Rajd Brazylii - Polacy w II etapie na wysokich pozycjach
Pomimo drobnych błędów i małych przygód cała polska trójka – Jakub Przygoński, Jacek Czachor i Rafał Sonik – dojechała do mety w czołówce stawki
Wczoraj uczestnicy Rajdu Dos Sertoes zmierzyli się z drugim etapem. Licząca 450 km trasa z Caldas Novas (GO) do Unaí, z czego 130 km stanowił odcinek specjalny, okazała się dość trudna pod względem nawigacji, co potęgował wszechobecny kurz. Pomimo drobnych błędów i małych przygód cała polska trójka – Jakub Przygoński, Jacek Czachor i Rafał Sonik – dojechała do mety w czołówce stawki.
Jedyny polski kierowca quada, który czynnie bierze udział w międzynarodowych wyścigach cross country klasyfikacji Pucharu Świata FIM, coraz lepiej odnajduję się na bezdrożach Brazylii. W drugim dniu Rajdu Dos Sertoes Sonik przekroczył linię mety jako trzeci w w swojej klasie, pokonując tym samym wielu bardzo doświadczonych tamtejszych zawodników. Rafał jedzie bardzo dobrym tempem, jednak gdyby nie ograniczający widoczność pył, Polak mógłby być jeszcze szybszy.
„Ten pył niosący się za zawodnikami wstrzymuje niestety płynna jazdę. Gdy dojeżdżam do zawodnika, który jedzie przede mną, czasem przez 10-20 km nie sposób go wyprzedzić. Raz byłem bliski przewrócenia się. Wjechałem w tym pyle na skarpę jednym kołem i było niedobrze. Ale udało się uniknąć zagrożenia. Dwa razy się zgubiłem, ale nie jakoś dramatycznie. Po trzy, cztery minuty maksymalnie. Nie były to duże starty mogące zaważyć na lepszym wyniku.” - komentuje Sonik.
Swoje drugie etapowe zwycięstwo odniósł reprezentant gospodarzy Robert Nahas, który tym samym umocnił się na pozycji lidera w generalce. Rafał Sonik traci do niego ponad 16 minut i plasuje się na miejscu 4.
Szybkie tempo utrzymują również polscy motocykliści, jadący w barwach Orlen Teamu. Wczorajszy odcinek specjalny Jakub Przygoński i Jacek Czachor ukończyli odpowiednio na drugim i czwartym miejscu, czyli identycznie, co pierwszy dzień rajdu. Na OSie Kuba musiał nieco zwolnić tempo, by ominąć stado krów, które nagle znalazło się na drodze. Z kolei Czachor popełnił błąd nawigacyjny, który kosztował go cenne sekundy. Najlepszy czas zdobył Hiszpan Marc Coma.
„Dzisiejszy odcinek był typowy dla Brazylii. Bardzo dużo wybijających pagórków. W pewnym momencie na trasę wybiegło stado krów. Musiałem zwolnić by ominąć zwierzęta. Udało się to zrobić dość sprawnie i nie straciłem dużo czasu. Końcówkę OSu w zasadzie przejechałem mając cały czas koła motocykla oderwane od podłoża. Można powiedzieć, że to był latający odcinek specjalny.” – żartował na mecie Jakub Przygoński
„Troszkę pomyliłem trasę na jednym z rozjazdów. To był bardzo szybki odcinek specjalny z zacieśniającymi się zakrętami, na których było bardzo łatwo wypaść z trasy. Przez to moje tempo nie było satysfakcjonujące. W zakrętach musiałem zwalniać, gdyż ciężar motocykla nie pozwalał na pokonywanie ich z pełną prędkością. Utrzymałem jednak swoją czwartą pozycję w klasie. Mam nadzieję, że straty nadrobię na dłuższych odcinkach specjalnych, bardziej sprofilowanych pod kątem dużych, dakarowych motocykli.” – powiedział Jacek Czachor.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeno tak , bo po za Comą i Casteu , same frędzle z Brazylii , Urugwaju , Chile i Argentyny ,a w quadach startuje "aż" dziewięciu , jest się z kim ścigać , hehehehe.Dakar tylko się liczy , reszta tzw ...
Odpowiedz