Trójko³owy V-Max. Yamaha pracuje nad nastêpc± kultowego modelu
Następca kultowej Yamahy V-Max może być trójkołowcem. Producent opublikował szkice patentowe systemu przedniego zawieszenia, w których bazą jest konstrukcja power-nakeda.
Pod koniec lutego informowaliśmy o planach Yamahy dotyczących rozwoju oferty trójkołowych motocykli. Yoshihiro Hidaka, prezes i dyrektor generalny koncernu zapowiedział, że modele Niken i Tricity to tylko rozgrzewka przed trójkołową ofensywą. Choć prezes zapowiedział, że kolejnym pojazdem będzie mniejsza wersja Nikena, jest jasne, że ofensywa nie zakończy się na jednym modelu.
Więcej światła na plany Yamahy rzucają opublikowane pod koniec marca szkice patentowe, z których wynika, że system Ackermana zastosowany w Nikenie, to nie jedyny pomysł inżynierów japońskiego koncernu na zagadnienie trójkołowego motocykla. Na szkicach widać wyraźnie, że Yamaha pracuje nad zastosowaniem systemu wahaczowego, podobnego do tego używanego w samochodach.
Najkrócej mówiąc, jeśli zamocujemy centralny punkt wahacza wzdłuż osi motocykla możemy pochylać go bez wpływu na to jak szeroko rozstawione są dwa przednie koła. Co ciekawe, pomysł na takie rozwiązanie nie jest nowy - podobną konstrukcję wykorzystano w prototypie Harley-Davidson Penster, przedstawionej w 2007 roku. Co jeszcze ciekawsze, szkice patentowe Yamahy oparte są na konstrukcji wycofanego z europejskiego rynku modelu V-Max. Dla przypomnienia: 1700 cm3, 200 KM.
Co może to oznaczać? Wiele wskazuje na to, że Yamaha pracuje nad motocyklem znacznie potężniejszym niż oparty na MT-09, 115-konny Niken. Może chodzić o następcę V-Maxa, zgodnego z trójkołową strategią firmy. Nie spodziewamy się, że szkice oznaczają konkretne, gotowe do wdrożenia plany. Jest to raczej sygnał dla wiernych fanów marki, że Yamaha oprócz technologii i innowacyjności, wciąż docenia odrobinę szaleństwa.
Nie jest do końca jasne jaki związek opublikowane szkice mają z faktem nabycia przez Yamahę gotowej technologii firmy Brudelli, o którym to zakupie pisaliśmy w grudniu 2017 roku. Być może Japończycy traktują zakup jako bazę do własnych badań.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze