stacje ładowania pojazdów elektrycznych wymagają dłuższego postoju - od kilkunastu minut do godziny. O tradycyjnym ładowaniu z gniazdka nie wspominamy, gdyż trwa całą noc. Ta niedogodność jest jednym z głównych powodów, dla którego rozwój motocykli i skuterów elektrycznych nie idzie jeszcze pełną parą.
Kilka dużych firm postanowiło więc pójść inną drogą. Najciekawsze rozwiązanie przedstawił tajwański gigant Gogoro, produkujący elektryczne skutery i rozwijający sieć stacji nie tyle ładowania, co wymiany baterii. Model działania jest prosty - klient podjeżdża do urządzenia przypominającego paczkomat, wyjmuje rozładowaną baterię, pobiera naładowaną, płacąc specjalną aplikacją w telefonie i odjeżdża. Baterie i gniazda w pojazdach są standaryzowane i pasują do wszystkich pojazdów wyprodukowanych przez firmy współpracujące z Gogoro.
Do tej pory były to duże firmy, lecz działające głównie na Tajwanie - PGO i Aeon Motor. Kolejny partner Gogoro to już jednak zupełnie inna, globalna bajka - Yamaha. Japoński koncern produkuje nie tylko skutery, ale także, a może przede wszystkim, duże motocykle we wszystkich segmentach rynku. Wejście w bardzo rozwojowy system szybkiej wymiany baterii może dać tej firmie dużą przewagę - reszta konkurentów, nie licząc BMW i Harleya, w rozwoju produkcyjnych maszyn elektrycznych jest raczej w lesie.
Gogoro posiada w tej chwili ponad 1300 stacji i z każdym tygodniem przybywa kolejnych. Pojazdy elektryczne działające w tym systemie jeszcze długo nie będą konkurencją w segmencie maszyn turystycznych, ale w dużych miastach wydają się idealne. Dzięki gęstej sieci stacji z bateriami można znacznie ograniczyć masę akumulatorów, a co za tym idzie, samych pojazdów - duży zasięg nie będzie wymagany, jeśli pod ręką zawsze jest świeża bateria, wymieniana w kilka sekund.
Kolejna korzyść to możliwość odjęcia wysokich kosztów baterii od ceny samego pojazdu. W tym systemie to Gogoro pozostaje ich właścicielem, a użytkownik płaci tylko za prąd, do ceny którego doliczana jest stawka za utrzymanie i wynajem. Jest to wygodne, ponieważ baterie się zużywają i kolejne cykle ładowania zmniejszają ich pojemność, lecz nie jest to już problem użytkownika pojazdu, tylko operatora systemu.
Nad podobnym standardem pracuje jeszcze inny tajwański gigant - Kymco. Czas pokaże, który standard się upowszechni i czy tego typu system wygra z tradycyjnymi stacjami ładowania.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeSuper! Bardzo dobry pomysł! Po co ładować jak można wymieniać, a po określonej ilości cykli naładowania/rozładowania, zakopać taki ekologiczny akumulator np. w lesie, żeby drzewka lepiej rosły ;D ...
Odpowiedz