Ukradł motocykl i schował go pod gałęziami i oponami. Ale policja złapała złodzieja
W Polsce każdego roku kradzionych jest ok. 1,5 tys. motocykli. Najczęściej znikają z niestrzeżonych parkingów, podwórek i prywatnych posesji. Co ciekawe, na trzecim miejscu są "drogi i jezdnie", czyli w rzeczywistości miejsca krótkotrwałego postoju jednośladów. Nie od dziś wiadomo, że okazja czyni złodzieja.
Motocykl ukradziony kilka dni temu w Krynicy-Zdroju znajdował się na prywatnej posesji, z której złodziej zdążył wyprowadzić maszynę i odjechać zanim właściciel zorientował się, że został okradziony. Ale sprawa szybko trafiła na policję, informację o pojeździe rozesłano do jednostek w terenie i to pozwoliło szybko odnaleźć crossa. Bez wątpienia pomógł też przypadek.
Jeden z patroli przemierzających miasto zauważył dziwną stertę za blaszanym garażem w mniej uczęszczanej części Krynicy-Zdroju. Spod gałęzi, starych opon i resztek bambusowej maty widać było spory obiekt o czerwonym kolorze. Funkcjonariusze postanowili sprawdzić znalezisko i okazało się, że pod śmieciami ktoś ukrył poszukiwany pojazd.
W toku działań operacyjnych, na jednej z pobliskich stacji benzynowych zatrzymano 40-letniego mężczyznę, mieszkańca Tarnowa, który mógł być zamieszany w kradzież i ukrycie motocykla. Po doprowadzeniu na komisariat mężczyzna został przesłuchany i przyznał się do kradzieży motocrossa. Jak wyjaśnił mundurowym, motocykl był bardzo charakterystyczny, dlatego złodziej uznał, że trzeba go tymczasowo ukryć. Planował, że wróci po pojazd pod osłoną nocy. Nie udało się, bo policja złapała sprawcę po zaledwie 3 godzinach od kradzieży.
Motocykl został już przekazany właścicielowi, natomiast 40-latek, który połasił się na czyjąś własność, ma teraz poważne kłopoty. Grozi mu od 3 miesięcy do 5 lat odsiadki. Sprawą zajmie się sąd.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze