Motocykle terenowe niemal nieodłącznie kojarzą się z charakterystycznym głośnym "Braaaap!". To, co dla fanów stanowi charakter i jedną z głównych atrakcji silników spalinowych, dla postronnych obserwatorów może być jednak uciążliwe. Hałas i spaliny to również jeden z głównych powodów niechęci strażników leśnych, spacerowiczów i mieszkańców okolic, w których uprawia się motocyklowy offroad.

Rozwiązaniem problemu i mocnym argumentem w dyskusji o prawie do jazdy po bezdrożach są z pewnością motocykle z napędem elektrycznym. Nie są one oczywiście w pełni ekologiczne w szerszym kontekście, zwłaszcza produkcji i utylizacji baterii, ale jedno trzeba im przyznać: tam, gdzie jeżdżą, nie słychać ich i nie czuć.

Napęd elektryczny, a raczej ograniczona pojemność baterii, nie pozwala obecnie na zastosowanie go w dalekodystansowej motocyklowej turystyce. Świetnie sprawdza się natomiast w krótkich wypadach na łono natury, stanowiąc udany kompromis między uciążliwym motocyklem spalinowym a powolnym i wymagającym pedałowania rowerem. Patrząc na film promocyjny elektrycznej trialówki OSET 24.0, mamy ogromna ochotę wyskoczyć w najbliższy plener.