Rykoszetem w motocyklistów - e-myto w praktyce
Zapewne wielu z was odnotowało pospieszne ustawianie przez drogowców bramek z kamerami na wlotach do większych miast oraz na trasach krajowych, ekspresowych i autostradach. Części z was zapewne obiły się także o uszy informacje o nowym systemie opłat dla pojazdów ciężarowych, który wszedł w życie, przynajmniej teoretycznie, od początku lipca. E-myto, bo o nim mowa, w założeniu ma być skutecznym systemem nakładania na firmy transportowe, a pośrednio także na całe społeczeństwo, nowego, upierdliwego podatku, tutaj ubranego w krągłe frazesy o normach emisji spalin i sprawiedliwym naliczaniu opłat w zależności od ilości pokonanych kilometrów. Pominę fakt, że to już kolejny podatek związany z użytkowaniem dróg (bo tego zawartego w cenie paliwa nikt nie zniósł) i przejdę do sedna sprawy.
Ciekaw jestem, ilu z was zdaje sobie sprawę, że nowe prawo w absurdalny sposób uderza także w wielu motocyklistów, miłośników quadów oraz wiele innych osób zaradnych i energicznych na tyle, aby aktywnie spędzać czas poza domem. Nie wierzycie?
Golenie do gołej skóry
Zgodnie z przyjętymi przez Sejm przepisami, opłata za korzystanie z dróg krajowych, ekspresowych i autostrad będzie nakładana na każdy pojazd o DMC (dopuszczalnej masie całkowitej) ponad 3,5 tony i tutaj nie ma żadnych niejasności, bo taki przepis obowiązuje również w innych krajach europejskich. Niestety nas wyróżniać będzie jednak to, że płacić za jazdę po drogach będą musieli również kierowcy samochodów ważących mniej niż 3,5 tony. Konkretnie taka sytuacja będzie miała miejsce w przypadku, gdy ciągną one za sobą naczepę, lub przyczepę, której ciężar zsumowany z ciężarem samochodu wyniesie 3,5 tony lub więcej. Polska jest zatem ewenementem na skalę europejską, a odpowiedź na pytanie, czemu w innych krajach ustawodawcy nie wpadli na podobne pomysły, być może kryje się w tym, że polskie przepisy są niezgodne z założeniami dyrektywy 2006/2008/WE Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej z 17 maja 2006 r. Z czasem zapewne przepisy te zostaną zaskarżone, mozolnie zmienione i niechętnie poprawione przez nasz aparat państwowy, ale do tego momentu może upłynąć bardzo dużo czasu. Czasu, w którym zwykli ludzie zmagać się będą musieli z wymysłami bezmyślnych, pazernych urzędników.
Do jednego wora
Dlaczego poruszamy ten temat w kontekście motocykli? Przede wszystkim dlatego, że przewożenie motocykla lub quada przyczepą stało się coraz bardziej powszechną formą transportu tego typu pojazdów. Bardzo dobrze zresztą, bo to sposób bezpieczny. Przy zakupie, jadąc na imprezę motocyklową lub quadową, wioząc sprzęt do serwisu i szczególnie w przypadku wyjazdów sportowych (gdzie transportowane są motocykle niezarejestrowane) – wszędzie tam przydaje się przyczepa lub mała laweta. Teraz jednak dla wielu kierowców pojawia się problem. Jeśli ich pojazd jest dużym kombi, suvem, autem dostawczym lub terenówką, może okazać się, że łączna masa DMC samochodu i przyczepy przekracza 3,5 tony! Co wtedy? Oczywiście, aby pojechać na imprezę quadową, albo na tor do Poznania takim zestawem, trzeba zaopatrzyć się w elektroniczne urządzenie rejestrujące pobór opłat OBU (on-board unit) i płacić za jazdę po Polsce tak, jak kierowca ciężarówki!
Prawo mówi o DMC, a nie o realnej masie. Oznacza to, że możecie jechać pustym autem, z pustą przyczepą, a i tak podlegacie obowiązkowi rejestracji i opłat. Jeśli zatrzyma was policja lub Inspekcja Transportu Drogowego wystarczy, że funkcjonariusz sprawdzi i zsumuje rubryki mówiące o dopuszczalnej masie całkowitej przyczepy i auta. Jeśli wynik dodawania będzie większy niż 3500kg, a wy nie będziecie zaopatrzeni w licznik opłat, oznacza to dla was grzywnę do 3000zł.
To absurdalne prawo uderza w wiele grup ludzi, którym przyszły do głowy takie fanaberie jak aktywny wypoczynek poza domem. Jeśli będziecie chcieli wybrać się na urlop z przyczepą kempingową albo żaglówką, to niestety także musicie liczyć się z tym, że w świetle przepisów o e-mycie będziecie traktowani tak jak kierowca tira. Dla przykładu - koszt przejazdu zestawem samochód + przyczepa pow. 3,5t na trasie z Warszawy do Świecka wyniesie około 250 zł, a z Rzeszowa do Zgorzelca drogą A-4 blisko 200 zł.
Skutki
Efekt takiego działania jest łatwy do przewidzenia. Nie wyobrażam sobie, aby kierowca terenówki ciągnący na weekend małą lawetę z quadem, albo miłośnik koni wiozący swojego rumaka nagle zaopatrywał się w urządzenie do naliczania opłat. Wiąże się to bowiem z rejestracją, dostarczeniem kompletu dokumentów, wpłaceniem kaucji i na koniec samym rozliczaniem tego wymysłu. Można się spodziewać zatem, że po wąskich lokalnych drogach zaczną ciągać się różnego rodzaju lawety z używanymi samochodami, motocykliści, miłośnicy żagli, kamperzy… a wszystko to w akompaniamencie urzędniczych frazesów o bezpiecznych weekendach i chęci poprawy bezpieczeństwa na naszych drogach.
Warto zwrócić uwagę, że wiele osób decydując się na zakup konkretnego pojazdu, bierze pod uwagę jego wykorzystanie także przy użytkowaniu przyczep. Teraz ludzie ci mają prawo czuć się oszukani. Nabyli auto osobowe najczęściej do prywatnego użytku, a teraz Ministerstwo Infrastruktury traktuje i kasuje ich jak firmy transportowe, które transportem zarabiają na życie.
Polska mowa trudna mowa
Organizator tego procederu ma pełną świadomość zamieszania i konsternacji jaką nowe przepisy muszą wywołać na drogach. Strona operatora systemu dostępna jest w tak wielu językach, że tylko mieszkańcy Mandżurii i Równiny Serengeti będą mogli wykręcić się nieznajomością przepisów. Nic w tym dziwnego, bowiem jak tutaj wytłumaczyć ludziom z cywilizowanych krajów, dlaczego opłaty, które miały objąć transport ciężarowy nakładane są także na kierowców samochodów osobowych? Można sobie wyobrazić zdezorientowanie obcokrajowców podróżujących przez Polskę samochodem z przyczepą kempingową albo żaglówką. Przecież w żadnym innym kraju urzędnicy nie wpadli na tak idiotyczne pomysły…
Oczyma wyobraźni widzę zespoły wyścigowe jadące ze swoimi motocyklami i quadami na zawody do Polski, które najpierw wertują stronę operatora systemu, dostarczają wszystkie dokumenty potrzebne do wydania OBU, uiszczające odpowiednie kaucje, a potem rozliczające się za przedzieranie się do Poznania, albo do Kwidzyna po naszych zakorkowanych drogach krajowych. Brawo.
Nie ma mowy o przypadku
Ktoś może powiedzieć, że to zapewne jakiś drukarski chochlik, głupia pomyłka, czeski błąd lub po prostu ludzkie niedopatrzenie. Niestety nie. We wszystkich informacjach oraz tabelach opłat wyszczególnione jest to bardzo wyraźnie. Przepisy wprowadzono zatem rozmyślnie z pełną świadomością ich konsekwencji. To rodzi pytanie, czy naprawdę wrzucenie prywatnych osób do jednego wora z firmami transportowymi zarabiającymi jazdą po drogach na życie poprawi wpływy opłat? Naszym zdaniem nie. Czy natomiast utrudni życie wielu ludziom, którzy po prostu chcą bezpiecznie pojechać na weekend i pojeździć motocyklem lub quadem – zdecydowanie tak.
Armia urzędasów
Urzędnicy tłumaczą wprowadzenie nowych przepisów koniecznością pozyskania funduszy na rozwój infrastruktury drogowej. To samo słyszeliśmy, gdy wprowadzano do ceny paliw podatek drogowy, gdy zwiększano akcyzę na paliwa, gdy podnoszono VAT i przyjmowano inne niekorzystne dla podatników rozwiązania. Po cichu mówi się już o tym, że z czasem nowy system zostanie rozciągnięty na wszystkie pojazdy, w tym także osobowe.
System ma objąć docelowo ok. 2 tys. km autostrad, 5 tys. km dróg ekspresowych i 600 km dróg krajowych. W poszczególnych latach przychody Skarbu Państwa będą wynosić od ponad 360 mln zł do 3,7 mld zł – tak szacuje GDDKiA. Dla porównania dodajmy, że jako podatnicy musimy utrzymać między innymi półmilionową armię urzędasów, którzy licząc wyłącznie ich pensje, co miesiąc kosztują nas 2 miliardy złotych! Urzędasów, którzy wymyślają tak idiotyczne rzeczy jak e-myto dla samochodów osobowych.
Więcej na temat wysokości opłat, płatnych odcinków dróg oraz szczegółów funkcjonowania systemu znajdziecie na stronie www.viatoll.pl. Przy okazji część z nas może się od razu rejestrować...
Komentarze 37
Pokaż wszystkie komentarzeProblem jest następujący. Kto wprowadził taki przepis z imienia i z nazwiska. Wiadomo o jakie chodzi ministerstwo ale... Chytra sztuczka administracyjno biurokratyczna polega na tym, że nie będzie ...
OdpowiedzZwracam się do Państwa z prośbą o podpisanie poniższej petycji dot. elektronicznego systemu opłat za przejazd autostradami w Polsce, która przesłana zostanie do Premiera R.P.: ...
OdpowiedzZwracam się do Państwa z prośbą o podpisanie poniższej petycji dot. elektronicznego systemu opłat za przejazd autostradami w Polsce, która przesłana zostanie do Premiera R.P.: ...
OdpowiedzWchodzę, czytam komentarze: PO/PIS/JKM etc. myślę sobie "hmm, miałem nie wchodzić juz na wp i onet, przez te bzdury pod artykułami i bicie piany..." sprawdzam więc raz jeszcze: jak byk scigacz.pl. ...
OdpowiedzW przyszłych wyborach parlamentarnych zachęcam wszystkich do NIEODDAWANIA głosu na PO, PIS, PSL i SLD, wszystkie te partie mają charakter populistyczny, co oznacza że po wygranych wyborach, ...
Odpowiedzale bzdury piszecie, 3,5t to maksymalna waga zestawu, ktory można prowadzic na kategorii B. Przeciętny kompakt wazy 1,2 -1,3t do tego dopuszczalna masa całkowita przyczepy z hamulcami drugie tyle ...
OdpowiedzSamochód osobowy – pojazd mechaniczny przeznaczony do przewożenia osób, zdolny do przewożenia nie więcej niż dziewięciu osób, wraz z kierowcą, oraz niewielkiego bagażu. Dopuszczalna masa całkowita samochodu osobowego wynosi 3500 kg. Do kierowania samochodem osobowym uprawnia w Polsce prawo jazdy kategorii B. Tak więc podpięcie przyczepy (DMC=1600kg) do np WV Passat (DMC=2000kg) oznacza przekroczenie DMC=3500kg, czyli e-myto. Pamiętać należy o tym, że jak chcemy tym pasatem (załadowanym do 2000kg) pociągnąć przyczepę, która rzeczywiście waży 1600kg, to musimy mieć prawo jazdy kategorii E.
OdpowiedzSprawdź najpierw co to znaczy DMC zanim zarzucisz komuś pisanie bzdur. Liczy się DMC, a nie faktyczna masa zestawu. Bardzo dobry artykuł swoją drogą!
Odpowiedzsam sobie sprawdz co to dmc, zaden (załadowany) samochod osobowy nawet z przyczepą nie moze wazyc wiecej niz 3,5t, jezeli wazy to nie lapie sie pod kategorie B.... pozatym zeby ciagnac przyczepe ważącą (z towarem) ponad 750kg trzeba miec b+e.... wiec ten art to nadal bicie piany i bzdury.
Odpowiedzwydaje mi sie ze w tym momęcie spór toczy sie nie o to ze tylko B ale o to ze DMC jest małe i oplaty czeba płacic za coś całkowicie absurdalnego.
Odpowiedzz tym ze nie trzeba bedzie nic placic za wozenie motocykla na przyczepie za samochodem jak sie jedzie na wakacje, urlop, zawody, no chyba ze ktoś jezdzi na wywczas samochodem dostawczym pow. 3.5t. ten art to bicie piany osoby niezorientowanej w przepisach lub świadomie je ignorującej.
OdpowiedzPoczytaj ze zrozumieniem. Przykład: Terenowa toyota, DMC 2760 kg + przyczepa lekka, DMC 750 kg. Całość łapie się na viaTOLL, bo ma powyżej 3,5 t, a można to prowadzić na prawko B, bo to pojazd samochodowy o DMC do 3,5t z przyczepą lekką.
Odpowiedzno sęk w tym ze nie mozna... bo przekracza dmc 3,5t ;]
OdpowiedzMożna. Poszukaj mojej odpowiedzi poniżej...
Odpowiedzznaczy przyczepę trzeba podłączyć do samochodu lżejszego i problem z głowy, a nie popisywać się posiadaniem terenówki która nigdy nie wjeżdża w teren w jaki nie wjedzie żaden inny samochód z tą przyczepą
Odpowiedz