Subiektywnie o Hondzie CRF450X 2012
Pierwsze okrążenia są traumatyczne. Ociężałość wynika nawet bardziej z powolnej reakcji na gaz, niżeli z nadwagi. A może to kombinacja jednego i drugiego? Honda powoli łamie się w zakręty, potrzebuje dłuższej drogi hamowania, a i z winkli nie wystrzeliwuje przesadnie agresywnie.
Do redakcyjnych testów długodystansowych w tym roku dostaliśmy Hondę CRF 450 X, ale ja jakoś nigdy nie byłem przekonany do japońskiej motoryzacji. Nie podobają mi się ich auta, nie przepadam za ich motocyklami, nawet laptopy i telewizory wolę koreańskie. Nie rozumiem fiksacji emo-chłopców skąpo ubranymi Japonkami, nie oglądałem Pokemonów. Lubię bratwurstowe BMW, KTMa z manią wyższości, lubię nażelowane i klekoczące Ducati, podoba mi się bezprecedensowość Triumpha. Jestem nawet w stanie zrozumieć fascynację Boczo Tomanka wychromowanymi Harleyami i wszystkim, do czego można przyczepić frędzle.
Wszystkie powyższe marki łączy wspólny mianownik: charakter. A tego nie widzę kompletnie wśród Wielkiej Czwórki z Japonii. Dla mnie loga poszczególnych brandów można by przerzucać pomiędzy motocyklami i jeśli kolor byłby taki sam, to pewnie nikt by nie zauważył. Mam tylko jeden problem z Japończykami - pod względem technologicznym robią cholernie dobre motocykle.
Czemuś panie to przywiózł?
Gdy szanowny kolega Łowicki przyjechał do mnie z Hondą CRF450X zapiętą na przyczepce do swojego prawie jak sportowego auta, miałem mocno mieszane uczucie co do tego przedsięwzięcia. Oczywiście, zgłębiłem “ochy” i “achy” z artykułu który pojawił się zaledwie kila dni wcześniej. Ale ustalmy: jeśli ktoś w tej chwili dałby mi do dyspozycji, powiedzmy, nowiusieńkiego superbika, to nawet jeśli byłby to najgorszy motocykl z klasy, pewnikiem piał bym na jego temat. Hondę musiałem sprawdzić na własnej skórze i w przez siebie dyktowanych warunkach.
Kiedy rozpakowywaliśmy sprzęt na parkingu przeschniętego i mocno wybitego toru w Olszynie Lubańskiej, waga Hondy niemetaforycznie wgniotła mnie w ziemie. 122 kg z paliwem to nie przesadnie dużo na papierze, ale odczuwalnie więcej od konkurencji. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Honda ma zaledwie 1 KM więcej od nowego KTMa SX-Fa 250, to w głowie szybko klarują się wnioski. Niepochlebne, dotyczące sensowności tego motocykla? Nic bardziej mylnego.
To jednak nie takie głupie
Za sterami CRF450X jest nieco oldschoolowo z powodu zabawnego licznika kilometrów, ale przyjemnie. Odpowiednio szeroka kierownica dobrze leży w dłoniach, siedzenie zachodzi wysoko na zbiornik paliwa i jest dość miękkie. Nawet można przeżyć amotorsko poprzycinane klamki, przez tymczasowego właściciela oczywiście. W oczy rzuca się wysoka jakość wykonania, wystarczy popatrzeć na spawy aluminiowej ramy, czy spasowanie plastików. Czerwony pseudo-skórzany materiał którym pokryte jest siedzenie także wygląda przyzwoicie. Gaźnikowiec ma problemy z odpaleniem na zimno, należy nieco pokręcić rozrusznikiem.
Pierwsze okrążenia są traumatyczne. Ociężałość wynika nawet bardziej z powolnej reakcji na gaz niżeli z nadwagi. A może to kombinacja jednego i drugiego? Honda powoli łamie się w zakręty, potrzebuje dłuższej drogi hamowania, a i z winkli nie wystrzeliwuje przesadnie agresywnie. Z drugiej strony, zawieszenie Showa wybiera dziury rewelacyjnie, nawet przy mojej niskiej wadze. Przedni widelec USD daje świetny feedback i dba o to, żeby przedramiona nie zostały zbetonowane zbyt szybko. Może w tym szaleństwie jest metoda?
Postanawiamy wskoczyć na trasę cross country, na której zresztą regularnie odbywają się duże czeskie imprezy motocyklowe i samochodowe. Okazuje się, że Honda ma asa w rękawie. CRF mimo niskiej mocy maksymalnej, ma spory zapas momentu w dolnym zakresie obrotów. Dzięki temu pozwala na bezstresową i dynamiczną jazdę w endurowym stylu. Trzema biegami można oblecieć całą trasę, bez zbędnego strzelania ze sprzęgła i mieszania w przekładni. Zawias pokazuje się z jeszcze lepszej strony, znajdując złoty środek pomiędzy komfortem, a zwinnością. Oliwy do ognia (ognia mojej złości, że dobrze jeździ mi się japońskim motocyklem) dodaje geometria wymuszająca wygodną pozycję, nieco z przodu motocykla.
CRF450X - idealny sprzęt dla amatora?
Honda decydując się na wypuszczenie endurowego 450 na rynek zrobiła coś bardzo ryzykownego - odeszła od wyczynowego feelingu Yamahy i KTMa, podkreślając cechy przyjazne dla amatora. CRF450X, mimo swojej wagi, jest wyjątkowo łatwe w prowadzeniu. To zasługa świetnego zawieszenia Showa i przemyślanej ergonomii. Moc na torze motocrossowym okazuje się niska, ale łatwo dozowalna - i nie oszukujmy się, po co komu 60KM w terenie? I do tego dochodzi aspekt ekonomiczny. Endurowa Honda jest tańsza w zakupie od rywali o kilka tysięcy złotych, nie wymaga tak restrykcyjnych serwisów (niewysilony silnik na gaźniku), jest świetnie wykonana i, znając Hondę, nie popsuje się bez pomocy właściciela przez najbliższe 100 lat. Co ważne, wieść gminna niesie, że jeśli się ładnie uśmiechnie do mechaników z Hondy, to są w stanie bez większych problemów podnieść moc maksymalną do tej z crossowej CRF.
Dla mnie Honda to nadal motocykl trochę bez duszy. Ale motocykl bardz dobry. To realna alternatywa dla dużych czterosuwów oferowanych przez europejskie marki. Propozycja idealna dla dojrzałego amatora, który zdaje sobie sprawę, że nie zostanie kolejnym Mistrzem Świata Enduro i chce mieć sprzęt nie tylko dający frajdę z jazdy, ale także sprzęt bezproblemowy i niezawodny. Endurowej Hondzie mówię “tak”, a osobiście poczekam na okazję ujeżdżenia nowej, crossowej CRF450R A.D. 2013 - tak, Honda Polska, to jest sugestia.
|
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeCzytając tego typu dyskusje coraz częściej jestem pełen podziwu dla dziennikarzy którzy wciąż mają siłę, zapał i odwagę by własne opinie po przeprowadzonych testach publikować na tego typu ...
OdpowiedzJak to mówią "haters gonna hate" ;).
OdpowiedzZnalazł sie obrońca uciśnionych, jezykoznawca z marginesem. Od około miesiąca przed rozpoczęciem Euro " malkontent" stał się ulubionym wyrazem takich pseudo filozofów. Dlaczego nie wypowiesz się normalnie tylko od razu probójesz wchodzić komuś w d...? arrr, aż mnie trzepie.
Odpowiedzno to idź się wytrzep.
OdpowiedzJa chciałem tylko uściślić, że nie lubię już chromowanych Harleyów z frędzlami.
OdpowiedzBoczo, kogo chcesz oszukać? Przecież obydwaj wiemy, że za niedługo do kupisz GS-a, kupisz chromowane nakładki i dopniesz do końcówek kierownicy 2-metrowe frędzle (bo tylko takie będą mogły dyndać do samej ziemi).
OdpowiedzWitam, Pan pisze- subiektywnie? Ten tekst chyba trudno nazwac w taki sposob. Przemilcze fakt, ze autor zapomnial jaki motocykl od 5 lat wygrywal MS enduro i poki co panuje na piedestale. To ...
OdpowiedzWitam, moje pytanie brzmi: W co takiego lepszego wyposażone są motocykle japońskie od europejskich? P.S. Żeby nie było, że jestem fanem ktm to podkreślam, że wszystkie moto traktuje tak samo i nie faworyzuje żadnej marki a to pytanie wynika z czystej ciekawości i zainteresowania enduro. Pozdrawiam i oczekuje na odp.
Odpowiedzchyba nie jestes na tyle nainwny zeby traktowac HM Honde jako Honde, prawda?
Odpowiedzczy widziales hm na zywo? Masz jakas wiedze w temacie czy tak tylko gazeta etc.
OdpowiedzHej, pozwolę sobie włączyć się do dyskusji. Nie wiem skąd zarzut, że Honda została przedstawiona co najmniej w negatywnym świetle. Przecież wyraźnie napisałem, że to świetny motocykl. Każdy tekst jest subiektywny, bo nie istnieje coś takiego jak jedna prawda czy mityczny obiektywizm dziennikarski - w tej kolumnie chcieliśmy to tylko wytłuścić. A to, że uważasz, że japońskie motocykle są lepiej wyposażone od europejskich, to przecież opinia jak każda inna. Zresztą, jeden woli krzesła, a drugi fotele, nie ma co się z tego powodu stresować. Co do fabrycznej zespołowej HM Hondy, to jest ona bliska Hondzie tak samo jak motocykle przygotowywane w Pro Circuit Kawasaki przez Mitcha Paytona do Kawasaki - bardzo mało. I tutaj nie ma czym się ekscytować, Ameryki nie okryliśmy stwierdzając, że motocykle teamów fabrycznych nie mają nic w spólnego z motocyklami sprzedawanymi masowo.
OdpowiedzCenię u Pana to, ze podejmuje dyskusję, a nie chowa glowy w piasek jak kolega Lovtza. Ja tam się specjalnie nie stresuje, ale nudne juz staje sie takie porownywanie każdego motocykla terenowego do Ktm, jakby był to dla wszystkich wzór niedościgniony. Cóż, fabryczny motor to fabryczny motor, tu dyskusji nie ma, ale na hm honda jezdiła nasza kadra, na takich zwyklych, cywilnych, mających 98% czesci wspolnych ze zykłya crf. Teraz: artykuły o ktm zaczynaja sie tak. O piekny, nogi sie trzesą, czuje sie jak nastolatek przy tej maszynie. A obok zdjęcie takiej wersji z MS z zawiasem wartym 12eur, wszystkim z tytanu i freskami na kazdym deklu. Artykuł o innym motocyklu, nie ma duszy, nigdy mi, ani moim znajomym sie nie podobał , no jakos to jedzie choc słabe jak g.., zle sie prowadzi no chyba, ze sie człowiek przyzwyczai. Cóż wiadomo, ze ile ludzi tyle opinii, ale tutaj w komentach mam wrazenie, większość opini i to czasem bardzo ostrych jest pisana przez ludzi mających raczej wiedzę książkową, czy gazetową a, ze czesc artykułow jest sponsorowana to i wiedza jest dosc kierunkowa. Wiec kiedy ktos opisuje motor i zaczyna od lamentu to od razu mam wrazenie, ze to artykuł dla nich i to w sumie nic złego, ale napewno nie mozna tego nazwac opinią subiektywną. Pzdr.
Odpowiedza co to sxs?
OdpowiedzSzanowny Panie Nie ma czegoś takiego jak niewysilony silnik na gaźniku (podobnie jak w benzynie albo w automacie). Tu powinno być: niewysilony silnik z gaźnikiem. Starajmy się jeździć i pisać ...
Odpowiedz