Rząd planuje podniesienie akcyzy na importowane auta. Co z motocyklami?
Chcemy zrobić tak, żeby używanych samochodów nie opłacało się do Polski sprowadzać - oświadczyła minister Emilewicz podczas niedawnej konferencji dotyczącej elektromobilności. Czy motocyklom uda się zachować zwolnienie z nowej, wyższej akcyzy?
W szale elektromobilności i rosnących wymagań ekologicznych nasi rządzący zapominają, że większości Polaków zwyczajnie nie stać na nowe auta za kilkadziesiąt tysięcy złotych, a używany samochód w dobrym stanie często jest ekologicznie czystszy niż nowy, z salonu. Pomijając już zupełnie fakt, że do wyprodukowania nowego pojazdu potrzebna jest gigantyczna ilość nakładów, tymczasem auto używane zostało już wyprodukowane, więc bez sensu je złomować.
Te argumenty zupełnie nie trafiają jednak do rządzących. Zdaniem minister Jadwigi Emilewicz tym, co najbardziej teraz potrzebne Polakom, jest zaporowa akcyza na używane pojazdy - tak, by nie opłacało się ich sprowadzać. W zawiłym toku rozumowania pani minister Polacy, zamiast używanego volkswagena za 20 tys. kupią nowe, hybrydowe hondy za 100 tys. zł.
O planach podwyższenia podatku akcyzowego na samochody używane, importowane, minister Emilewicz mówiła podczas konferencji "Innowacyjny ekosystem dla elektromobilności". Nie padły tam żadne deklaracje dotyczące motocykli, które dziś zwolnione są z akcyzy. Obawiamy się jednak, że sytuacja taka nie będzie trwać wiecznie - w 2020 zarejestrowano ponad 53 tys. importowanych, używanych jednośladów. Być może rząd uzna, że jest się o co bić.
Warto przypomnieć, że jeszcze w 2009 roku pracowano nad projektem ustawy, wprowadzającej akcyzę dla motocykli i quadów powyżej 250 cm3. Wówczas nic z tego nie wyszło, oby i tym razem tak się to skończyło.
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeDarek, co za różnica w sprowadzaniu złomu zza granicy a kupowaniem na wewnętrznym rynku takiego samego lub nawet gorszego złomu? Jeśli akcyza miałaby pomóc w ograniczeniu wypadków powodowanych ...
OdpowiedzMasz oczywiście rację i również jestem przeciwnikiem regulowania każdej sfery naszego życia. Niemniej uważam, że w jakiś sposób należy postawić szlaban na sprowadzanie niebezpiecznego dla życia złomu. Co do wewnętrznego rynku samochodów i motocykli używanych, to oczywiście i na nim zdarzają się egzemplarze, które powinny być na złomowisku ale jednak łatwiej zbadać historię pojazdu, który pierwszą rejestrację miał w Polsce. Mam świadomość, że wielu Polaków nie stać na nowy samochód, czy motocykl ale uważam równocześnie, że nie może to być usprawiedliwieniem dla sprowadzania złomu, groźnego dla życia ich właścicieli oraz innych uczestników ruchu. Co do przeglądów, które obecnie obowiązkowe są rokrocznie dla pojazdów starszych niż 5 lat, to czasem zastanawiam się jakim cudem niektóre pojazdy je przechodzą. Taki cud, to chyba tylko znajomy diagnosta, bo inaczej nie potrafi tego wytłumaczyć. Dlatego myślę, że zwiększenie częstotliwości badań nie przyniesie efektu, w postaci wyeliminowania złomu z polskich dróg. Żeby było jasne, nie ma nic przeciwko starym samochodom i motocyklom(zwykle są ładniejsze niż nowoczesne plastikowe cuda), pod warunkiem, że są w dobrym stanie technicznym. Z tym niestety w Polsce bywa różnie. Pozdrawiam!
OdpowiedzAutor artykułu zapomina chyba o wewnętrznym rynku samochodów i motocykli używanych. Jestem za tym, aby ograniczyć sprowadzanie złomu z zagranicy, bo nie ma się co oszukiwać, że w 90% do Polski ...
Odpowiedz