System Red Light nie wybacza błędów. Uważaj!
Na polskich drogach pojawia się coraz więcej sprytnych kamer, które czuwają nad przestrzeganiem przepisów. Niewidoczne na pierwszy rzut oka, czekają na tych, którzy lekceważą czerwone światło.
Nie jest tajemnicą, że kierowcy, w tym motocykliści, lubią czasem "przeciąć" skrzyżowanie na późnym żółtym, licząc, że to jeszcze ujdzie. Ale teraz sytuacja diametralnie się zmienia. System Red Light to rozwiązanie, które eliminuje wszelkie wątpliwości - jeśli wjedziesz na skrzyżowanie na czerwonym świetle, nie będzie przebacz. Zostaniesz uwieczniony na zdjęciu, a dowód naruszenia przepisów trafi do odpowiednich służb. Konsekwencje? Surowy mandat i punkty karne, od których nie ma ucieczki.
Jak to działa? Cały mechanizm opiera się na sieci kamer, które bacznie obserwują sytuację na drodze. Są w stanie monitorować zarówno pojazd, jak i linię warunkowego zatrzymania oraz sygnalizację świetlną. A to nie wszystko - w jezdnię często wbudowane są pętle indukcyjne, które rejestrują moment, w którym pojazd przekracza granicę dozwolonego przejazdu. Efekt? Jeśli zapaliło się czerwone, a ty nadal suniesz do przodu, kamera automatycznie robi zdjęcie tablicy rejestracyjnej i kierownika. Następnie materiał dowodowy trafia do Centralnego Systemu Przetwarzania, gdzie analizują go specjaliści. Jeśli złamałeś przepisy - możesz spodziewać się konsekwencji.
Największy problem? Kamery nie muszą być oznakowane! Możesz nawet nie zdawać sobie sprawy, że zostałeś nagrany, aż do momentu, gdy w skrzynce znajdziesz "niespodziankę" w postaci wezwania do zapłaty. Oznacza to jedno - lepiej trzymać się zasad, niż liczyć na łut szczęścia.
Chcesz sprawdzić, gdzie mogą cię namierzyć? Najlepiej zajrzeć na stronę Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD), gdzie znajdziesz interaktywną mapę. Pokazuje ona nie tylko punkty systemu Red Light, ale także odcinkowe pomiary prędkości i inne punkty kontrolne.
Czy system Red Light działa tylko w wielkich miastach? Tak było… wcześniej. Choć początkowo koncentrowano się na największych metropoliach, takich jak Warszawa, Kraków czy Wrocław, teraz kamery pojawiają się także w mniejszych miejscowościach. Łącznie w Polsce działa już ponad 50 skrzyżowań wyposażonych w tę technologię, a lista stale się powiększa. Nie warto więc ryzykować, bo nigdy nie wiadomo, czy właśnie w twoim mieście nie pojawiło się nowe urządzenie.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze