Pytaliście Bartka Wiczyńskeigo
Po co ci wyścigi? Ładny jesteś i dziewczyny wyrywałbyś bez tego zaplecza!
Postanowiliśmy dać wam, naszym czytelnikom szansę zadania pytania Bartkowi Wiczyńskiemu. Bartuś poszedł na pierwszy ogień, ponieważ wiemy, że tego człowieka kochają wszyscy, jednak następne „ofiary" przesłuchań wskażecie sami. Przysyłajcie na email swider (At) scigacz.pl nazwiska, którym pytania chcecie zadawać. Przyszło wiele wiadomości, niektóre były podobne lub wręcz identyczne. Bartek musi odpowiadać!
Czytelnicy: Po co ci wyścigi? Ładny jesteś i dziewczyny wyrywałbyś bez tego zaplecza! (ten email był od dziewczyny - redakcja)
Bartek Wiczyński: Bardzo mi miło czytać takie rzeczy, jednak wyścigów nie traktuję jako sposób na dziewczyny. Wyścigi to coś, co uwielbiam, jest to moje hobby i coś, co sprawia mi ogromną przyjemność. Dziewczyny oczywiście też uwielbiam, ale raczej w momencie poznawania nowej osoby nie mówię o tym, że jeżdżę na motocyklu, bo i tak mało kto w to wierzy i początkowo wychodzę na kłamcę. Zachęcam wszystkich, jeżeli będziecie mieli taką możliwość do przejechania się chociaż raz na torze, mega frajda z szybkiej jazdy. Nie potrafię konkretnie odpowiedzieć na pytanie, po co mi wyścigi, ale wiem na pewno, że bez nich nie mogę normalnie żyć.
Czytelnicy: Czy czujesz różnicę między Superstock 1000, a Superbike? Ile koni masz więcej?
Bartek Wiczyński: W moim Stocku miałem 158 KM na kole, a w Superbike 192 KM na kole. Różnica oczywiście jest. Przede wszystkim frajda z jazdy tak mocnym motocyklem jest ogromna. W momencie przełączania z czwórki na piątkę potrafi lekko podnosić koło do góry. Super wrażenia. Moc jest oddawana bardzo łagodnie i dlatego aż tak bardzo nie czuję różnicy między Stockiem, a Superbike. Jednak czasy osiągane na pierwszych treningach pokazują, że jednak motocykl działa naprawdę dobrze i lżej mi się na nim jeździ. Mam teraz zawieszenie Ohlins i opony typu Slick na oryginalnych siedemnasto calowych felgach. Także prawdopodobnie lepsze czasy wynikają z tego, że jeżdżę na slickach. Jestem jednak zdania, że lepiej i łagodniej oddaje moc motocykl Stockowy, nie męczy tak bardzo, a da się na nim jeździć naprawdę szybko.
Czytelnicy: Bartku, w jakim zakresie wspiera cię Bogdanka Racing?
Bartek Wiczyński: Bogdanka zapewnia mi zaplecze techniczne, postojowe na paddocku, opiekę medialną. Więcej informacji nie mogę zdradzić, gdyż reguluje to umowa współpracy między nami.
Czytelnicy: Czy używasz tylnego hamulca? Jeśli tak to, kiedy dokładnie?
Bartek Wiczyński: Tak, głównie na wyjściach z wolnych zakrętów, żeby przeciwdziałać unoszeniu się przedniego koła. Powinienem jeszcze na hamowaniach, ale niestety nie mogę się przyzwyczaić. Może dlatego, że w momencie redukcji przeważnie redukuję dwa, trzy biegi naraz i często antyhopping pełni rolę tylnego hamulca.
Czytelnicy: Jaka jest główna zmiana w twoim sposobie jazdy, porównując chwile obecną z tym, co potrafiłeś powiedzmy dwa lata temu?
Bartek Wiczyński: Na pewno to, że zmieniłem pozycję w stosunku do lat ubiegłych, siedzę mocniej z tyłu i staram się całym ciałem być wychylonym w stronę zakrętu, głowa też ukierunkowana jest w stronę końca zakrętu, jednak wszystko to przychodzi automatycznie, nie uczyłem się jakoś specjalnie tego, raczej podpatrzyłem od zagranicznych zawodników jeżdżąc razem nimi po różnych torach. Druga rzecz to używanie tylnego hamulca na wyjściu z wolnych zakrętów. Zwracam też bardzo dużą uwagę na to, że w momencie puszczenia hamulca, kiedy wchodzę w zakręt od razu zaczynam dodawać płynnie gaz (przez cały zakręt), pomaga to w zachowaniu właściwego toru jazdy, oszczędza opony i przede wszystkim pozwala na lepsze wyjścia (których nie mam za mocnych). Zwracam uwagę na właściwe ciśnienie i dobór twardości opon w zależności od temperatury toru.
Czytelnicy: Na treningach w Poznaniu „zjadłeś" nawet Szkopka! Pozjadasz wszystkich w sezonie? Możemy liczyć, że będziesz wygrywał zawsze?
Bartek Wiczyński: Szczerze mówiąc, to Paweł nie pokazał całego siebie w Poznaniu. Był po długiej przerwie i jestem przekonany, że będzie bardzo ciężko wygrywać z Pawłem Szkopkiem, Irkiem Sikorą, Hubertem Tomaszewskim, Januszem Oskaldowiczem, ale cieszę się z faktu i mam nadzieję, że będziemy się ciąć do linii mety podczas wyścigów, bo o to przecież chodzi. Nie ukrywam, że bardzo chciałbym wygrać w SBK w tym roku, ale realnie myśląc bardzo cieszyłbym się z podium, bo konkurencja jest naprawdę straszie silna.
Czytelnicy: Przeszedłeś wszystkie „szczeble" ścigania, czy warto zaczynać od małych pojemności?
Bartek Wiczyński: Jak najbardziej tak, ja zaczynałem od Hondy NSR 125. Na tych motorkach robiliśmy czasy 1:58 w Poznaniu, także nie było wcale tak wolno. Małe pojemności pozwalają się skupić na prędkości w zakręcie, opóźnianiu hamowań i przede wszystkim zapoznają z prędkością w sposób bardzo łagodny, chociaż jak pamiętam, to NSR 125 początkowo była dla mnie aż za mocna. W motocyklu dużej mocy często walczysz z jej nadwyżką, a nie koncentrujesz się na technice jazdy. Mały motocykl na to pozwala, jest na to wszystko czas na torze.
Czytelnicy: Co myślisz o Modlinie?
Bartek Wiczyński: Jak każdy obawiam się tego toru, ale z drugiej strony cieszę się, że jest coś innego. W sumie każdy będzie miał tak samo. Sam układ toru nie jest pod moje umiejętności. Nie lubię wolnych szykan i nawrotów, ale trzeba się najpierw przejechać i wtedy mogę coś więcej powiedzieć.
Czytelnicy: Podobno w zimie licytowały się o ciebie Honda i Suzuki, czy takie podejście to początek profesjonalnych wyścigów w Polsce? Bo zawsze to zawodnik się prosił o wsparcie, a nagle ktoś się bił o Ciebie!
Bartek Wiczyński: Ciężko to nazwać licytowaniem, aczkolwiek było to bardzo miłe, że w sumie ktoś jednak był moją osobą zainteresowany. Myślę, że importerzy widzą, że wyścigi w Polsce rozwijają się i jest to zawsze forma reklamy, jak dany motocykl sprawuje się na torze. Z Hondą byłem tak naprawdę dogadany od poprzedniego sezonu, bardzo dobrze układa się nasza współpraca, mam duże wsparcie ze strony Hondy Poland i jestem im za to bardzo wdzięczny.
Czytelnicy: Bartek! Jestem z okolic Skierniewic, podziwiam Cię, ale powiedz, czy klasa Superbike to nie ucieczka przed Meklau?
Bartek Wiczyński: Stwierdziłem, że tyle lat jeździłem w Superstock 1000 i pora przejść do Superbike. Szczerze mówiąc to tak czy inaczej będę się ścigać razem z Meklau w jednym wyścigu. Meklau to zawodnik innej klasy i może teraz, kiedy mam mocniejszy motocykl, będę w stanie z nim rywalizować, co i tak będzie bardzo trudne. On po prostu wsiada i jedzie jak zaczarowany. Superbike w tym roku są naprawdę mocno obsadzone, także będę miał bardzo trudny sezon. Pozdrawiam Skierniewice i okolice.
Czytelnicy: Bartek, czemu zostałeś z Hondą? Wszyscy w Polsce wybierają BMW.
Bartek Wiczyński: Honda mnie mocno doceniła i wsparła na ten sezon. Poza tym Hondą jeździ mi się bardzo dobrze, lekko się prowadzi i łagodnie oddaje moc. Jest także znacznie więcej miejsc do tuningu Hondy w Europie. Także, skoro mam coś, co jest dobre, to po co zmieniać?
Czytelnicy: Bartku jak ręka? Rok temu Ścigacz.pl pisał, że może odpuścisz sezon, bo miałeś operację. Jak się dziś czujesz?
Bartek Wiczyński: Operacja polegała na przecięciu powięzi mięśnia przedramienia. Teraz jest już wszystko dobrze i mam nadzieję, że tak już zostanie. Operacje tego typu często przechodzą właśnie motocykliści ścigający się w wyścigach, motocrossie itp. To naprawdę pomaga.
Czytelnicy: Czy Ty się spinasz przed startem, czy po prostu wsiadasz i zapier... (cenzura redakcji)?
Bartek Wiczyński: Niestety, ale przed startem jestem mocno spięty i zdenerwowany, ale w momencie jak zgasną czerwone światła to wszystko mija i zaczyna się naprawdę dobra zabawa. To chyba normalne, że każdy się denerwuje przed wyścigiem, każdy w końcu chce wypaść jak najlepiej i przede wszystkim nie przewrócić się.
Czytelnicy: Dlaczego Walkowiak może być na Mistrzostwach Świata, a ty nie?
Bartek Wiczyński: Marcin jest jeszcze młody i może startować w Superstockach FIM-owskich. Ja niestety już jestem za stary o rok, żeby móc jeździć razem z nim. A niestety Superbike są za drogie. Bardziej myślę o IDM Superbike.
Czytelnicy: Czy jeździsz po ulicy? Kiedyś słyszałam, że Tomek Kędzior, jak był Mistrzem Polski nie miał prawka! Masz?
Bartek Wiczyński: Prawo jazdy na motocykl mam. Kiedyś jeździłem więcej po ulicy, teraz ogranicza mnie mocno czas, ale mam w planach wyjazd gdzieś w Alpy większą grupą. Mój tata w ten sposób podróżuje raz na rok i tego mu zazdroszczę, bo jest czego. Generalnie, jak tylko mam możliwość, to staram się chociaż trochę pojeździć w ciepłe dni na motorku.
Czytelnicy: Bartku, Paweł Szkopek jechał w rajdzie samochodowym. Też lubisz i myślisz o takich startach?
Bartek Wiczyński: W rajdach nie sprawdziłbym się, myślałem raczej o wyścigach samochodowych na torach asfaltowych, czyli to, co robie teraz, ale na czterech kółkach. Chciałbym kiedyś tego spróbować, ale na razie poważniej o tym nie myślałem.
Czytelnicy: Gdzie się bawisz w weekend? (to od czytelniczki - red.)
Bartek Wiczyński: Różnie, ale przeważnie ze znajomymi w klubach lub na „domówkach", które też kończą się w klubach.
Czytelnicy: Bartek, jak Mama znosi ściganie? Bo tata pewnie kasę daje i kibicuje, ale mamy się boją (pytanie czytelniczki, matki potencjalnego zawodnika, pytanie niżej z tego samego e-maila - red.)
Bartek Wiczyński: Mama, rzeczywiście nie przepada za motocyklami i wyścigami. Na zawodach była tylko raz i już nie chce przyjeżdżać. Jednak widzi, że przez dwanaście lat ścigania nigdy nic mi się stało (odpukać w niemalowane) i za każdym razem cieszy się z przywiezionego nowego pucharu. Wyścigi raczej jej nie interesują, ale wie, że ja to lubię i jakoś sobie z tym radzi. Czasami sama się chwali moimi pucharami, także chyba jednak jest dumna z syna.
Czytelnicy: Czy mogę wysłać dziecko na wyścigi takiej klasy, jak te małe Hondy? Mąż mówi, że to bezpieczne, ale on kłamie mi zawsze (cytat dokładny, redakcja NIGDY nie ujawni tożsamości pytającego).
Bartek Wiczyński: Klasa Hondy CBR 125 to idealna klasa dla młodych. Motocykle te jeżdżą niewiele szybciej, niż niektóre skutery na ulicach, a wiadomo, że na ulicy jest niebezpiecznie. Ja sam zaczynałem od skuterka i wiem, że kierowcy często ignorują małe motocykle na drogach. Na torze jest naprawdę bezpiecznie. Oczywiście zdarzają się wypadki, ale są tak duże strefy bezpieczeństwa, że ryzyko odniesienia poważniejszych obrażeń jest naprawdę niewielkie. Przeważnie są to otarcia, takie same jak po przewróceniu się podczas gry w piłkę na boisku. Moja mama jak usłyszała, że przewróciłem się na wyścigach to oglądała mnie czy czasem nie mam jakiś śladów i nie mogła nigdy niczego znaleźć, po czym twierdziła, że pewnie się nie przewróciłem tylko specjalnie ją oszukuję, żeby myślała, że to bezpieczny sport. Bo rzeczywiście jest to bezpieczny sport, tylko do wszystkiego trzeba podchodzić z głową, nic na siłę. A zaczynanie od klasy CBR 125 to jest właśnie podejście z głową do wyścigów.
Czytelnicy: Czy ty kochasz ściganie?
Bartek Wiczyński: Tak, bo nie potrafię beż tego żyć. Przynajmniej na razie.
Dziękuję wszystkim za pytania, dziękuję za możliwość uczestniczenia w takim wywiadzie. Jest mi bardzo miło, że dostałem tyle pytań. Mam nadzieję, że odpowiedzi będą satysfakcjonujące i wyczytacie z nich interesujące Was informacje.
Pozdrawiam,
Bartek Wiczyński #6
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeNormalnie Świder Ty to masz łeb... zajebisty pomysł i dobrze dobrany rozmówca na przetarcie tematu. Jeszcze raz BRAWO za koncepcje-sama się broni(pomyśl o podobnej akcji co drugą runde MP jestem ...
OdpowiedzRewelacyjny wywiad! Aż go sobie skopiowałem i zapisałem. Nie wiedziałem że używa się hamulca przy wyjściach, a faktycznie wydaje się to bardzo logiczne.
OdpowiedzJa tego Bidona znam i on sie nie zna!! :D
OdpowiedzHamowanie na wyjściu z zakrętu? To na pewno mistrz Polski?
OdpowiedzWidać kolego Bidon nie masz pojęcia o wyścigach....:)
Odpowiedz