Pełne tajemnic Góry Sowie to wymarzone miejsce na motocyklowy weekend. Ekscytujące, choć zniszczone drogi, wszechobecne pamiątki smutnej historii i znakomite jedzenie… czego chcieć więcej?

Mamy w Polsce kilka miejsc, których historia z powodzeniem mogłaby stanowić kanwę sensacyjnego filmu. Jednym z takich miejsc są właśnie Góry Sowie - obszar pełen tajemnic i żywych legend o skarbach zrabowanych przez III Rzeszę w czasie II wojny światowej. Pamiętacie złoty pociąg? To właśnie w tych okolicach szukano jego śladów.

Podróżując po okolicach Walimia, Głuszycy i Srebrnej Góry, wielokrotnie spotykałem się z mrożącymi krew w żyłach opowieściami. Jedna z nich mówiła o mieszkańcu Walimia nazwiskiem Wojtczak, który okazał się byłym SS-manem, ale tę prawdę odkryto dopiero po jego śmierci. W wielu takich historiach mówiło się o skarbach zrabowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej i ukrytych gdzieś w tych okolicach.

Jednak nawet jeśli nie wierzy się w legendy, Góry Sowie oferują prawdziwe sensacje. Najważniejszą są chyba pozostałości kompleksu Riese - ogromnego podziemnego kompleksu górniczo-przemysłowego, który był strategiczną budowlą II Rzeszy, miał też być jedną z kwater Hitlera.

Wycieczkę po Górach Sowich warto rozpocząć od Srebrnej Góry - klimatycznej miejscowości położonej u stóp XVIII-wiecznej twierdzy. W miasteczku jest sporo noclegów, ja spałem w Villi Hubertus, Domu pod Twierdzą i pensjonacie Sokółka.Wszystkie trzy godne polecenia. Twierdza Srebrnogórska to obowiązkowy punkt na trasie - daje wyobrażenie o realiach dawnego życia żołnierskiego, ale też zapewnia wspaniały widok na okolicę.

Ze Srebrnej Góry, drogą 384 przez Przełęcz Woliborską, kierujemy się na Bielawę, a z niej na Pieszyce, gdzie skręcamy w ul. Ogrodową. Następnie wzdłuż rzeki Kamionki jedziemy przez Przełęcz Jugowską do Rzeczki, po prawej stronie mijając Wielką Sowę. W Rzeczce skręcamy w wąską drogę przy Gościńcu Korona.

Droga doprowadzi do Sierpnicy, gdzie znajduje się jedna z części kompleksu Riese - podziemne miasto Osówka. Z Sierpnicy kierujemy się na Głuszycę i Jedlinę Zdrój, gdzie możemy wybierać w kilku znakomitych punktach gastronomicznych. Ja polecam dwa - Oberżę PRL i Gospodę w Starym Młynie w pobliskim Olszyńcu.

W Olszyńcu, przy agroturystyce Dom z Duszą, skręcamy na Podlesie. Tutaj ostro skręcamy w prawo na Niedźwiedzicę i niezwykle widokową, niemal alpejską drogą wjeżdżamy do Zagórza Śląskiego, nad którym góruje piękny Zamek Grodno.

Z Zagórza już tylko krok do Lubachowa, skąd kilkoma zgrabnymi serpentynami wjeżdżamy na zaporę - jednego z najpiękniejszych tego typu obiektów w Polsce. Wokół utworzonego przez tę zaporę jeziora biegnie wąska, ale niezwykle piękna droga, którą docieramy do restauracji Fregata. Jeśli nie zjedliście nic w Jedlinie Zdroju, koniecznie skosztujcie tutejszej kuchni.

Przez senne Michałkową i Glinno docieramy do Walimia, gdzie można zwiedzić kolejny obiekt kompleksu Riese - Sztolnie Walimskie. Dociekliwi mogą popytać o sławne walimskie sery, z których słynie zresztą cały region.

Stąd, drogą 383, kierujemy się z powrotem na Pieszyce, pokonując Przełęcz Walimską. Krótka, choć treściwa trasa po Górach Sowich nada się dla każdego motocykla. Drogi są bardzo różnej jakości, ale najczęściej podróż nimi nie sprawia trudności. Klimat Gór Sowich nie sposób porównać z niczym innym - boczne drogi są zwykle puste, widoki robią gigantyczne wrażenie, choć brak tutaj spektakularnych szczytów i głębokich dolin. To fantastyczna propozycja na spokojny weekend w siodle połączony z próbowaniem dobrej kuchni.

Góry Sowie - trasa