Serwis motocykla: dobry nie jest tani, a tani nie jest dobry
Serwis czy naprawa motocykla to nierzadko kosztowna sprawa. Ale po co przepłacać, skoro można zrobić coś własnym sumptem? Albo zatrudnić pana Mietka, który naprawi nam motocykl za 20 zł. Pół biedy, gdy chodzi o kosmetykę, czy prace lakiernicze. Gorzej, gdy "druciarstwo" wkracza w świat silnika albo układu jezdnego. Oto kilka przykładów, na to, że tani serwis motocykla wcale nie jest dobry…
1. Brakujące ogniwo
Chyba najbardziej popularna w rękach "druciarzy" jest walka z wyciągającym się łańcuchem napędowym. Już samo powiedzenie "regulacja się skończyła" przyprawia mnie o drgawki, skoro np. Honda na wahaczach swoich maszyn zaznacza użyteczny zakres regulacji łańcucha. Zazwyczaj jest to kilka milimetrów, a nie centymetrów! Ale nasi magicy się nie poddają, przecież nawet mocno wyciągnięty łańcuch można jeszcze skrócić o jedno ogniwo. Efektem zazwyczaj jest zerwanie łańcucha i kosztowna naprawa pękniętego karteru. Zapomniałbym… Pozostaje jeszcze kwestia zębatek. Przednią się odwraca i posłuży jeszcze kilkaset kilometrów. Dopiero jak zmielą się wszystkie zęby, trzeba się udać do warsztatu. Widziałem taki przypadek określany przez klienta "coś grzechocze i motocykl traci napęd przy mocnym odkręcaniu".
2. Sztukowanie gdzie się da
O ile samo zjawisko prostowania lag czy półek przedniego zawieszenia już nikogo nie dziwi (chociaż tego nie pochwalam), to opisana za chwilę sztuczka naprawdę zrobiła na mnie wrażenie. Co to było? Pozornie, na pierwszy rzut oka wszystko grało. Pacjent, japoński cruiser z lat 90-tych, przyjechał do warsztatu na wymianę uszczelniaczy przedniego zawieszenia. Jakie było moje zdziwienie, gdy po wyjęciu jednej lagi z motocykla, na wysokości dolnej półki ukazało się łączenie. Dalsze badanie pokazało, że laga została dosztukowana, a za wzmocnienie konstrukcji od wewnątrz odpowiadała wbita pomiędzy dwa elementy zwykła gazrurka.
3. Gdy klocki hamulcowe są za drogie
Co zrobić, gdy w naszym super motocyklu skończyły się klocki hamulcowe, a tanich zamienników brak? Nie ma problemu. Można nakleić nową okładzinę, pozyskaną z klocków do "Dużego Fiata", pieczołowicie wycięta diaksem, a następnie naklejoną na blachę oryginalnych klocków sprawdzonym klejem typu Distal. Działa? Działa! Pytanie tylko, przy którym mocnym hamowaniu ów patent "puści".
4. Silikon dobry na wszystko (koniecznie czerwony)
Uszczelki w płynie są z powodzeniem stosowane np. do łączenia połówek karterów. Fabrycznie ilość spoiwa jest precyzyjnie dobrana, tak by zazwyczaj szara uszczelka tylko delikatnie wystawała na zewnątrz. Dokładnie opisują to także książki serwisowe. Ale to tylko teoria. Wizytówką niemal każdego domorosłego mechanika jest czerwony silikon, nakładany w ilościach "im więcej, tym lepiej". Pół biedy, gdy ucierpi tylko wizualna strona i szczelność połączenia. Ekstremalnych wypadkach nadmiar spoiwa skutecznie zatyka smok zasysający olej, co kończy się zatarciem jednostki napędowej.
5. Patenty na zerwane gwinty
Stosowanie przez mechaników klucza dynamometrycznego zwanego fachowo "na oko" często kończy się zerwaniem gwintu. Szczególnie często spotykane jest to przy mocowaniach pokrywy zaworów, przykręcanych do aluminiowych mostków mocujących wałki rozrządu. Brak delikatności wiąże się tutaj z uszkodzeniami, które najłatwiej naprawić wszelkiej maści klejami, żywicami itp. Skuteczność takiego działania jest znikoma, pokrywa zazwyczaj nie jest odpowiednio dociśnięta, a olej leje się wszystkimi możliwymi połączeniami. Ale na to jest wyjście opisane w poprzednim punkcie - tona czerwonego silikonu i jazda!
Kolejne smaczki, które widziałem, to korek spustowy oleju wkręcony na pakuły, albo nakrętka kontrująca śrubę regulacji zaworów przyspawana do dźwigienki. Trzeba przyznać, że ostatnie rozwiązanie okazało się niezwykle trwałe, choć zakres regulacji zmniejszył się do zera.
6. Gaźnikowa antykoncepcja
Naprawa uszkodzonych membran gaźników powinna tak naprawdę polegać na wymianie ich na nowe. Są to jednak drogie elementy, więc z powodzeniem domorośli mechanicy stosują zaklejanie dziur fragmentem prezerwatywy. Co ciekawe, takie tymczasowo rozwiązanie nawet działa. Szkoda, że stara, sparciała albo wyciągnięta membrana na za chwilkę pęknie w innym miejscu, a klej nie zawsze dobrany jest tak, by wytrzymywał opary benzyny. Tak samo skuteczna może się okazać naprawa popękanych króćców dolotowych przy użyciu silikonu. Koniecznie czerwonego!
7. Pstryczek - elektryczek
Chyba najbardziej spektakularne pod względem estetyki wykonania są ingerencje w instalację elektryczną. Poprzecinane kable, metry taśmy izolacyjnej, przewody poskręcane ze sobą, a nie lutowane. Często w ten sposób montowane są podgrzewane manetki, gniazda zapalniczki czy inne dodatki. Ale nie tylko. Spotkałem wentylator chłodnicy uruchamiany na krótko dość pancernie wyglądającym włącznikiem do domowej lampki. No cóż, czujnik włączający wentylator przecież tani nie jest. O ile w instalacjach starego typu takie rzeźby mogą zakończyć się głównie uszczerbkiem na honorze, to w nowych motocyklach z układem CAN efektem takich prac jest galeria palących się na tablicy wskaźników kontrolek lub wręcz unieruchomienie motocykla.
8. Nic na siłę, tylko młotkiem
Jakież było moje zdziwienie, gdy podczas jednego serwisu nie byłem w stanie z dobrze znanego mi modelu motocykla wyjąć pokrywy zaworów. Przecież to standardowa operacja! Konieczne było opuszczenie silnika, które pokazało w czym problem. Otóż skrzywiona rama nie pozwalała na właściwe zamocowanie silnika. Ale od czego jest pilnik i młotek? Trochę ciężkiej pracy nad przerobieniem okrągłych mocowań w ramie na owalne, trochę mocowania z montażem i udało się jakoś wcisnąć jednostkę na miejsce.
Opisane przypadki, to tylko wierzchołek góry lodowej. Pewnie każdy z mechaników spotkał na swojej drodze włókno szklane od spodu owiewek, szpachlę na zbiorniku paliwa, dziesiątki trytytek, wzmacnianą taśmę klejącą, czy też - jako wielki finał - panewki z folii aluminiowej. Życzę Wam jak najmniej takich "druciarskich" spotkań z mechaniką motocyklową.
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarze"Tani nie jest dobry a dobry nie jest tani" Miałem w tamtym roku do wymiany łożysko wałka rozrządu w Hondzie VT125. Nie jeden silnik motocyklowy już w życiu rozebrałem i złożyłem od podstaw, ...
OdpowiedzJa naprawiałem króćce dolotowe takim specjalnym przemysłowym klejem - wypełniaczem. Odporny na działanie temperatury i benzyny. Trzyma tak samo jak fabryczne, samo klejenie było niewidoczne ...
Odpowiedzfakt. Niczego mnie szkoła nie nauczyła. Dobrze, że na praktyce miałem mechanika który "nauczył mnie myśleć" :) Pozdro LwG !
Odpowiedztestowy komentarz
OdpowiedzJa trafiłem w silniku na "płytki zaworowe" wycięte z żyletki :P
OdpowiedzSko ro jest popyt jest i podaż. Bez pierwszego nie ma drugiego
OdpowiedzA to wszystko wynik braku odpowiedniego przeszkolenia i nakierunkowania młodych ludzi. Druga sprawa, ze większość bywalców technikum, bo o zawodówkach wogole chyba nie ma co mówić, to ludzie z ...
OdpowiedzIdealnie utrafiłeś w sedno problemu. Od siebie dodam, że przed zakupem robię research na temat potencjalnej bazy technicznej w mojej okolicy i to również ma istotny wpływ na to, do którego salonu udam się na zakupy. Bo wbrew marketingowym filmikom, życie to nie tylko błyszczący motór sunący w słoneczny dzień po pustej drodze.
Odpowiedz