Uniknąłeś wypadku drogowego - jak potraktować sprawcę tego zdarzenia?
Serce zaczyna ci mocniej bić, ręce zaczynają się trząść. Jesteś zdenerwowany i wściekły. Zatrzymujesz się obok samochodu, który ci zajechał drogę i zaczyna się jazda… - Ty ślepa k… czy chciałaś mnie zabić? Kto ci dał prawo jazdy? Masz je w ogóle?
Doczekaliśmy się, w końcu jest piękna pogoda, wreszcie jest ciepło, świeci słońce. To warunki idealne do jazdy na motocyklu. Wsiadasz na swój sprzęt i rozkoszujesz się wolnością jaką daje motocykl. Nagle z podporządkowanej ulicy wyjeżdża samochód. Reagujesz natychmiastowo, nie ma czasu na myślenie, przecież chodzi tutaj o twoje życie. Najpierw wciskasz hamulce praktycznie do oporu, tuż przed przeszkodą odpuszczasz, składasz moto i na centymetry omijasz przeszkodę. Ulga, udało się. Ale zamiast błogiego uczucia wyluzowania odczuwasz charakterystyczny wyrzut adrenaliny. Serce zaczyna ci mocniej bić, ręce zaczynają się trząść. Jesteś zdenerwowany i wściekły. Zatrzymujesz się obok samochodu, który ci wyjechał i zaczyna się jazda… - Ty ślepa k… czy chciałaś mnie zabić? Kto ci dał prawo jazdy? Masz je w ogóle? Lecą inwektywy pod adresem winnej czy też winnego zajścia. Kto z was nie przeżył czegoś podobnego albo za krótko jeździ, albo miał niesamowite szczęście, że nigdy (jeszcze) nie uczestniczył w tzw. sytuacji o mały włos.
Zdarzenia tego typu, w których osobiście uczestniczyłem wryły mi się w pamięć bardzo mocno. Kobieta hamująca na trasie ekspresowej, czym spowodowała, że jadące za nią auto zajechało mi drogę próbując uniknąć wjechania w jej bagażnik. Taksówkarz w mercedesie W124 wyjeżdżający z parkingu i stający w poprzek mojego pasa ruchu, gdy inne były zablokowane przez samochody - nie zapomnę jego przerażonych oczu, gdy leciałem prosto w jego drzwi przy prędkości około 80 km/h. Dziadek w Matizie włączający się do ruchu prosto na lewy skrajny pas z posesji stojącej przy miejskiej trzypasmówce, oczywiście tuż przed przednim kołem mojego motocykla. Takich rzeczy się nie zapomina. Wszystkie te sytuacje zakończyły się szczęśliwie, ale co dalej… Taksówkarz nie dostał opieprzu ode mnie, baba na trasie tak, dziadek z Matiza również. Czy dobrze zrobiłem, że wyładowałem na tych ludziach swoje emocje?
I tu powstaje pytanie - jak powinniśmy się zachować, gdy uda nam się uniknąć wypadku, zagrożenia spowodowanego przez nieuważnego kierowcę auta? Czy skoro "nic się nie stało", powinniśmy odjechać jak gdyby nigdy nic? Czy może wręcz prewencyjnie powinniśmy zwrócić uwagę niefrasobliwemu kierowcy, aby miał pełną świadomość, że swoim zachowaniem spowodował zagrożenie życia innego użytkownika drogi? Każdy jest inny i do każdego trafi inny rodzaj reprymendy, niemniej jednak wg mnie sprawy nie można przemilczeć.
Osobiście uważam, że lepiej jest jednak wyładować swoje emocje na takim kierowcy, niż pojechać jakby nic się nie stało. Oczywiście są przypadki, kiedy kierowca od razu rozumie, że zrobił karygodny błąd - np. taksówkarz. Czułem, że nie musiałem do niego wracać, on - jako kierowca zawodowy - wiedział, że zjebał na maksa. Widziałem to w jego oczach. Są przypadki, gdy kierowca od razu przeprasza i wyraża czynny żal. Nie należy mu wtedy dokładać. On już wie, to wystarczy. Ale jeżeli ktoś nie zdaje sobie sprawy, że za jego źle ustawionymi lusterkami rozegrała się walka o życie, to każde uświadomienie tego faktu wg mnie jest na miejscu. Kierowca musi wiedzieć, że mógł odebrać ludzkie życie, ot tak, jedną błędną decyzją. Jedni z nas uświadomią mu to agresywnie, drudzy grzecznie, inni dobitnie, ale kulturalnie, wytłumaczą co właśnie się stało i co mogło się stać. Ważne, żeby kierowca, który popełnił tak wielki błąd był w pełni tego świadom. Naszą agresję wzbudza głupie tłumaczenie lub zwalanie winy na motocyklistę. - Bo pan za szybko jechał! Nie widziałem pana, sam jest pan sobie winny! No, po takich słowach, to ma się ochotę wychlastać delikwenta po pyziu. Z resztą pamiętacie tę sytuację?
Dobrze zrobił motocyklista czy nie? Myślę, że to jednak jedyny argument, który mógł trafić do zakutej bani tego rednecka.
Chciałbym potępić tylko jedną rzecz, a mianowicie tłumaczenie niewerbalne… Myślę, że urywanie lusterka czy kopanie w drzwi nie pozwoli kierowcy zrozumieć swojego błędu i tego typu karalne zachowania radziłbym wyeliminować całkowicie. Lepiej jednak nawet wykrzyczeć swoje pretensje, niż przechodzić do wymierzania kary…
I tak na zakończenie - uważajcie na siebie, miejcie oczy dookoła głowy, starajcie się przewidywać zachowania innych uczestników ruchu. Dostosujcie też prędkość do warunków panujących na drodze - jest trochę tras w Polsce, na których można w miarę bezpiecznie odkręcić manetę, nie róbcie tego w mieście…
Komentarze 9
Pokaż wszystkie komentarzeMi tez nie podoba sie nie podoba jezyk ani sposob w jaki autor artykulu radzi jak sie zachowac w tego typu sytuacji. Po pierwsze to pisze jak typowy drech. Po drugie tak jak jeden kolega juz ...
OdpowiedzI ja miałem przygodę teraz. Jadę krajówką przede mną 150 m. ciągnik i ok. 400 auto z naprzeciwka. Taka krajówka z malym gownianym skrzyżowaniem :-). Myślę - zdążę nie,ma bata no i zdążyłem ...
OdpowiedzDziś rano, taxi, skręt w lewo. Przez dłuższy czas stał i czekał. Ruszył jak byłem już blisko. Ominąłem gościa na centymetry. Warto po czymś takim zatrzymać się i ochłonąć, człowiek przestaje na ...
OdpowiedzMiałem bardzo podobną sytuację. Cudem uniknąłem gleby prześlizgnąwszy się po zderzaku toyoty. Co było potem? Najcenniejsze doświadczenie motocyklowe i wymiana zdań jakie przeżyłem. Kierowca puszki podszedł do mnie, zapytał mnie czy nic mi się nie stało, wielokrotnie przepraszając próbował nawet wręczyć całkiem sporą rekompensatę finansową. Razem wyciągneliśmy sporo pozytywnych wniosków z tego zajścia. Później jak się okazało, kierowca sam jeździ wiele lat na moto, wiele razy złościł się na ludzi, którzy popełniają błędy. W cywilizowanym kraju tak się powinno załatwiać problemy i wyciągać wnioski. LwG
OdpowiedzA mi nie podoba się ani słownictwo artykułu, ani jego teza. Uważam, że nawet jeżeli ktoś np. zajechał nam drogę należy jednak założyć, że nie zrobił tego umyślnie i nie widzę powodu, ani ...
OdpowiedzE tam słownictwo, to portal dla bajkerów, autor pisze zrozumiałym językiem - to nie kącik literacki. Jak nie odreagujesz sytuacji zagrożenia zdrowia czy życia od razu, to odreagujesz z żoną przy obiedzie prędzej czy później i żadna joga nie pomoże, no bo gdzie ma skanalizować emocje człowiek który z cudzej winy być może otarł się o śmierć (podobnie jak z prawami fizyki). Zajechał umyślnie czy nie, zdekoncentrowanych kierowców należy uświadamiać. Na ogół przepraszają i nie ma ekscesów.
OdpowiedzMoże i masz rację. Pozdrawiam!
OdpowiedzW zeszłą sobotę miałem wypadek nie ze swojej winy. Laska przeskakiwała 2 pasy uderzyła we mnie i otarła o tylne koło przez co zaliczyłem poślizg, szlif moto poszło w krawężnik w skutek czego ...
OdpowiedzWczoraj gosciu z dostawczaka skrecajac w lewo zrobil mi niespodzianke i wymusil, bylo nie ciekawie ale udali sie, wychamowalem i ominalem delikwenta. Grozne spojrzenie i pojechalem dalej ...
Odpowiedz