
Motul Wash & Wax
Czyści i chroni bez użycia wody. Pozostawia trwałą ochronną woskową powłokę.
Motul
Wash
Wax
Suzuki SV650 2016 - w duchu starej SV
Fan serii SV sprawdza, jak ze swoim dziedzictwem radzi sobie najnowsze wcielenie SV650.
Suzuki SV650 z 2001 roku, przelakierowane przez nażelowanego Włocha z kanarkowo-żółtego na czarny, było moim pierwszym poważniejszym motocyklem szosowym. W międzyczasie posiadałem jeszcze niebieską wersję S spalającą więcej oleju niż benzyny, a dzięki pracy jaką wykonujemy miałem okazję pojeździć praktycznie wszystkimi wcieleniami SV z dyskusyjnym Gladiusem włącznie. To właśnie z Gladiusem Suzuki nieco się pogubiło. W teorii kierowany do nowej publiki, w tym do kobiet, miał gwarantować sukces dzięki zapełnianiu nowych nisz. Efektem ubocznym było stracenie stałego klienta, fana serii. Fana dokładnie takiego jak ja.
Stąd niesamowicie ucieszyła mnie możliwość wzięcia udziału w polskiej prezentacji nowej SV. Oczywiście, najnowsze SV650A nie jest w stanie ukryć swojego „gladiusowego” pochodzenia. Jednak znając umiejętności japońskich inżynierów szczerze wierzyłem w odmianę charakteru nowego SV i powrót do korzeni. Korzeni moim zdaniem chlubnych. Gaźnikowe SV nasz były redakcyjny kolega Boczo określał, jako Ducati, które się nie psuje. To idealna definicja tego niepozornego, charakternego motocykla. Z jednej strony łatwego w prowadzeniu, niedrogiego i nieskomplikowanego. Z drugiej zaskakująco mocnego i dające niesamowicie dużo frajdy z jazdy.
Powstaje więc pytanie: ile w nowej SV pozostało ducha Gladiusa, ale ile powróciło ducha SV pierwszej generacji? I czy w mocno obsadzonym i konkurencyjnym segmencie niedrogich „średniaków” SV ma co szukać?
Prawie jak na gaźnikach
Pierwsze kilka godzin za sterami SV spędzam na autostradzie, idealnym przeciwieństwie wymarzonych warunków do testowania takiego motocykla. Ale z racji tego, że osobiście używałem mojej wersji N także do lekkiej turystyki, można śmiało założyć, że i nowa wyjedzie poza miasto. Pierwsze wrażenia? Pozytywne.
Pozycja za sterami przy moim wzroście jest naturalna i wygodna. Pochodzące z modelu GSX-S1000 zegary są wyraźne i łatwe w obsłudze. Miłym akcentem jest wskaźnik zapiętego biegu, lubię też opcję oferująca mi informacje o teoretycznym zasięgu. Na manetkach znajdziemy do bólu tradycyjny rozkład guzików, nic niespotykanego czy zaskakującego. Już teraz warto zauważyć, że jakość wykonania jest przyzwoita, zaryzykowałbym stwierdzenie, że w czołówce klasy. Plastiki porządne, dobre spasowanie i do tego fajne, jednolite kolory.
Ustawiam lusterka i regulowaną klamkę hamulca. Ruszamy z Warszawy w kierunku Poznania, z którego odbijemy na ODTJ w Bednarach, gdzie popołudniu przejdziemy podstawy szkolenia motocyklowego zorganizowanego wspólnie przez ekipie Sobiesław Zasada Centrum oraz szefa Shell Suzuki Moto Szkoły.
Zanim to jednak nastąpi sprawdzam jak SV radzi sobie przy autostradowych prędkościach. Rozwijana latami przez Suzuki V2 o pojemności 645 ccm zostało zaktualizowane do potrzeb nowego SV (oraz norm emisji spalin Euro4). Nowy airbox, 10-punktowe wtryskiwacze, zmienione tłoki i zupełnie nowy układ wydechowy. Całość większych i mniejszych zmian wpłynęło na wzrost mocy. SV650 generuje 75 KM, co nawet przy sporej masie (197 kg) daje przyzwoite efekty. Powyżej 5000 obr./min nowa SV przypomina mi SV sprzed lat. Ma odpowiedniego kopniaka, zachęca do zabawy i kręcenia pod czerwone pole - nawet jeśli nie ku temu większego powodu. Porównanie do popularnej Yamahy MT-07 nasuwa się samo. Jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że nowa SV mimo wyższej masy jest dynamiczniejsza. A MT przecież dynamiki nie brakuje…
Po ponad 200 km w siodle pojawiają się jednak zgrzyty. Siedzisko wpija się w pośladki nieco zbyt intensywnie. Przy wyższych prędkościach ochrona przed pędem powietrza jest praktycznie zerowa. Zdając sobie sprawę, że to motocykl bez owiewki i nie powinienem narzekać, jednak mam wrażenie, że z ochroną przed pędem powietrza lepiej radzi sobie nawet nasza redakcyjna Huska 701 Enduro. Może to kwestia wiatru w twarz? Może.
Mocniejszy, lżejszy, szybszy
Wracając do jednostki napędowej, najważniejszego punktu SV, przy zjechaniu na boczne drogi wychodzą kolejne zalety. V-ka posiada wystarczająco dużo momentu obrotowego by poradzić sobie ze źle dobranym przełożeniem, elastyczność jak na klasę pojazdu jest bardziej niż zadowalająca. Dodatkowo silnik jest zaskakująco przyjemny dla ucha, nawet wyposażony w seryjny układ wydechowy.
Według informacji podanych przez producenta w podwoziu znalazło się 80 zmian, w tym sporo nakierowanych na obniżenie masy. Stąd jej spadek o 8 kg. Dodatkowo zmiany w prostym zawieszeniu - z przodu pracuje nieregulowany, klasyczny widelec, z tyłu amortyzator z możliwością regulacji napięcia wstępnego sprężyny. Ciut mało, ale w tym segmencie nie liczyłbym na więcej. Plus, przy mojej masie (całe 70 kg) niczego więcej też bym nie potrzebowałem. Przyjemna, zwarta charakterystyka zawieszenia świetnie współgra z jednostką napędową, średnio ze słabymi hamulcami. I to mój największy zarzut w kierunku nowej SV.
Rozmyty punkt działania, wymagająca użycia siły klamka i finalnie słaba dozowalność. Bojowo wyglądające dwie przednie tarcze hamulcowe nie dają ani specjalnie dużo pewności kierowcy, ani specjalnie dużo siły hamującej. Od układu hamulcowego w nomen omen nowoczesnym motocyklu wymagałbym więcej. Żeby sprawdzić czy nie jest to tylko moja opinia i mylne wrażenie (np. spowodowane danym, niedotartym egzemplarzem), przeszperałem „cały internet” i większość recenzentów także punktuje hamulce jako minus. Na pocieszenie dodam, że większość - tak jak i ja - punktuje hamulce jako jedyny minus SV.
W dobrym kierunku
Wydaje się, że Suzuki kolejny raz zrobiło to w czym jest najlepsze: prosty, nieprzekombinowany motocykl trafiający w gusta szerokiej grupy motocyklistów. Mimo uniwersalnego, wręcz popularnego charakteru nowa SV ma dużo więcej ducha protoplasty niżeli wszystkie współczesne (vide: wtryskowe) wersje razem wzięte. To łatwy w prowadzeniu, lekko zadziorny, ekonomiczny motocykl. Siedzenie na poziomie 785 mm, blisko 14 L zbiornik paliwa, wygodna pozycja za kierownicą - wszystko to sprawia, że każdy na SV będzie czuł się dobrze. W odróżnieniu od Gladiusa nikt jednak nie będzie czuł się dziwnie. Bo SV ze swoją okrągłą lampą wygląda klasycznie. Bardziej klasycznie niż konkurencja (MT-07, ER6), co osobiście uznaję za plus odróżniający SV od streetfighterowo-futurystycznych rywali.
Na to wszystko SV to motocykl tani, bo nowa SV650 w wersji z ABS-em kosztuje 27 300 zł.
Pulsy dodatnie - świetna, dynamiczna jednostka napędowa |
Plusy ujemne - ciężki w dozowaniu przedni hamulec |
Dane techniczne
Długość całkowita | 2130 mm |
Szerokość całkowita | 760 mm |
Wysokość całkowita | 1090 mm |
Rozstaw osi | 1445 mm |
Prześwit | 135 mm |
Wysokość siedzenia | 785 mm |
Masa własna | SV650 195 kg |
SV650A 197 kg | |
Typ silnika | 4-suwowy, 2-cylindrowy, chłodzony cieczą, DOHC, 90° V-Twin |
Średnica cylindra × skok tłoka | 81,0 mm × 62,6 mm |
Pojemność skokowa | 645 cm3 |
Stopień sprężania | 11,2 : 1 |
Układ paliwowy | Wtrysk paliwa |
Rozrusznik | Elektryczny |
System smarowania | Mokra miska olejowa |
Przekładnia | 6-biegowa o zazębieniu stałym |
Przełożenie wstępne | 2,088 (71 / 34) |
Przełożenie główne | 3,066 (46 / 15) |
Zawieszenie | |
Przód | Teleskopowe, sprężyny walcowe, amortyzatory olejowe |
Tył | Wahaczowe, sprężyna walcowa, amortyzator olejowy, regulacja napięcia wstępnego sprężyny |
Odchylenie / wyprzedzenie | 25.0° / 104 mm (4.1 in) |
Hamulce | |
Przód | Tarczowy podwójny |
Tył | Tarczowy |
Opony | |
Przód | 120/70ZR17M/C (58W), bezdętkowe |
Tył | 160/60ZR17M/C (69W), bezdętkowe |
Układ zapłonowy | Elektroniczny zapłon (tranzystorowy) |
Zbiornik paliwa | 13,8 l |
Ilość oleju (całkowita) | 3,1 l |
|
Komentarze 10
Pokaż wszystkie komentarzeCiekaw jestem czy Suzuki zaprezentuje nowego V-Strom 650 w związku z majstrowaniem przy tym silniku. Coś ktoś?
OdpowiedzSkoro stara SV według Boczo to Ducatii które się nie psuje to ciekawe co myśli o Cagiva Raptor 650
OdpowiedzSkoro stara SV według Boczo to Ducatii które się nie psuje to ciekawe co myśli o Cagiva Raptor 650
OdpowiedzJeździłem właśnie testową SV ( ładny czarny mat ) i muszę przyznać że to bardzo udane moto, wygodna pozycja, świetna poręczność, niezły kop i fajne brzmienie. Bardzo dobra praca sprzęgła i skrzyni ...
OdpowiedzSV z 2004 też był udany, a przy tym był ładny i budził emocje. Ten jest zupełnie bezpłciowy. Nadaje się co najwyżej do szkoły nauki jazdy.
OdpowiedzSV z 2004 wygląda nowocześniej i lepiej niż ta nowa wersja. I nie ma nic z charakteru tej poprzedniej, zupełnie nijaka, nie budzi pozytywnych emocji. Bliżej jej do Gladiusa niż do SV, nie wróżę ...
OdpowiedzNuuuuuuda ! Odgrzewany kotlet w starej panierce. Mając MT07 za tą kasę i porównując parametry obu tych sprzętów...mnie przynajmniej kompletnie nie przekonują. Taki trochę ''nowy'' model zrobiony na...
OdpowiedzA dla mnie właśnie lepiej prezentuje się Suzuki niż MT07. Ciężko o lepszy napęd, niż ten z SV. No i ma tę zaletę, że już jest sprawdzony, wiesz, co kupujesz i że nie zawiedzie. O Yamasze nie można tego jeszcze powiedzieć.
Odpowiedz