Tanie motocykle. Chińskie i 125. Jakie mają wady i zalety?
Chciałbym opowiedzieć wam, jak wpadłem w sidła motocykli małolitrażowych.
Prehistoria!
Jestem z rocznika 82, więc w latach mojej młodości w Polsce dostępne były wszelkiej maści motocykle z bloku wschodniego. WSKi, Panonie, Jawy czy CZety. Co bogatsi mogli sobie pozwolić na MZ i to już był motocykl na wypasie.
Zdałem prawko w 2000 r. Jeździć się chciało, a kasy brakowało. O kupnie używanej Japonii mogłem oczywiście tylko pomarzyć. Szczęście, że dostałem od dziadka motocykl WSK M150, który własnymi siłami przywróciłem do życia. Silnik przeszedł kapitalny remont (regeneracja wału, szlif cylindra, łożyska, sprzęgło). Motocykl dostał też nowy lakier. I tutaj skarbonka ucznia 5 roku technikum się skończyła, więc felgi i tłumik potraktowałem "hameritem" i srebrzanką.
Wreszcie miałem, swój własny, 40-letni, motocykl. Z pojazdów z byłych demoludów miałem później jeszcze CeZetę 175 i Wartburga 353S. Wszystkie trzy pojazdy zmuszały mnie do siedzenia godzinami w garażu, czy piwnicy, ogólnie skarbonki bez dna. Jedyny plus z tego był taki, że będąc elektronikiem, nauczyłem się podstaw mechaniki.
Byłem (jestem?) miłośnikiem klasycznej motoryzacji, więc łatwo się nie poddawałem, dłubałem, naprawiałem, łatałem, "drutowałem" i jeździłem. W końcu ambitnie zaplanowałem odrestaurowanie mojej CeZety, ale gdy już ją rozebrałem na części i zobaczyłem ogrom pracy, to mi się odechciało. Czarę goryczy przelał przyspawany do lag błotnik.
Przeszłość!
I wtedy pojawił się ON!
Fabrycznie nowy Romet Z-125 za 3 tys. zł, co wtedy było poziomem średniej krajowej. W gratisie dostałem jeszcze kask marki kask i pokrowiec na motocykl. Motocykl kupiłem na raty...nie przelewało się.
Oczywiście ze wszystkich stron mnie straszono, że to "chinol" i że zaraz się rozpadnie. Według większości moich rozmówców lepiej było kupić 20-letniego Suzuki GN, stojącego od miesięcy na deszczu, niż to chińskie g….
Jedynymi którzy, byli odmiennego zdania, byli koledzy z nowopowstałego Klubu Chińskich Motocykli. Oni jeździli już kilka lat na chińskich motocyklach, więc mieli już doświadczenie. Zaufałem im - zresztą do dziś im ufam.
Nie spodziewałem się powalającej jakości. Wyszedłem z założenia, że co by się nie wydarzyło z tym motocyklem, to sobie poradzę. W końcu moje poprzednie zabawki zmuszały mnie w trakcie podróży do wielu napraw. Mój Tato do dziś się śmieje, że jedyny sport, który uprawiałem w moim życiu, to "pchanie WSKi na odległość".
Rometem zrobiłem w dwa sezony ponad 18 tyś. km. Zwiedziłem na nim pół Polski, jeździłem na zloty, dojeżdżałem do pracy, jeździłem z żoną do kina. I nigdy nie bałem się, że stanę w trasie, co ani w przypadku Wartburga, ani CeZety nie było już takie oczywiste. Na tej 125-tce zaliczyłem też jedynego w moim życiu HighSide-a. Oczywiście nie obyło się też bez usterek, ale to materiał na inny artykuł. Koniec końców przekonałem się na własnej skórze, że "chinol" nie taki straszny jak go malują i zawsze dowiózł mnie do domu. Kolejnym moim chińczykiem był Keeway Cruiser 250, tym nawinąłem ponad 30 tys.km.
Będąc członkiem Klubu Chińskich Motocykli, miałem okazję pooglądać inne dostępne motocykle zza chińskiego muru, a także porozmawiać z ich właścicielami. Zacząłem też bardzo aktywnie czytać chińskie portale motoryzacyjne, odkryłem też "chińskiego" google czyli baidu.com. I w ten sposób ani się spostrzegłem, a chińskie motocykle stały się moim hobby. Nie jestem osobą która lubi wiedzę zatrzymywać dla siebie. Zacząłem więc popularyzować wiedzę o chińskiej motoryzacji gdzie tylko mogłem. Strasznie wkurzało mnie to, że myślenie stereotypowe powstrzymuje ludzi przed spełnianiem marzeń.
Udowadniałem własnym życiem, że nawet gdy ci brakuje pieniędzy na wypaśny japoński motocykl, możesz kupić chińczyka i spełniać marzenia.
Teraźniejszość!
Od 2016 roku aktywnie dzielę się moją wiedzą na łamach bloga motocykle125.pl. Po tych wszystkich latach intensywnego kontaktu z tą klasą motocykli uważam, że dobrze dobrana 125-tka daje bardzo duże możliwości zarówno początkującemu, jak i wracającemu po latach do motocykli. Motocykl taki jest lekki i zwinny, nie zaskoczy też nadmierną mocą. Odwdzięczy się też niskim spalaniem. Jeśli zdecydujemy się na używany chiński sprzęt z dobrej fabryki, to nie zapłacimy dużo oraz nie stracimy wiele na odsprzedaży. Jeśli kupimy droższy, nowy Japoński to dobrą jakością będziemy się cieszyć wiele lat. Kupując nowy droższy chiński, będziemy już dysponowali często 15 konnym silnikiem i układem ABS.
Decydując się na 125-tkę możemy relatywnie niewielkim kosztem poczuć na własnej skórze, czy motocykl jest dla nas. Obojętnie czy chcemy zwiedzać Polskę, czy tylko dojeżdżać do pracy i zwiedzać okolicę.
Może się zdarzyć, że po pewnym czasie nabierzemy apetytu na więcej i uznamy, że warto zrobić motocyklowe prawo jazdy lub wręcz przeciwnie uznamy, że 125-tka nam wystarcza.
Aktualny wybór motocykli tej klasy jest olbrzymi, każdy znajdzie coś dla siebie. Dostępne są zarówno chromowane choppery, jak i nakedy, na stylizowanych na sportowe maszyny motocyklach kończąc.
A sądząc po tym, iż inne kraje w UE poszły za przykładem Polski i wprowadzają podobne regulacje co u nas, rynek tego segmentu będzie się jeszcze bardziej rozwijał.
Jeżeli nie ograniczają nas pieniądze i możemy wybrać sprzęt japoński to super, jeśli jednak musimy przyoszczędzić, to wybór chińczyka jest dosyć trudny.
Wynika to z tego, że popularnym sposobem sprzedaży chińskich motocykli w Europie jest "brandowanie" - czyli sprzedawanie tych samych motocykli pod różnymi markami. I tak trzech najbardziej znanych polskich importerów, czyli Junak, Romet i Barton kupuje jednoślady z co najmniej dziesięciu różnych chińskich fabryk: Lifeng, Senke, Fosti, Tianda, Kiden(tayo), Zongshen, Longjia, Dafier, Fuego,Benda. Doszło już nawet do tego, że Keeway zamiast sprzedawać jak wcześniej wyłącznie produkty QJ motor, branduje niektóre motocykle, kupując je w Longji oraz Benda. To na tyle komplikuje wybór, że na przykład jakość dwóch modeli Rometa może od siebie znacząco odbiegać. Wcale nie jest też powiedziane, że ten droższy jest lepszy jakościowo. Dodatkowo zdarza się też, że ten sam motocykl sprzedawany jest pod różnymi markami. Tutaj przykładem może być Barton Classic i Romet Soft Chopper 2. Robi to trochę zamieszania, ale jak się odrobi zadanie domowe i poczyta o konkretnych modelach, to wiele się wyjaśnia. Wymaga to oczywiście przekopania się przez tematyczne fora motocyklowe. Warto!
Jeżeli więc nie wiesz, czy motocykle są dla Ciebie i nie chcesz inwestować czasu w kurs prawa jazdy oraz wydawać większej kwoty na pierwszy motocykl, to polecam zacząć przygodę od 125-tki. Nie dajcie sobie wmówić, że motocykl zaczyna się od litra, albo od 600cc. Bo przecież….
"To zupełnie wszystko jedno na czym jeździsz...
Wystarczy cokolwiek. Jeżeli "to coś" posiada dwa koła
i silnik to znaczy, że spełnia wszystkie warunki !
Nie potrzebujesz rzeczy wyjątkowych, abyś w pełni czuł się
motocyklistą i czerpał radość ze swojej pasji.
Tu przecież chodzi o styl życia i poczucie wolności…"
Motto Klubu Chińskich Motocykli by Peter Fonda
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzePo przesiadce ze 125 na 900 i robiąc tylko króciutkie dojazdy wróciłem na rower xD
OdpowiedzWłaśnie rozważam zakup Rometa Soft Choppera jako swoje pierwsze moto. Zastanawia mnie tylko jak wygląda dostępność serwisu tych maszyn. Czy będę skazany na dilerskie "ASO", czy można to powierzyć ...
OdpowiedzŚwietny artykuł. Podpisuję się pod tym caly.m swoim jestestwem. Nic nie daje mi takiej frajdy z jazdy jak lekkie i zwinne 125. Posiadam Rometa k-125 , Ogara Caffe 125 ( fajnie mieć porównanie:) ...
OdpowiedzRometem zrobiłem w dwa sezony ponad 18 tyś. km Tys.
Odpowiedz