Pierwszeństwo pieszych przed przejściami, obniżenie części limitów prędkości i zaostrzenie przepisów dotyczących zatrzymywania praw jazdy - to trzy główne zmiany w przepisach, zapowiedziane przez premiera Morawieckiego.

Pod względem bezpieczeństwa na drogach jesteśmy na ostrym zakręcie - powiedział Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej, na której ogłosił trzy najważniejsze zmiany w przepisach, które czekają nas w przyszłym roku.

Pierwszą ze zmian, szeroko komentowaną w mediach i środowiskach ekspertów, jest wprowadzenie pierwszeństwa pieszych jeszcze zanim znajdą się na przejściu. Rozwiązanie to budzi wiele emocji - część kierowców uważa, że to piesi powinni zachowywać szczególną ostrożność przed pasami, wskazują, że wielu z nich, wchodząc na pasy, w ogóle nie zwraca uwagi na sytuację na drodze.

Zdaniem wielu kierowców wprowadzenie takiego przepisu może spowodować lawinowy wzrost wypadków, co pogorszy i tak fatalne statystyki wypadków z udziałem pieszych.

Przeczytaj: Bezwzględne pierwszeństwo pieszych - niebezpieczna broń obosieczna

Kolejnym pomysłem premiera jest ograniczenie prędkości 60 km/h, która obowiązuje na obszarze zabudowanym w nocy, do 50 km/h, czyli limitu obowiązującego w dzień. Trzecią propozycją jest rozszerzenie zasady zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h, także na obszar niezabudowany.

Na konferencji padła także deklaracja utworzenia funduszu, którego zadaniem będzie finansowanie infrastruktury bezpieczeństwa drogowego, takiej jak przejścia dla pieszych, ronda i spowalniacze ruchu.

Premier Morawiecki nie wspomniał na konferencji o tym, o czym coraz głośniej słychać w mediach - radykalnej podwyżce mandatów. Przypomnijmy - Ministerstwo Infrastruktury sugerowało, że maksymalna wartość mandatu powinna wzrosnąć z 500 do 1500 zł.

Naszym zdaniem nowe przepisy przyniosą korzyść głównie finansową - aby faktycznie poprawić bezpieczeństwo na drogach, my kierowcy musimy przede wszystkim chcieć przestrzegać obowiązujących już przepisów. Tymczasem w Polsce wciąż ograniczenia prędkości traktowane są jak sugestie, pierwszeństwo jako zło konieczne, a kultura jazdy, choć wciąż się poprawia, wciąż jest na słabym poziomie.